Wywiad z Przełożonym Generalnym, ks. Fabio Attardem

Udało nam się przeprowadzić ekskluzywny wywiad z Przełożonym Generalnym Salezjanów, ks. Fabio Attardem, w którym omówiliśmy najważniejsze etapy jego powołania oraz drogi ludzkiej i duchowej. Jego powołanie narodziło się w oratorium i umocniło się dzięki bogatej formacji, która zaprowadziła go z Irlandii do Tunezji, z Malty do Rzymu. W latach 2008-2020 był Radcą Generalnym ds. Duszpasterstwa Młodzieżowego, pełniąc tę funkcję z wielokulturową wizją, którą zdobył dzięki doświadczeniom w różnych kontekstach. Jego głównym przesłaniem jest świętość jako fundament działalności wychowawczej salezjanów: „Chciałbym widzieć Zgromadzenie bardziej święte” – mówi, podkreślając, że profesjonalizm musi być zakorzeniony w tożsamości konsekrowanej.

Jaka jest historia Księdza powołania?

Urodziłem się na Gozo na Malcie 23 marca 1959 r. jako piąte z siedmiorga dzieci. W czasie moich narodzin mój ojciec pracował jako farmaceuta w szpitalu, a matka otworzyła mały sklep z tkaninami i krawiectwem, który z czasem rozrósł się do małej sieci pięciu sklepów. Była bardzo pracowitą kobietą, ale działalność pozostała rodzinna.

Uczęszczałem do lokalnych szkół podstawowych i średnich. Bardzo pięknym i szczególnym elementem mojego dzieciństwa było to, że mój ojciec był świeckim katechistą w oratorium, które do 1965 roku było prowadzone przez salezjanów. Jako młody człowiek uczęszczał do tego oratorium, a następnie pozostał tam jako jedyny świecki katechista. Kiedy zacząłem tam uczęszczać w wieku sześciu lat, salezjanie właśnie opuścili tę placówkę. Zastąpił ich młody ksiądz (który nadal żyje), który kontynuował działalność oratorium w tym samym duchu salezjańskim, ponieważ sam przeżył tam okres seminarium.

Kontynuowano katechezę, codzienne błogosławieństwo eucharystyczne, piłkę nożną, teatr, chór, wycieczki, festyny… wszystko to, co zwykle dzieje się w oratorium. Było tam wiele dzieci i młodzieży, a ja dorastałem w tym środowisku. Praktycznie całe moje życie toczyło się między rodziną a oratorium. Byłem również ministrantem w mojej parafii. Po ukończeniu szkoły średniej skierowałem się ku kapłaństwu, ponieważ od dziecka nosiłem to pragnienie w sercu.

Dzisiaj zdaję sobie sprawę, jak bardzo wpłynął na mnie ten młody ksiądz, którego podziwiałem: zawsze był z nami na podwórku, podczas zajęć w oratorium. Jednak w tamtym czasie salezjanów już tam nie było. Wstąpiłem więc do seminarium, gdzie w tamtych czasach odbywało się dwa lata przygotowań jako internista. Na trzecim roku – który odpowiadał pierwszemu rokowi studiów filozoficznych – poznałem przyjaciela rodziny, około 35-letniego mężczyznę, który jako dorosły poszedł do życia zakonnego i wstąpił do salezjanów jako aspirant (dziś nadal żyje i jest koadiutorem). Kiedy podjął tę decyzję, w moim sercu zapłonął ogień. Z pomocą kierownika duchowego zacząłem rozeznawać powołanie.

Była to ważna, ale także wymagająca droga: miałem 19 lat, lecz ten przewodnik duchowy pomógł mi szukać woli Bożej, a nie tylko mojej. Ostatni rok – czwarty rok studiów filozoficznych – zamiast podążać za nim do seminarium, spędziłem jako aspirant salezjański, kończąc wymagane dwa lata studiów filozoficznych.

W mojej rodzinie panowała silna wiara. Codziennie uczestniczyliśmy we Mszy św., odmawialiśmy różaniec w domu, byliśmy bardzo zżyci. Nawet dzisiaj, mimo że nasi rodzice są już w niebie, zachowujemy tę samą jedność między braćmi i siostrami.

Głęboko naznaczyło mnie również inne doświadczenie rodzinne, choć zdałem sobie z tego sprawę dopiero z czasem. Mój brat, drugi w rodzinie, zmarł w wieku 25 lat z powodu niewydolności nerek. Dzisiaj, dzięki postępom medycyny, nadal by żył dzięki dializom i przeszczepom, ale wtedy nie było takich możliwości. Byłem przy nim przez ostatnie trzy lata jego życia: dzieliliśmy ten sam pokój i często pomagałem mu w nocy. Był spokojnym, wesołym młodym człowiekiem, który swoją kruchość przeżywał z niezwykłą radością.

Miałem 16 lat, kiedy zmarł. Minęło pięćdziesiąt lat, ale kiedy wspominam tamten czas i codzienne doświadczenie bliskości, składające się z drobnych gestów, zdaję sobie sprawę, jak bardzo wpłynęło to na moje życie.

Urodziłem się w rodzinie, w której panowała wiara, poczucie obowiązku i wspólna odpowiedzialność. Moi rodzice są dla mnie niezwykłym przykładem: z wielką wiarą i spokojem znosili krzyż, nigdy nie obciążając nikogo, a jednocześnie potrafili przekazać radość życia rodzinnego. Mogę powiedzieć, że miałem bardzo piękne dzieciństwo. Nie byliśmy bogaci ani biedni, ale zawsze skromni i dyskretni. Nauczono nas pracować, dobrze gospodarować zasobami, nie marnować, żyć z godnością, elegancją, a przede wszystkim z troską o biednych i chorych.

Jak zareagowała Księdza rodzina, kiedy podjął Ksiądz decyzję o poświęceniu się życiu zakonnemu?

Nadszedł moment, w którym wraz z moim kierownikiem duchowym ustaliliśmy, że moja droga prowadzi do salezjanów. Musiałem również poinformować o tym moich rodziców. Pamiętam, że był to spokojny wieczór, jedliśmy razem, tylko we trójkę. W pewnym momencie powiedziałem: „Chcę wam coś powiedzieć: rozeznałem i postanowiłem wstąpić do salezjanów”.

Mój ojciec był bardzo szczęśliwy. Odpowiedział natychmiast: „Niech Pan ci błogosławi”. Moja mama natomiast zaczęła płakać, tak jak to robią wszystkie mamy. Zapytała mnie: „Więc odchodzisz?”. Ale mój ojciec interweniował łagodnie i stanowczo: „Niezależnie od tego, czy odejdzie, czy nie, to jest jego droga”.

Pobłogosławili mnie i dodali otuchy. To chwile, które pozostają w pamięci na zawsze.

Szczególnie pamiętam to, co wydarzyło się pod koniec życia moich rodziców. Mój ojciec zmarł w 1997 roku, a sześć miesięcy później u mojej matki wykryto nieuleczalnego raka.

W tym czasie przełożeni poprosili mnie, abym został wykładowcą na Papieskim Uniwersytecie Salezjańskim (UPS), ale nie wiedziałem, jaką decyzję podjąć. Moja mama nie czuła się dobrze, była już bliska śmierci. Rozmawiając z moimi braćmi, powiedzieli mi: „Rób to, o co proszą cię przełożeni”.

Byłem w domu i porozmawiałem z nią: „Mamo, przełożeni proszą mnie, abym wyjechał do Rzymu”.

Ona, z jasnością umysłu prawdziwej matki, odpowiedziała: „Posłuchaj, synu, gdyby to zależało ode mnie, poprosiłabym cię, żebyś został tutaj, ponieważ nie mam nikogo innego i nie chciałabym być ciężarem dla twoich braci. Ale…” – i tu wypowiedziała zdanie, które noszę w sercu – „Nie należysz do mnie, należysz do Boga. Rób to, co mówią ci przełożeni”.

To zdanie, wypowiedziane rok przed jej śmiercią, jest dla mnie skarbem, cennym dziedzictwem. Moja mama była inteligentną, mądrą i przenikliwą kobietą: wiedziała, że choroba doprowadzi ją do końca, ale w tym momencie potrafiła być wewnętrznie wolna. Wolna, by wypowiedzieć słowa, które po raz kolejny potwierdziły dar, jaki sama ofiarowała Bogu: oddanie syna życiu konsekrowanemu.

Reakcja mojej rodziny, od początku do końca, zawsze była naznaczona głębokim szacunkiem i ogromnym wsparciem. Nawet dzisiaj moi bracia i siostry nadal podtrzymują tego ducha.

Jaka była Księdza droga formacyjna od nowicjatu do dzisiaj?

Była to bardzo bogata i różnorodna droga. Rozpoczęłam prenowicjat na Malcie, a następnie nowicjat w Dublinie w Irlandii. To było naprawdę piękne doświadczenie.

Po nowicjacie moi towarzysze przenieśli się do Maynooth, aby studiować filozofię na uniwersytecie, ale ja już wcześniej ukończyłem studia. Dlatego przełożeni poprosili mnie, abym pozostał w nowicjacie przez kolejny rok, gdzie uczyłem języka włoskiego i łaciny. Następnie wróciłem na Maltę, aby odbyć dwuletnią asystencję, która była piękna i ubogacająca.

Następnie wysłano mnie do Rzymu, aby studiować teologię na Papieskim Uniwersytecie Salezjańskim, gdzie spędziłem trzy niezwykłe lata. Te lata bardzo otworzyły mi umysł. Mieszkaliśmy w akademiku z czterdziestoma braćmi z dwudziestu różnych krajów: Azji, Europy, Ameryki Łacińskiej… Nawet kadra nauczycielska była międzynarodowa. Była to połowa lat 80., około dwadzieścia lat po Soborze Watykańskim II, i nadal panowała atmosfera wielkiego entuzjazmu: toczyły się ożywione dyskusje teologiczne, pojawiła się teologia wyzwolenia, zainteresowanie metodą i praktyką. Studia te nauczyły mnie postrzegać wiarę nie tylko jako treść intelektualną, ale jako wybór życia.

Po tych trzech latach kontynuowałem studia specjalizacyjne z teologii moralnej w Akademii Alfonsiańskiej u ojców redemptorystów. Tam również spotkałem znaczące postaci, takie jak słynny Bernhard Häring, z którym nawiązałem osobistą przyjaźń i regularnie co miesiąc chodziłem do niego na rozmowy. W sumie było to pięć lat – między licencjatem a dyplomem – które głęboko ukształtowały mnie pod względem teologicznym.

Następnie zgłosiłem się na misje, a przełożeni wysłali mnie wraz z innym salezjaninem do Tunezji, aby przywrócić obecność salezjanów w tym kraju. Przejęliśmy szkołę prowadzoną przez zgromadzenie sióstr, które z powodu braku powołań miało zostać zamknięte. Była to szkoła z 700 uczniami, więc musieliśmy nauczyć się francuskiego, a także arabskiego. Aby się przygotować, spędziliśmy kilka miesięcy w Lyonie we Francji, a następnie poświęciliśmy się nauce arabskiego.

Zostałem tam trzy lata. Było to kolejne wielkie doświadczenie, ponieważ znaleźliśmy się w sytuacji, w której nie można było otwarcie mówić o Jezusie, a jednocześnie żyliśmy wiarą i charyzmatem salezjańskim. Można było jednak budować ścieżki edukacyjne oparte na wartościach ludzkich: szacunku, gotowości do pomocy, prawdzie. Nasze świadectwo było ciche, ale wymowne. W tym środowisku poznałem i pokochałem świat muzułmański. Wszyscy – uczniowie, nauczyciele i rodziny – byli muzułmanami i przyjęli nas bardzo serdecznie. Sprawili, że poczuliśmy się częścią ich rodziny. Wielokrotnie wracałem do Tunezji i zawsze spotykałem się z takim samym szacunkiem i uznaniem, niezależnie od naszej przynależności religijnej.

Po tym doświadczeniu wróciłem na Maltę i przez pięć lat pracowałem na polu pomocy społecznej. W szczególności w domu salezjańskim, który przyjmuje młodzież potrzebującą bardziej uważnej opieki wychowawczej, również w formie pobytu stacjonarnego.

Po ośmiu latach pracy duszpasterskiej (w Tunezji i na Malcie) zaproponowano mi możliwość ukończenia doktoratu. Zdecydowałem się wrócić do Irlandii, ponieważ temat był związany z sumieniem według myśli kardynała Johna Henry’ego Newmana, dziś świętego. Po ukończeniu doktoratu ówczesny przełożony generalny, ks. Juan Edmundo Vecchi – niech spoczywa w pokoju – poprosił mnie, abym został wykładowcą teologii moralnej na Papieskim Uniwersytecie Salezjańskim.

Patrząc na całą moją drogę, od aspiranta do doktoratu, mogę powiedzieć, że było to połączenie nie tylko treści, ale także bardzo różnych kontekstów kulturowych. Dziękuję Panu i Zgromadzeniu, ponieważ dali mi możliwość przeżycia tak różnorodnej i bogatej formacji.

Zna więc Ksiądz język maltański, ponieważ jest to język ojczysty, angielski, ponieważ jest to drugi język na Malcie, łacinę, ponieważ nauczył się jej, włoski, ponieważ studiował we Włoszech, francuski i arabski, ponieważ przebywał w Manouba w Tunezji… Ile języków Ksiądz zna?

Pięć, sześć języków, mniej więcej. Jednak kiedy pytają mnie o języki, zawsze odpowiadam, że to raczej zbieg okoliczności historycznych.

Na Malcie dorastamy już z dwoma językami: maltańskim i angielskim, a w szkole uczymy się trzeciego języka. W moich czasach nauczano również języka włoskiego. Ponieważ miałem naturalne zdolności językowe, wybrałem również łacinę. Później, kiedy wyjechałem do Tunezji, musiałem nauczyć się francuskiego, a także arabskiego.

W Rzymie, mieszkając z wieloma studentami języka hiszpańskiego, ucho przyzwyczaiło się do tego języka, a kiedy zostałem wybrany Radcą ds. Duszpasterstwa Młodzieży, pogłębiłem nieco swoją znajomość hiszpańskiego, który jest bardzo pięknym językiem.

Wszystkie języki są piękne. Oczywiście, nauka wymaga zaangażowania, studiowania i ćwiczeń. Niektórzy mają do tego większy talent, inni mniej: to kwestia osobistych predyspozycji. Nie jest to jednak ani zasługa, ani wina. To po prostu dar, naturalna predyspozycja.

W latach 2008-2020 pełnił Ksiądz przez dwie kadencje funkcję Radcy Generalnego ds. Duszpasterstwa Młodzieży. Jak pomogło Księdzu to doświadczenie?

Kiedy Bóg powierza nam misję, zabieramy ze sobą cały bagaż doświadczeń, które zgromadziliśmy przez lata.

Żyjąc w różnych kontekstach kulturowych, nie narażałem się na ryzyko postrzegania wszystkiego przez pryzmat jednej kultury. Jestem Europejczykiem, pochodzę z regionu Morza Śródziemnego, z kraju, który był kolonią angielską, ale miałem szczęście żyć w międzynarodowych, wielokulturowych społecznościach.

Bardzo pomogły mi również lata studiów w UPS. Mieliśmy profesorów, którzy nie ograniczali się do przekazywania treści, ale uczyli nas syntezy, budowania metody. Na przykład, studiując historię Kościoła, rozumieliśmy, jak istotna jest dla zrozumienia patrystyka. Zajmując się teologią biblijną, uczyliśmy się łączyć ją z teologią sakramentalną, moralnością, historią duchowości. Krótko mówiąc, nauczono nas myśleć w sposób organiczny.

Ta umiejętność syntezy, ta architektura myślenia staje się następnie częścią twojej osobistej formacji. Kiedy studiujesz teologię, uczysz się rozpoznawać punkty odniesienia i łączyć je ze sobą. To samo dotyczy propozycji duszpasterskich, pedagogicznych czy filozoficznych. Kiedy spotykasz ludzi o wielkiej głębi, przyswajasz nie tylko to, co mówią, ale także to, jak to mówią, a to kształtuje twój styl.

Kolejnym ważnym elementem jest to, że w momencie wyboru miałem już doświadczenie w środowiskach misyjnych, gdzie religia katolicka była praktycznie nieobecna, i pracowałem z osobami marginalizowanymi i wrażliwymi. Zdobyłem również pewne doświadczenie w środowisku akademickim, a jednocześnie bardzo poświęciłem się towarzyszeniu duchowemu.

Ponadto w latach 2005-2008 – tuż po doświadczeniu w UPS – archidiecezja maltańska poprosiła mnie o założenie Instytutu Formacji Duszpasterskiej, w następstwie synodu diecezjalnego, który uznał taką potrzebę. Arcybiskup powierzył mi zadanie rozpoczęcia działalności od zera. Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem, było stworzenie zespołu złożonego z księży, zakonników, świeckich – mężczyzn i kobiet. Stworzyliśmy nową metodę formacji, która jest stosowana do dziś. Instytut nadal działa bardzo dobrze, a to doświadczenie było w pewnym sensie cennym przygotowaniem do pracy, którą później wykonywałem w duszpasterstwie młodzieży.

Od samego początku wierzyłem w pracę zespołową i współpracę z osobami świeckimi. Moje pierwsze doświadczenie jako dyrektora było właśnie w tym stylu: stały zespół wychowawczy, dziś nazwalibyśmy to CEP (Comunità Educativo-Pastorale – Wspólnota Wychowawczo-Duszpasterska), spotykający się regularnie, a nie okazjonalnie. Co tydzień spotykaliśmy się z wychowawcami i specjalistami. To podejście, które z czasem stało się metodą, pozostało dla mnie punktem odniesienia.

Do tego dochodzi jeszcze doświadczenie akademickie: sześć lat jako wykładowca na Papieskim Uniwersytecie Salezjańskim, gdzie przybywali studenci z ponad stu krajów, a następnie jako egzaminator i promotor prac doktorskich w Akademii Alfonsiańskiej.

Wierzę, że wszystko to przygotowało mnie do podjęcia tej odpowiedzialności z jasnością umysłu i wizją.

Tak więc, kiedy Zgromadzenie podczas Kapituły Generalnej w 2008 roku poprosiło mnie o objęcie tego stanowiska, miałem już szerokie, wielokulturowe spojrzenie. Pomogło mi to, ponieważ łączenie różnorodności nie było dla mnie trudne: było to dla mnie czymś normalnym. Oczywiście nie chodziło po prostu o stworzenie „sałatki” z różnych doświadczeń: trzeba było znaleźć wspólne wątki, nadać spójność i jedność.

To, czego doświadczyłem jako Radca Generalny, nie było moją zasługą. Uważam, że każdy salezjanin, gdyby miał takie same możliwości i wsparcie Zgromadzenia, mógłby przeżyć podobne doświadczenia i hojnie wnieść swój wkład.

Czy jest jakaś modlitwa, jakieś słówko, których nigdy nie może zabraknąć?

Nabożeństwo do Maryi. W domu wychowaliśmy się na codziennym odmawianiu różańca w rodzinie. Nie był to obowiązek, ale coś naturalnego: robiliśmy to przed posiłkami, ponieważ zawsze jedliśmy razem. Wtedy było to możliwe. Dzisiaj może mniej, ale wtedy tak się żyło: rodzina zebrana razem, wspólna modlitwa, wspólny posiłek.

Na początku może nie zdawałem sobie sprawy, jak głęboka była ta pobożność maryjna. Ale z upływem lat, kiedy zaczyna się odróżniać to, co istotne, od tego, co drugorzędne, zrozumiałem, jak bardzo ta matczyna obecność towarzyszyła mi w życiu.

Cześć dla Maryi wyraża się na różne sposoby: codzienny różaniec, kiedy to możliwe; chwila zatrzymania się przed obrazem lub figurą Matki Bożej; prosta modlitwa, ale płynąca z serca. Są to gesty, które towarzyszą drodze wiary.

Oczywiście są pewne stałe punkty: codzienna Eucharystia i codzienna medytacja. Są to filary, które nie podlegają dyskusji, po prostu się je przeżywa. Nie tylko dlatego, że jesteśmy konsekrowani, ale dlatego, że jesteśmy wierzący. A wiarę można żyć tylko ją pielęgnując.

Kiedy ją pielęgnujemy, wzrasta w nas. I tylko wtedy, gdy wzrasta w nas, możemy pomóc, aby wzrastała również w innych. Dla nas, wychowawców, jest to oczywiste: jeśli nasza wiara nie przekłada się na konkretne życie, wszystko inne staje się fasadą.

Te praktyki – modlitwa, medytacja, oddanie – nie są zarezerwowane dla świętych. Są wyrazem uczciwości. Jeśli dokonałem wyboru wiary, mam również obowiązek ją pielęgnować. W przeciwnym razie wszystko sprowadza się do czegoś zewnętrznego, pozornego. A to z czasem nie wytrzymuje próby czasu.

Gdyby mógł Ksiądz cofnąć czas, dokonałby tych samych wyborów?

Absolutnie tak. W moim życiu były bardzo trudne chwile, jak u każdego. Nie chcę uchodzić za „ofiarę losu”. Uważam, że każdy człowiek, aby dorosnąć, musi przejść przez fazy ciemności, chwile rozpaczy, samotności, poczucia zdrady lub niesprawiedliwego oskarżenia. Ja przeżyłem takie chwile. Ale miałem łaskę mieć u boku kierownika duchowego.

Kiedy przechodzi się przez takie trudności w towarzystwie kogoś bliskiego, można wyczuć, że wszystko, na co pozwala Bóg, ma sens, ma cel. A kiedy wychodzi się z tego „tunelu”, odkrywa się, że jest się innym, bardziej dojrzałym człowiekiem. To tak, jakbyśmy dzięki tej próbie zostali przemienieni.

Gdybym pozostał sam, ryzykowałbym podjęcie złych decyzji, bez wizji, zaślepiony trudnością chwili. Kiedy jest się zły, kiedy czuje się samotność, nie jest to czas na podejmowanie decyzji. Jest to czas, aby iść naprzód, prosić o pomoc, pozwolić się towarzyszyć.

Przechodzenie przez pewne etapy z pomocą kogoś innego jest jak ciasto włożone do piekarnika: ogień je piecze, sprawia, że dojrzewa.

Dlatego na pytanie, czy zmieniłbym coś, odpowiadam: nie. Ponieważ nawet najtrudniejsze chwile, nawet te, których nie rozumiałem, pomogły mi stać się osobą, którą jestem dzisiaj.

Czy czuję się osobą doskonałą? Nie. Ale czuję, że jestem na drodze, każdego dnia, starając się żyć przed obliczem miłosierdzia i dobroci Boga.

A dzisiaj, udzielając tego wywiadu, mogę szczerze powiedzieć, że czuję się szczęśliwy. Być może nie do końca rozumiem jeszcze, co oznacza bycie Przełożonym Generalnym – to wymaga czasu – ale wiem, że jest to misja, a nie spacer. Wiąże się to z trudnościami. Czuję jednak, że jestem kochany i szanowany przez moich współpracowników i całe Zgromadzenie.

Wszystko, czym jestem dzisiaj, zawdzięczam temu, czego doświadczyłem, nawet w najtrudniejszych momentach. Nie zmieniłbym ich. Ukształtowały mnie one.

Czy ma Ksiądz jakiś projekt, który jest Księdzu szczególnie bliski?

Tak. Kiedy zamykam oczy i wyobrażam sobie coś, czego naprawdę pragnę, chciałbym zobaczyć bardziej święte Zgromadzenie. Bardziej święte. Bardziej święte.

Głęboko zainspirował mnie pierwszy list księdza Pascuala Cháveza z 2002 roku, zatytułowany „Bądźcie świętymi”. Ten list poruszył mnie do głębi, pozostawił ślad.

Projektów jest wiele, wszystkie są wartościowe, dobrze skonstruowane, mają szerokie i głębokie wizje. Ale jaką mają wartość, jeśli są realizowane przez ludzi, którzy nie są święci? Możemy wykonywać doskonałą pracę, możemy być doceniani – co samo w sobie nie jest złe – ale nie pracujemy dla sukcesu. Naszym punktem wyjścia jest tożsamość: jesteśmy osobami konsekrowanymi.

To, co proponujemy, ma sens tylko wtedy, gdy wynika z tego punktu wyjścia. Oczywiście pragniemy, aby nasze projekty odniosły sukces, ale jeszcze bardziej pragniemy, aby przynosiły łaskę, aby poruszały ludzi w głębi serca. Nie wystarczy być wydajnym. Musimy być skuteczni w najgłębszym tego słowa znaczeniu: skuteczni w świadectwie, w tożsamości, w wierze.

Wydajność może istnieć również bez odniesienia do religii. Możemy być doskonałymi profesjonalistami, ale to nie wystarczy. Nasze poświęcenie nie jest szczegółem: jest fundamentem. Jeśli staje się marginalne, jeśli odkładamy je na bok, aby zrobić miejsce dla wydajności, tracimy naszą tożsamość.

A ludzie nas obserwują. W szkołach salezjańskich uznaje się, że wyniki są dobre – i to dobrze. Ale czy uznają nas również za ludzi Boga? Oto jest pytanie.

Jeśli postrzegają nas tylko jako dobrych profesjonalistów, to jesteśmy tylko wydajni. Ale nasze życie musi karmić się Nim – Drogą, Prawdą i Życiem – a nie tym, co „myślę”, „chcę” lub „wydaje mi się”.

Dlatego zamiast mówić o moim osobistym projekcie, wolę mówić o głębokim pragnieniu: zostać świętym. I mówić o tym konkretnie, nie idealizując.

Kiedy Ksiądz Bosko mówił swoim chłopcom o nauce, zdrowiu i świętości, nie miał na myśli świętości polegającej wyłącznie na modlitwie w kaplicy. Myślał o świętości przeżywanej w relacji z Bogiem i karmiącej się relacją z Bogiem. Świętość chrześcijańska jest odbiciem tej żywej, codziennej relacji.

Jakiej rady udzieliłby Ksiądz młodemu człowiekowi, który zastanawia się nad powołaniem?

Powiedziałbym mu, żeby krok po kroku odkrywał, jaki jest plan Boga wobec niego.

Droga powołaniowa nie jest pytaniem, które zadajemy, czekając na gotową odpowiedź ze strony Kościoła. Jest to pielgrzymka. Kiedy ktoś mówi mi: „Nie wiem, czy zostać salezjaninem”, staram się odciągnąć go od takiego sformułowania. Nie chodzi bowiem po prostu o podjęcie decyzji: „Zostanę salezjaninem”. Powołanie nie jest opcją w odniesieniu do „czegoś”.

Również w moim własnym doświadczeniu, kiedy powiedziałem mojemu kierownikowi duchowemu: „Chcę zostać salezjaninem, muszę nim być”, on bardzo spokojnie skłonił mnie do refleksji: „Czy to naprawdę wola Boża? A może to tylko twoje pragnienie?”

I to jest słuszne, że młody człowiek szuka tego, czego pragnie, to jest zdrowe. Ale ten, kto towarzyszy, ma za zadanie wychowywać to poszukiwanie, przekształcać je z początkowego entuzjazmu w drogę dojrzewania wewnętrznego.

„Chcesz czynić dobro? Dobrze. Poznaj więc siebie, uznaj, że jesteś kochany przez Boga”.

Tylko z tej głębokiej relacji z Bogiem może wyłonić się prawdziwe pytanie: „Jaki jest plan Boga wobec mnie?”.

Bo to, czego pragnę dzisiaj, jutro może mi już nie wystarczyć. Jeśli powołanie sprowadza się do tego, co „mi się podoba”, będzie czymś kruchym. Powołanie jest natomiast wewnętrznym głosem, który wzywa, prosi o dialog z Bogiem i o odpowiedź.

Kiedy młody człowiek dociera do tego punktu, kiedy towarzyszy mu ktoś, kto pomaga mu odkryć tę wewnętrzną przestrzeń, w której mieszka Bóg, wtedy naprawdę zaczyna iść.

Dlatego osoba towarzysząca musi być bardzo uważna, głęboka, cierpliwa. Nigdy powierzchowna.

Ewangelia o uczniach z  Emaus jest doskonałym obrazem: Jezus podchodzi do dwóch uczniów, słucha ich, choć wie, że mówią chaotycznie. Potem, po wysłuchaniu ich, zaczyna mówić. A oni w końcu zapraszają Go: „Zostań z nami, bo robi się ciemno”.

I rozpoznają Go w geście łamania chleba. Potem mówią do siebie: „Czyż nasze serca nie pałały w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze?”.

Dzisiaj wielu młodych ludzi poszukuje. Naszym zadaniem jako wychowawców jest nie spieszyć się. Ale pomagać im, spokojnie i stopniowo, odkrywać wielkość, która już jest w ich sercach. Ponieważ tam, w tej głębi, spotykają Chrystusa. Jak mówi św. Augustyn: „Ty byłeś we mnie, a ja na zewnątrz. I tam Cię szukałem”.

Czy ma Ksiądz jakieś przesłanie dla Rodziny Salezjańskiej?

To samo przesłanie, które przekazałem w ostatnich dniach podczas spotkania Konsulty Rodziny Salezjańskiej: Wiara. Coraz głębsze zakorzenienie w osobie Chrystusa.

Z tego zakorzenienia rodzi się autentyczna wiedza o Księdzu Bosko. Pierwsi salezjanie, kiedy chcieli napisać książkę o prawdziwym Księdzu Bosko, nie zatytułowali jej „Ksiądz Bosko apostoł młodzieży”, ale „Ksiądz Bosko z Bogiem” – tekst napisany przez Księdza Eugeniusza Cerię w 1929 roku.

To daje nam do myślenia. Dlaczego oni, którzy widzieli go codziennie w akcji, nie postanowili podkreślić niestrudzonego Księdza Bosko, organizatora, wychowawcy? Nie, chcieli opowiedzieć o Księdzu Bosko głęboko zjednoczonym z Bogiem.

Ci, którzy dobrze go znali, nie zatrzymali się na pozorach, ale dotarli do sedna: Ksiądz Bosko był człowiekiem zanurzonym w Bogu.

Do Rodziny Salezjańskiej mówię: otrzymaliśmy skarb. Ogromny dar. Ale każdy dar wiąże się z odpowiedzialnością.

W moim przemówieniu końcowym powiedziałem: „Nie wystarczy kochać Księdza Bosko, trzeba go poznać”.

A naprawdę możemy go poznać tylko wtedy, gdy jesteśmy ludźmi wiary.

Musimy patrzeć na niego oczami wiary. Tylko w ten sposób możemy spotkać wierzącego, jakim był Ksiądz Bosko, w którym działał z mocą Duch Święty: z dýnamis, z cháris, z charyzmą, z łaską.

Nie możemy ograniczać się do powtarzania niektórych jego maksym lub opowiadania o jego cudach. Ponieważ ryzykujemy, że zatrzymamy się na anegdotach o Księdzu Bosko, zamiast zatrzymać się na historii Księdza Bosko, ponieważ Ksiądz Bosko jest większy niż Ksiądz Bosko.

Oznacza to studiowanie, refleksję, głębię. Oznacza unikanie wszelkiej powierzchowności.

Wtedy będziemy mogli z prawdziwą pewnością powiedzieć: „To jest moja wiara, to jest mój charyzmat: zakorzenienie w Chrystusie, podążanie śladami Księdza Bosko”.




Wywiad z nowym inspektorem, księdzem Peterem Končanem

Krótka biografia
Nowicjat odbył we wspólnocie w Pinerolo we Włoszech, pierwsze śluby złożył 8 września 1993 roku w Lublanie Rakovniku, a śluby wieczyste sześć lat później. Wykształcenie teologiczne zdobył na Papieskim Uniwersytecie Salezjańskim w Rzymie w latach 1997–2000, a święcenia kapłańskie przyjął w Lublanie 29 czerwca 2001 roku.
Jako kapłan większość swojej pracy wychowawczej i duszpasterskiej wykonywał w salezjańskim dziele w Želimlje. W latach 2000–2003 pełnił funkcję wychowawcy, a następnie, do 2020 roku, był dyrektorem internatu. W tym okresie uczył również religii w tamtejszym liceum oraz odpowiadał za salezjańską formację świeckich.
Od 2010 do 2016 roku był dyrektorem wspólnoty w Želimlje, a od 2021 do 2024 roku dyrektorem Wspólnoty Salezjańskiej w Lublanie Rakovniku. W latach 2018–2024 sprawował funkcję Wikariusza Inspektora i jego Delegata ds. Formacji. W 2021 roku przejął także koordynację tego obszaru na poziomie europejskim jako koordynator RECN.
6 grudnia 2023 roku został mianowany 15. Inspektorem Inspektorii Świętych Cyryla i Metodego w Lublanie.

Czy może się Ksiądz przedstawić?
Urodziłem się 30 maja 1974 roku w Lublanie w Słowenii, w rodzinie rolniczej w małej wiosce o nazwie Šentjošt. Jestem najmłodszy z 4 dzieci, które obecnie wszystkie mają rodziny, więc mam 11 bratanków, z którymi jesteśmy bardzo związani. Moja rodzinna wioska, a także moja rodzina, zostały mocno naznaczone terrorem komunistycznym podczas i po II wojnie światowej, niektórzy z krewnych zostali zabici, a domy zniszczone… W bardzo trudnej sytuacji moi rodzice musieli zaczynać budowę gospodarstwa od nowa, musieli użyć całej swojej pracowitości i pomysłowości, aby zapewnić nam, dzieciom, wszystko, co potrzebne. Rodzice angażowali nas, dzieci, w codzienne prace i w ten sposób ja również nauczyłem się, że aby osiągnąć coś ważnego, trzeba ciężko pracować.

Kto pierwszy opowiedział Księdzu o Jezusie?
Moi rodzice zawsze otwarcie wyrażali swoją tożsamość chrześcijańską, nawet jeśli w tamtych czasach bycie chrześcijaninem nie było dobrze widziane i mieli z tego powodu niemałe problemy. Każdego wieczoru, po wykonanej pracy, spotykaliśmy się jako rodzina, aby odmawiać różaniec, litanie i inne modlitwy. Lubiłem być ministrantem i dlatego często chodziłem pieszo do kościoła, który był oddalony o 2 kilometry od mojego domu, aby uczestniczyć we Mszy. Przykład rodziców, życie chrześcijańskie w rodzinie i w parafii są więc podstawowymi powodami, dla których od małego czułem powołanie Boże.

Jak Ksiądz poznał Księdza Bosko?
Moi rodzice często pielgrzymowali do Lublany Rakovnika, gdzie byli salezjanie, i w ten sposób ja również poznałem Księdza Bosko, który od razu mnie zafascynował. Zacząłem uczęszczać na rekolekcje organizowane przez salezjanów, a po szkole podstawowej, w wieku 14 lat, naturalne było dla mnie pójście do niższego seminarium prowadzonego przez salezjanów w Želimlje. Moi rodzice również byli bardzo zadowoleni z mojej decyzji i zawsze wspierali mnie na mojej drodze. Jestem im naprawdę bardzo wdzięczny za całą miłość, za spokojną rodzinę, w której dorastałem, i za wiele ważnych wartości, które mi przekazali. Ksiądz Bosko zafascynował również ich tak, że podczas mojej formacji również oni złożyli obietnice jako salezjanie współpracownicy.

Doświadczenie formacji początkowej
Uczęszczałem do szkoły średniej w czasach, gdy upadł komunizm, a Słowenia stawała się niepodległa i wtedy również salezjanie mogli wznowić swoją typową pracę. Dlatego byłem podekscytowany wieloma możliwościami pracy z młodzieżą, które się otwierały, a w latach spędzonych w międzynarodowych domach formacyjnych we Włoszech poszerzyły się również moje horyzonty, ponieważ miałem możliwość poznania wielu salezjanów z całego świata i wiele nowych doświadczeń. W tym okresie dużo pracowałem nad swoim rozwojem ludzkim i duchowym, a także nauczyłem się bardzo kochać Księdza Bosko i jego sposób bycia i pracy z młodzieżą. Coraz bardziej przekonywałem się, że to jest droga pomyślana przez Boga dla mnie i że charyzmat salezjański jest ogromnym darem dla młodych ludzi naszych czasów.

Jakie jest Księdza najpiękniejsze doświadczenie?
20 lat spędzonych w internacie w Želimlje, a potem w Rakovniku, mieszkając z prawie 300 młodymi ludźmi każdego dnia, było naprawdę bardzo piękne i mocno naznaczyło moje życie. Miałem przywilej śledzić ich rozwój ludzki, intelektualny i duchowy oraz dotykać z bliska ich radości, nadziei i ran. Młodzi ludzie nauczyli mnie, jak ważne jest „tracenie” czasu spędzając go z nimi. W tym okresie nauczyłem się i doświadczyłem również, jak cenni są współpracownicy świeccy, bez których nie możemy prowadzić naszej misji.

Jacy są młodzi ludzie z tego miejsca i jakie są najważniejsze wyzwania?
W dziełach salezjańskich i wokół naszych programów wciąż jest wielu hojnych młodych ludzi, z otwartym sercem i gotowych czynić dobro swoim rówieśnikom. Jestem bardzo dumny z ich entuzjazmu i cieszę się również, że wielu w Księdzu Bosko znajduje wzór i siłę dla swojego rozwoju ludzkiego i duchowego.
Z drugiej strony prawdą jest również, że są oni mocno naznaczeni wirtualnym światem i wszystkimi innymi wyzwaniami naszych czasów. Na szczęście tradycyjne wartości nie zniknęły całkowicie, ale prawdą jest również, że nie są już wystarczająco silne, aby kierować młodymi ludźmi. Dlatego my, salezjanie, staramy się pomagać młodym ludziom konkretnymi propozycjami wsparcia i krocząc z nimi. Na ostatniej kapitule inspektorialnej zidentyfikowaliśmy kilka ubóstw (wyzwań) naszego kontekstu: słaba rodzina, letniość duchowa, relatywizm i poszukiwanie tożsamości, pasywność, apatia i brak konkretnego przygotowania młodych ludzi do życia.

Gdzie znajduje Ksiądz siłę, aby iść naprzód?
Po pierwsze, we współbraciach. Na szczęście mam wokół siebie bardzo dobrych i hojnych współbraci, którzy są dla mnie ogromnym wsparciem. Inspektor sam nie może zrobić wiele. Jestem przekonany, że jedynym właściwym sposobem prowadzenia spraw jest to, że wszyscy (salezjanie, młodzi i świeccy) wkładamy swoje dary i siły dla dobra wspólnego. A po drugie, my wszyscy i nasza misja jesteśmy tylko małą częścią w wielkim planie Bożym. To On jest prawdziwym protagonistą i ta świadomość daje mi wielki wewnętrzny spokój.

Jakie miejsce zajmuje w Księdza życiu Maryja Wspomożycielka Wiernych?
Już w rodzinie nauczyłem się, że Maryja jest wielkim wsparciem dla życia codziennego. Bardzo chętnie i z wielką ufnością udaję się na pielgrzymki do różnych sanktuariów maryjnych, gdzie Maryja napełnia mnie pokojem i wewnętrzną siłą na wszystkie wyzwania mojego życia. Mogę świadczyć o wielu łaskach, które za pośrednictwem Maryi zostały udzielone mnie lub moim bliskim.

Ksiądz Peter KONČAN,
inspektor Słowenii




Don Bosco International

Don Bosco International (DBI) to organizacja pozarządowa z siedzibą w Brukseli, reprezentująca Salezjanów Księdza Bosko przy instytucjach Unii Europejskiej, koncentrująca się na obronie praw dziecka, rozwoju młodzieży i edukacji. Założona w 2014 roku, DBI współpracuje z różnymi partnerami europejskimi w celu promowania inkluzywnej polityki społecznej i edukacyjnej, zwracając uwagę na osoby w trudnej sytuacji. Organizacja promuje udział młodzieży w kształtowaniu polityki, podkreślając znaczenie edukacji nieformalnej. Poprzez działania networkingowe i wspierające, DBI dąży do tworzenia synergii z instytucjami europejskimi, organizacjami społeczeństwa obywatelskiego i sieciami salezjańskimi na całym świecie. Wartościami przewodnimi są solidarność, integralny rozwój młodzieży i dialog międzykulturowy. DBI organizuje seminaria, konferencje i projekty europejskie mające na celu zapewnienie większej obecności młodzieży w procesach decyzyjnych, sprzyjając środowisku włączającemu, które wspiera ich na drodze wzrostu, autonomii i rozwoju duchowego, poprzez wymiany kulturalne i edukacyjne. Sekretarz wykonawcza, Sara Sechi, wyjaśnia działalność tej instytucji.

Advocacy jako akt odpowiedzialności za i z naszą młodzieżą
Don Bosco International (DBI) to organizacja, która reprezentuje instytucjonalnie Salezjanów Księdza Bosko przy instytucjach europejskich i organizacjach społeczeństwa obywatelskiego, które wokół nich się znajdują. Misja DBI koncentruje się na advocacy, który można przetłumaczyć jako „rzecznictwo”, czyli wszystkie działania mające na celu wpłynięcie na proces decyzyjno-legislacyjny, w naszym przypadku europejski. Biuro DBI ma siedzibę w Brukseli i jest gościnnie przyjmowane przez wspólnotę salezjańską w Woluwe-Saint-Lambert (Inspektoria FRB). Praca w stolicy europejskiej jest dynamiczna i stymulująca, ale bliskość wspólnoty pozwala nam utrzymać żywy charyzmat salezjański w naszej misji, unikając uwięzienia w tak zwanej „bańce europejskiej”, tym świecie relacji i dynamiki „uprzywilejowanych”, często odległych od naszej rzeczywistości.
Działania DBI przebiegają w dwóch kierunkach: z jednej strony, zbliżanie salezjańskiej misji wychowawczo-duszpasterskiej do instytucji poprzez dzielenie się dobrymi praktykami, postulatami młodzieży, projektami i wynikami, tworząc przestrzenie dialogu i uczestnictwa dla tych, którzy tradycyjnie by ich nie mieli; z drugiej strony, wprowadzanie wymiaru europejskiego do Zgromadzenia poprzez monitorowanie i informowanie o trwających procesach i nowych inicjatywach, ułatwianie nowych kontaktów z przedstawicielami instytucjonalnymi, organizacjami pozarządowymi i wspólnotami wyznaniowymi, które mogą dać początek nowej współpracy.
Często pojawia się pytanie, w jaki sposób DBI konkretnie ma wpływ na politykę. W działaniach wspierających kluczowa jest praca w sieci z innymi organizacjami lub podmiotami, które podzielają zasady, wartości i cele. W związku z tym DBI zapewnia aktywną obecność w sojuszach, formalnych i nieformalnych, organizacji pozarządowych lub podmiotów wyznaniowych, które współpracują ze sobą w kwestiach bliskich misji Księdza Bosko: walka z ubóstwem i wykluczeniem społecznym, obrona praw młodzieży, zwłaszcza tej w trudnej sytuacji, oraz integralny rozwój człowieka. Za każdym razem, gdy delegacja salezjańska odwiedza Brukselę, ułatwiamy im spotkania z członkami Parlamentu Europejskiego, urzędnikami Komisji, korpusem dyplomatycznym, w tym Nuncjaturą Apostolską przy Unii Europejskiej, i innymi zainteresowanymi podmiotami. Często udaje nam się spotkać z grupami młodzieży i studentów ze szkół salezjańskich, którzy odwiedzają miasto, organizując dla nich moment dialogu z innymi organizacjami młodzieżowymi.
DBI to usługa, którą Zgromadzenie oferuje, aby wypromować swoje dzieła i zanieść na forum międzynarodowe głos tych, którzy w innym przypadku nie zostaliby wysłuchani. Zgromadzenie Salezjańskie ma potencjał w advocacy, który nie jest jeszcze w pełni wyrażony. Obecność w 137 krajach w celu ochrony młodzieży zagrożonej ubóstwem i wykluczeniem społecznym stanowi sieć edukacyjną i społeczną, na której niewiele organizacji może polegać; jednak wciąż trudno jest strategicznie prezentować dobre wyniki przy stołach decyzyjnych, gdzie kształtowane są polityki i inwestycje, zwłaszcza na poziomie międzynarodowym. Z tego powodu zapewnienie stałego dialogu z instytucjami jest jednocześnie szansą i aktem odpowiedzialności. Szansą, ponieważ w dłuższej perspektywie widoczność ułatwia kontakty, nowe partnerstwa, finansowanie projektów i zrównoważony rozwój dzieł. Odpowiedzialnością, ponieważ nie mogąc milczeć w obliczu trudności, z jakimi borykają się chłopcy i dziewczęta we współczesnym świecie, wpływ polityczny jest aktywnym świadectwem tego zaangażowania obywatelskiego, które często staramy się wzbudzić w młodych ludziach.
Gwarantując prawa i godność młodzieży, Ksiądz Bosko był pierwszym aktorem wpływu politycznego Zgromadzenia, na przykład poprzez podpisanie pierwszej we Włoszech umowy o naukę zawodu. Advocacy stanowi nieodłączny element misji salezjańskiej. Salezjanom nie brakuje doświadczenia, historii sukcesu ani konkretnych i innowacyjnych alternatyw w radzeniu sobie z obecnymi wyzwaniami, ale często brakuje spójności, która pozwoliłaby na skoordynowaną pracę w sieci i jasną i wspólną komunikację. Dając głos autentycznym świadectwom młodych ludzi, możemy przekształcić wyzwania w szanse, tworząc trwały wpływ na społeczeństwo, który daje nadzieję na przyszłość.

Sara Sechi
Don Bosco International – DBI, Bruksela

Sara Sechi, Sekretarz Wykonawcza DBI, jest obecna w Brukseli od dwóch i pół roku. Jest córką pokolenia Erasmus+, który wraz z innymi programami europejskimi zapewnił jej doświadczenia życiowe i edukacyjne, które w innym przypadku byłyby jej odmówione. Jest bardzo wdzięczna Księdzu Bosko i Zgromadzeniu Salezjańskiemu, gdzie znalazła merytokrację, rozwój i drugą rodzinę. A my życzymy jej dobrej i owocnej pracy dla sprawy młodzieży.




Wywiad z nowym inspektorem księdzem Domingosem LEONG

Ks. Domingos Leong jest Przełożonym Inspektorii Chińskiej „Maryi Wspomożycielki” (CIN) wybranym na kadencję 2024-2030. Zastępuje on księdza Josepha Ng Chi Yuena, który pełnił funkcję Inspektora Chin od 2018 roku. Przeprowadziliśmy z nim wywiad.

Czy może się nam Ksiądz przedstawić?
Nazywam się Domingos Leong, urodziłem się w katolickiej rodzinie, która mieszkała w Makau, ówczesnej portugalskiej kolonii w Chinach. Mam dwie siostry i jestem jedynym mężczyzną w rodzinie. Oboje moi rodzice byli nauczycielami w szkołach prowadzonych przez Salezjanów i Salezjanki. Całą moją edukację odbyłem w szkołach salezjańskich w Makau i w Hongkongu. Wstąpiłem do Salezjanów po ukończeniu liceum i odbyłem formację w Hongkongu. Zostałem wysłany na studia filozoficzne do Stanów Zjednoczonych (Newton, New Jersey), gdzie otworzyła się moja globalna wizja na Zgromadzenie. Po moich święceniach pojechałem do Rzymu, aby kontynuować studia liturgiczne w na Anselmianum w Rzymie.

O czym marzył Ksiądz jako dziecko?
Ponieważ moi rodzice byli nauczycielami, a niektórzy z moich krewnych również pracowali na polu edukacji, marzyłem o tym, aby w przyszłości zostać nauczycielem.

Czy pamięta Ksiądz jakiegoś szczególnego nauczyciela?
Podczas lat spędzonych w szkole chodziłem w niedzielę do Oratorium. Pamiętam, że gdy miałem zaledwie 12 lat, ku mojemu zaskoczeniu, poproszono mnie o zajęcie się grupą dzieci, zorganizowanie zabaw dla nich i uczenie ich katechizmu. Wierzę, że to było ziarno powołania salezjańskiego zasiane w moim sercu.

Jakie jest Księdza najlepsze doświadczenie?
Po moich święceniach mieliśmy okazję zorganizować „grupę wolontariuszy”, która służyła w Chinach kontynentalnych podczas wakacji letnich. Młodzież z naszych szkół, zarówno w Hongkongu, jak i w Makau, poszła służyć na obszarach wiejskich. Razem z lokalną młodzieżą dzieliliśmy się pięknymi doświadczeniami, nie tylko służąc, ale także świadcząc o naszej wierze w zupełnie innym środowisku. Wierzę, że to najlepszy sposób na promowanie powołania religijnego.

Jakie są najpilniejsze potrzeby lokalne i potrzeby młodzieży?
Lokalna młodzież, mimo że nie brakuje jej rzeczy, czuje się samotna i potrzebuje towarzyszenia, zarówno ze strony rówieśników, jak i dorosłych. Młodzież jest ofiarą dysfunkcyjnych rodzin i nie jest słuchana.

Co by Ksiądz powiedział młodym ludziom w tym momencie?
Bądźcie odważni! My, Salezjanie, jesteśmy zawsze dostępni i gotowi, aby pomóc wam za każdym razem, gdy tego potrzebujecie, szczególnie w tym roku Nadziei. Razem z członkami Rodziny Salezjańskiej jesteśmy waszym WIELKIM wsparciem i nie wahajcie się o nie prosić.

ks. Domingos LEONG




Wywiad z nowym przełożonym, ks. Eric CACHIA, Inspektorem Malty

Malta, ziemia pobłogosławiona przez św. Pawła Apostoła, to wyspa położona w sercu Morza Śródziemnego, między Europą a Afryką Północną. Na przestrzeni wieków przyjęła wpływy wielu kultur, co wzbogaciło jej urok. To małe państwo, jedno z najgęściej zaludnionych na świecie, gości Salezjanów Księdza Bosko od 1903 roku, którzy z pasją angażują się w wychowanie młodzieży. Przeprowadziliśmy wywiad z ks. Eric, który niedawno został mianowany, aby przewodzić wspólnocie salezjańskiej na Malcie.

Czy może Ksiądz się przedstawić?
Nazywam się ks. Eric Cachia, urodziłem się 4 sierpnia 1976 roku na Malcie. Jestem najstarszym z trojga rodzeństwa: mam dwie młodsze siostry i dwie urocze bratanice. Uczęszczałem do przedszkola w państwowej szkole w moim rodzinnym mieście, ħaż-Żebbuġ, przez sześć lat. W ostatnim roku trzeba było zdać egzamin, aby dostać się do wymarzonej szkoły. Marzyłem o wstąpieniu do niższego seminarium, ale aby uszczęśliwić moją matkę, zdałem również egzamin do liceum państwowego oraz inny do Savio College, szkoły salezjańskiej, o której wtedy prawie nic nie wiedziałem i do której początkowo nie chciałem uczęszczać. Podszedłem do tego egzaminu z niechęcią, ale plany Boże chciały, abym został przyjęty przez salezjanów.

Po siedmiu latach nauki uzyskałem świadectwo maturalne i rozpocząłem nowicjat w Lanuvio, niedaleko Rzymu, składając pierwsze śluby zakonne na ręce nowo wybranego Przełożonego Generalnego, ks. Juana E. Vecchiego, w Sacro Cuore w Rzymie. Byłem najmłodszy w grupie: miałem zaledwie 19 lat. Po powrocie na Maltę uzyskałem licencjat z filozofii i socjologii, a następnie przez dwa lata odbywałem asystencję jako odpowiedzialny za Oratorium w Tas-Sliema.

Przeniosłem się na studia teologiczne do Rzymu, uczęszczając na Papieski Uniwersytet Salezjański (UPS) i mieszkając w wspólnocie Gerini. Zostałem wyświęcony na diakona w 2004 roku, a następnie kontynuowałem moją formację w Dublinie, w Irlandii, uzyskując tytuł magistra w zakresie Holistic Development in Family Pastoral Ministry. Po powrocie na Maltę, 21 lipca 2005 roku, razem z innymi dziewięcioma zakonnikami i diecezjanami, zostałem wyświęcony na kapłana.

Moim pierwszym posłannictwem była odpowiedzialność za Oratorium w Tas-Sliema oraz bycie ekonomem wspólnoty. Po kilku miesiącach zostałem mianowany delegatem ds. Duszpasterstwa Młodzieży w Radzie Delegatury Malty. Pełniłem tę funkcję przez rok, po czym zostałem mianowany ekonomem Delegatury, rolę tę pełniłem przez 10 lat, a następnie przez kolejne 6 lat, kiedy w 2018 roku Malta stała się Wizytatorią.

W międzyczasie pełniłem również inne funkcje: dyrektora Savio College, odpowiedzialnego za formację postnowicjuszy na Malcie przez sześć lat oraz przez cztery lata asystenta koordynatora Stowarzyszenia Szkół Katolickich na Malcie. Aby odpowiedzieć na potrzeby duszpasterskie, uzyskałem tytuł magistra w zakresie Psychoterapii Systemowej i Rodzinnej i zostałem wybrany sekretarzem Komitetu Krajowego Stowarzyszenia Psychoterapii na Malcie. W 2017 roku zostałem dyrektorem St. Patrick’s, dzieła, które obejmuje szkołę, internat i kościół publiczny, a także pełniłem rolę dyrektora szkoły. Wreszcie, w grudniu 2023 roku zostałem mianowany Inspektorem, a urząd objąłem w lipcu 2024 roku.

O czym Ksiądz marzył jako dziecko?
W wieku 7 lat zostałem ministrantem i do dziś nie potrafię wyjaśnić doświadczenia, jakie przeżyłem podczas mojej pierwszej Mszy jako ministrant. Poczułem obecność miłości w sercu, która zapraszała mnie do zostania kapłanem. Już w domu bawiłem się w „księdza”, a w szkole, mimo napięć między Kościołem a Państwem w tamtych czasach, często dyskutowałem na tematy religijne.

Pragnienie zostania kapłanem obejmowało w sobie także chęć dania głosu tym, którzy go nie mieli. Lubiłem pisać historie, przemawiać publicznie i organizować wydarzenia. Już w wieku 14 lat, na przykład, organizowałem wyjścia dla ministrantów.

Jaka jest historia Księdza powołania?
Moje powołanie zrodziło się ze spotkań z różnymi kapłanami, których uważałem za wzory życia. Jednak to w szkole salezjańskiej znalazłem nową energię: tam odkryłem swoje ukryte talenty i przeżyłem doświadczenia, które sprawiły, że poczułem się częścią wielkiej rodziny. W tym radosnym i inspirującym kontekście Pan przemówił do mojego serca.

W ostatnim roku szkolnym zrozumiałem, że moją drogą będzie droga salezjańska. Po roku rozeznawania i rozmów z moją rodziną oraz jednym z kapłanów, znalazłem spokój w decyzji: „Oddaję się w przyszłości dla młodzieży. Będę salezjaninem, aby kontynuować to, co otrzymałem”.

Ciekawą anegdotę opowiedziała mi babcia ze strony ojca, gdy byłem już blisko diakonatu. Mój ojciec był jednym z 18 dzieci w dużej i skromnej rodzinie. Pewien angielski salezjanin, ks. Patrick McLoughlin, znany z opinii świętości, miał w zwyczaju po Mszy odwiedzać siostry, aby przynieść kawałek ciasta babci. Wieczorem wracał z resztkami posiłków, aby pomóc nakarmić rodzinę w trudnej sytuacji. Pewnego dnia babcia zapytała go: „Jak mogę odpłacić za tyle dobroci i opatrzności?”. On odpowiedział: „Ty tylko módl się: kto wie, może jedno z twoich dzieci zostanie salezjaninem”. Spośród 51 kuzynów byłem pierwszym – i jednym z dwóch – którzy wybrali życie zakonne… i salezjańskie.

Jak zareagowała Księdza rodzina?
Moja rodzina zawsze była wielkim wsparciem. Moi rodzice nigdy nie narzucali swoich pomysłów, ale zawsze starali się wspierać moje decyzje. Mój ojciec był murarzem, a moja matka gospodynią domową. Prostota i jedność rodzinna były jednymi z najważniejszych wartości, które nas charakteryzowały. Podejmowali poświęcenia, które tylko jako dorosły zrozumiałem jako wyraz miłości przeżywanej w sposób konkretny. Nie było łatwo opuścić kraj i rozpocząć swoją drogę w wieku 18 lat, ale dziś moi rodzice są dumni, a w pewnym sensie również oni są częścią Rodziny Salezjańskiej. Od ponad 30 lat przygotowują posiłki dla młodzieży podczas obozów letnich. Kto wie, ile razy mój ojciec, mimo że pozostał analfabetą, rozmawiał z mądrością serca z jakimś młodym człowiekiem lub rodzicem. I ile razy wysyłali ulotki na poziomie inspektorii, aby wspierać nasze dzieła salezjańskie!

Księdza najpiękniejsza radość i największy trud…
Jest wiele radości, które nosi się w sercu, ale jedną z największych jest, gdy spotykam byłego ucznia, który mówi: „W tobie odnalazłem ojca, którego nigdy nie miałem”. Pełne przeżywanie swojego powołania oznacza również oferowanie tego, co mogłoby być równie piękne, jak budowanie rodziny. To czasami wiąże się z koniecznością cierpienia w milczeniu z powodu tej ofiary. Największym trudem jest natomiast widzieć dzieci cierpiące z powodu wojen, przemocy i nadużyć… widzieć je pozbawione zdolności marzenia o świecie pełnym nadziei i możliwości. Również trudno jest pozostać wiarygodnym i optymistycznym w kontekście bezwzględnego sekularyzmu, który często pochłania energię i stara się zgasić entuzjazm.

Lokalne potrzeby i potrzeby młodzieży…
Malta żyje w bardzo szczególnym czasie. Kulturowo pozostaje głęboko katolicka, ale w codziennej praktyce nie jest już tak samo. W ostatnich latach wybory polityczne, głównie ukierunkowane na wzmocnienie gospodarki, spowodowały głęboki kryzys w rodzinach. Wiele dzieci dorasta z brakiem punktów odniesienia i wzorów, które towarzyszyłyby im z miłością. Brakuje stabilnych punktów orientacyjnych, a jednocześnie wielu młodych ludzi poszukuje nowego sensu w swoim życiu. Wiara, coraz bardziej relegowana do sfery prywatnej, może jednak wzbudzić zainteresowanie, gdy potrafi mówić językiem, który wyzywa i zaprasza do dążenia do wyższych celów. W takich przypadkach młodzi ludzie chętnie gromadzą się, aby przeżywać doświadczenia, które wymagają towarzyszenia. Około 20% populacji to nie są Maltańczycy. Gospodarka, która przyciągnęła ludzi z całego świata, zmienia oblicze wyspy. Wielu młodych ludzi spoza Malty czuje się samotnych, podczas gdy inni zaczynają lub wznawiają swoją drogę wiary. To nowe granice i wschodzące formy ubóstwa, naznaczone wyzwaniami psychologiczno-emocjonalnymi i problemami zdrowia psychicznego. Te sytuacje podkreślają pilną potrzebę zajęcia się izolacją, niepewnością i brakami relacyjnymi, które charakteryzują tę złożoną rzeczywistość.

Wielkie wyzwania ewangelizacji…
Wszystko można podsumować jednym słowem: wiarygodność. Młodzi ludzie, dziś bardziej niż kiedykolwiek, nie potrzebują jedynie prostych przekazicieli treści, ale osób z autentycznymi sercami i uszami zdolnymi do słuchania bicia serc poszukujących sensu w swoim życiu. Potrzebują wychowawców, którzy potrafią tworzyć procesy, towarzyszy, którzy nie boją się pokazać swojej słabości i ograniczeń, ale którzy są autentycznymi przewodnikami. Potrzebują przewodników, którzy proponują to, co sami przeżyli: spotkanie z Jezusem jako cel i powołanie dla każdej osoby. Przewodników, którzy prowadzą do odkrycia siebie jako części Kościoła w drodze ku peryferiom, gotowego objąć i uzdrowić rany, zanim wskaże, co należy zrobić. Prawdziwym wyzwaniem, przynajmniej dla Europy, jest znalezienie młodych ludzi, którzy mają odwagę postawić swoje życie na Jezusa. Jak wynika z Synodu, niektóre struktury, konteksty i języki Kościoła nie są już tak skuteczne. Do tego dochodzi Kościół, który w niektórych przypadkach wydaje się zmęczony i rozproszony, zbyt skoncentrowany na auto-zachowaniu. Ta sytuacja odzwierciedla również sytuację rodzin, które muszą być ponownie postawione w centrum priorytetów w każdym kraju: są przyszłością państwa i Kościoła. Dlatego środowiska salezjańskie, z ich humanizmem, który docenia piękno obecne w każdej osobie, muszą proponować się nie tylko jako natychmiastowe odpowiedzi, ale także jako wzory dla innych grup i rzeczywistości. Może dopiero dziś rozumiemy, że radość i nadzieja Księdza Bosko wykraczają daleko poza proste emocje: są fundamentami, na których można zbudować odnowioną i odkupioną przez Chrystusa ludzkość.

Jak widzi Ksiądz przyszłość?
Patrzę w przyszłość z nadzieją. Obecny czas, moim zdaniem, jest naznaczony licznymi kryzysami na różnych frontach: powiedziałbym, że nie mogłoby być gorzej. To zatem czas odnowy; polegamy na Chrystusie w tym czasie oczyszczenia i przemiany. Tak, są wyzwania, które z pewnością ukształtują przyszłość.

Jakie miejsce zajmuje Maryja Wspomożycielka w Księdza życiu?
Jako dziecko codziennie modliłem się na różańcu w rodzinie. Jednak dla mnie była to może tylko praktyka pobożności ludowej. Z biegiem czasu, zwłaszcza podczas lat jako salezjanin, mogłem dostrzec, jak bardzo ta Niebieska Mama jest mi bliska. Pamiętam wiele momentów, w których, zmagając się z praktycznymi trudnościami i troskami związanymi z duszpasterstwem, byłem bliski poddania się. Ale Ona zawsze interweniowała w odpowiednim momencie. Każdego dnia zdaję sobie sprawę, jak naprawdę „to Ona wszystko uczyniła”. Żywię głęboką miłość do błogosławieństwa Maryi Wspomożycielki. Każdego ranka powierzam Jej wszystkich młodych ludzi i świeckich współpracowników, ale szczególnie tych, którzy znajdują się na peryferiach społeczeństwa. Rok temu, z okazji święta Matki Bożej z Guadalupe, podzieliłem się w mediach społecznościowych zdaniem, które Maryja powiedziała Juanowi Diego: „Nie bój się niczego. Czyż nie jestem twoją Matką? Czyż nie jesteś pod moim cieniem i ochroną? Czyż nie jestem źródłem twojej radości? Czy nie jesteś pod moim płaszczem, w objęciach moich rąk? Czy potrzebujesz czegoś więcej? Nie pozwól, aby cokolwiek innego cię niepokoiło”. Dwie godziny później otrzymałem telefon od Przełożonego Generalnego z prośbą o przyjęcie lub odrzucenie nominacji na Inspektora.

Co by Ksiądz powiedział młodym?
Aby się nie poddawali! Przytoczyłbym słowa Papieża Franciszka skierowane do młodych w kwietniu 2024 roku: „Wstań, aby stać na nogach wobec życia, a nie siedzieć na kanapie. Są różne kanapy, które nas przyciągają i nie pozwalają nam wstać”. Gdyby tylko młodzi zrozumieli, że są nadzieją dzisiaj i jutro, że są jak delikatne i kruche nasiona, ale jednocześnie bogate w nieskończone możliwości! Zachęciłbym ich do wezwania Chrystusa, ale także do pozwolenia Chrystusowi na wezwanie ich: tylko w ten sposób można zrozumieć, że z Nim buduje się intymną relację z żywym Bogiem, a nie z obrazem uformowanym przez lęki czy niepokoje. Wezwałbym tych młodych, którzy już doświadczyli Księdza Bosko: to niezwykłe rzucić się w Serce Chrystusa, oddając swoje życie dla młodych, którzy przyjdą. „Kogo poślę?”, zapytał Chrystus swoich uczniów. Może wielu innych miałoby tę samą determinację: „Poślij mnie!”

ks. Eric CACHIA sdb
przełożony Malty




Nasz gość: ksiądz Alphonse Owoudou, Kierownik Kapituły

W niedzielę 16 lutego 2025 r., na Valdocco, Turynie, rozpocznie się dwudziesta dziewiąta Kapituła Generalna Zgromadzenia Salezjańskiego. To wydarzenie jest głównym znakiem jedności Zgromadzenia w jego różnorodności. Rozmawiamy z księdzem Alphonse Owoudou, Radca Regionalny dla Afryki i Madagaskaru i Kierownik Kapituły.

Może się nam Ksiądz przedstawić?
Nazywam się Alphonse Owoudou, jestem Salezjaninem Księdza Bosko, pochodzę z Kamerunu (Wizytatoria ATE) w Afryce. W kwietniu 2025 roku będę obchodził swoje 56. urodziny. Obecnie jestem Radcą Regionalnym dla Afryki i Madagaskaru. Zanim objąłem tę rolę w Radzie Generalnej, byłem Przełożonym Wizytatorii ATE, Afryki Tropikalnej Równikowej.

Życie poprowadziło mnie najpierw do Gabonu jako młodego kapłana i kapelana diecezjalnego młodzieży. Następnie kontynuowałem studia z zakresu psychologii na Papieskim Uniwersytecie Salezjańskim (UPS). Potem dotarłem do Lomé w Togo, gdzie odbyłem nowicjat i postnowicjat; wróciłem tam po 12 latach jako członek ekipy formacyjnej. Następnie miałem odpowiedzialność za obecny Instytut Don Bosco.

W 2015 roku wróciłem do ATE, aby wziąć udział w zespole animacyjnym prowincji. Ciesząc się z ponownego spotkania z moimi braćmi i moim krajem po 20 latach, początkowo służyłem jako Wikariusz od 2015 do 2017 roku, zanim zostałem mianowany Wizytatorem w czerwcu 2017 roku. Ten okres pozwolił mi odkryć moją prowincję, jej dzieła i wielką wspólnotę edukacyjną i duszpasterską na obszarze sześciu narodów, która później została ograniczona do pięciu z powodu powstania ACC.

Od KG28 w 2020 roku mam ogromny przywilej posługi jako Radca Regionalny, zapewniając więź między 15 inspektoriami Afryki i Madagaskaru a Radą Generalną, zgodnie z artykułem 140 naszych Konstytucji. Ta misja pozwoliła mi lepiej odkryć i zrozumieć bogactwo, złożoność i piękno afrykańskiej salezjańskości, regionu pełnego historii, obietnic, wyzwań i zasobów.

Jaka jest rola Kierownika Kapituły?
W kontekście Kapituły Generalnej rola Kierownika polega głównie na zapewnieniu koordynacji technicznej i regularności procesów przed i w trakcie Kapituły. Przewodniczy on Komisji Technicznej, odpowiedzialnej za opracowanie harmonogramu prac, dokumentu roboczego przygotowanego przez Komisję Przedkapitulną, a także zaleceń Przełożonego Generalnego lub Wikariusza dla prawidłowego przebiegu Kapituł Inspektorialnych i zasad wyborów.

Wspierany przez swój sekretariat i Sekretarza Generalnego, Kierownik zajmuje się również stwierdzeniem ważności wybranych delegatów, weryfikując liczby z każdej Inspektorii, zapewniając tym samym gwarancję ich uczestnictwa w Kapitule Generalnej. Wysyła Inspektorom niezbędne formularze do protokołów i wzory dla wkładów pochodzących z Kapituł Inspektorialnych, grup współbraci i członków indywidualnych. Po zebraniu tych wkładów, porządkuje je, klasyfikuje i przygotowuje. Wprowadza członków Komisji Przedkapitulnej w centralny temat Kapituły Generalnej, aby wspólnie opracować dokument, który posłuży jako podstawa do refleksji i debat podczas sesji Kapituły.

Kapituła Generalna jest często określana jako „główny znak jedności Zgromadzenia w jego różnorodności”. W tym duchu Kierownik musi kierować i ułatwiać wymiany, aby ta jedność mogła się w pełni ujawnić, dzięki starannej przygotowaniu i dobrze zorganizowanym dyskusjom.

Dlaczego Kapituła jest tak ważna dla życia Zgromadzenia?
Kapituła Generalna jest kluczowa dla życia Zgromadzenia, ponieważ stanowi „główny znak jedności Zgromadzenia w jego różnorodności”. To moment, w którym Salezjanie gromadzą się, aby wspólnie zastanowić się, jak pozostać wiernymi Ewangelii, charyzmatowi Księdza Bosko i potrzebom epok oraz miejsc, w których realizują swoją misję. Prowadzeni przez Ducha Świętego, Salezjanie rozpoznają wolę Bożą, aby lepiej służyć Kościołowi i młodzieży w określonym momencie historii.

Oprócz tej duchowej i refleksyjnej wymiaru misji, Kapituła Generalna odgrywa centralną rolę w zarządzaniu Zgromadzeniem. To podczas Kapituły odbywają się wybory lub reelekcje Przełożonego Generalnego, jego Wikariusza i innych członków Rady Generalnej. Ten proces wyborczy pozwala Zgromadzeniu wybrać odpowiedzialnych, którzy będą kierować misją salezjańską w nadchodzących latach. Te wybory są fundamentalne, ponieważ zapewniają nie tylko ciągłość, ale także żywotność i dostosowanie Zgromadzenia do aktualnych wyzwań.

Kapituła jest również okazją do przeglądu i dostosowania misji salezjańskiej do współczesnych czasów. Na przykład, podczas 29. Kapituły Generalnej jednym z centralnych tematów jest „osłabienie tożsamości charyzmatycznej” dostrzegane w Zgromadzeniu, a przewidziane są dyskusje, aby odpowiedzieć na tę obawę. Ponadto, poruszone zostaną również kwestie prawne, które pozostały nierozwiązane od poprzedniej Kapituły.

Podsumowując, Kapituła Generalna jest czasem rozeznania, decyzji i odnowy, który pozwala Zgromadzeniu lepiej odpowiadać na potrzeby współczesnego świata, jednocześnie wybierając odpowiedzialnych, którzy będą kierować tą misją w jedności i wierności Księdzu Bosko.

Jaki jest temat Kapituły?
Tematem centralnym 29. Kapituły Generalnej są słowa: „Zafascynowani Jezusem Chrystusem, posłani do młodzieży”, z podtytułem „Żyć naszym powołaniem salezjańskim w sposób wierny i proroczy”. Ten temat zaprasza nas do powrotu do istoty naszej tożsamości konsekrowanej, skoncentrowanej na Chrystusie i młodzieży. To apel o odnowienie samego serca powołania salezjańskiego, o ożywienie duchowego i apostolskiego zapału, który powinien ożywiać każdego Salezjanina.

Konkretnie oznacza to pogłębienie naszego życia duchowego, większe poświęcenie się modlitwie i kontemplacji, pozostając jednocześnie mocno zaangażowanym w życie młodzieży, zwłaszcza tych najuboższych i marginalizowanych. Kapituła zaprasza nas do bycia nie tylko wychowawcami i pasterzami, ale także proroczymi świadkami Ewangelii w zmieniającym się świecie. Innymi słowy, nie wystarczy realizować dzieł; te dzieła muszą głęboko odzwierciedlać naszą pasję do Chrystusa i nasze zaangażowanie wobec młodzieży.

Temat podkreśla również trzy wielkie priorytety dla odnowy: życie duchowe i formacja, zwiększona współpraca z laikami i członkami Rodziny Salezjańskiej, a wreszcie odważny przegląd struktur zarządzania Zgromadzeniem, aby dostosować je do aktualnych potrzeb misji.

Kim są uczestnicy?
29. Kapituła Generalna gromadzi łącznie 226 ojców kapitulnych oraz zespół 45 współbraci i współpracowników odpowiedzialnych za logistykę i inne usługi. Konkretnie, są to:

-14 członków Rady Generalnej, w tym Sekretarz Generalny;
– Prokurator Generalny i były Przełożony Generalny;
– 2 ojców kapitulnych z Domu Generalnego (RMG);
– 2 z Papieskiego Uniwersytetu Salezjańskiego (UPS);
– 22 z Regionu Ameryka Południowa;
– 27 z Inter-Ameryki;
– 27 z Azji Wschodniej i Oceanii;
– 29 z Regionu Morza Śródziemnego;
– 32 z Regionu Afryki;
– 33 z Azji Południowej;
– 36, najliczniejsi, z Europy Środkowo-Północnej.
Ci ojcowie kapitulni przybywają na Kapitułę Generalną jako nosiciele rozeznania i nadziei 13 544 Salezjanów odnotowanych przy okazji tego ważnego spotkania Podczas KG29 93% zgromadzenia będą stanowić duchowni, a 7% współbracia koadiutorzy.

Jakie są Księdza obawy?
Czuję się ogólnie spokojny, zwłaszcza po całym „synodalnym” procesie, który właśnie przeszliśmy od tego słynnego miesiąca lipca 2023, z odpornością, którą podziwiam.

Intensywnie pracowaliśmy w 92 Inspektoriach i 7 regionach, a także w Radzie Generalnej. Ponadto Komisja Techniczna, Komisja Prawna i Komisja Przedkapitulna pracowały z wielkim poczuciem poświęcenia i godną podziwu elastycznością, aby przygotować to ważne i być może unikalne wydarzenie. Jestem przekonany, że Bóg pomoże nam stawić czoła wyzwaniom tej Kapituły, którą były Przełożony Generalny, kard. Àngel Fernández Artime, chciał, aby była prorocza i przyniosła odnowę.

Mówiąc to, moje „obawy” naturalnie pokrywają się z obawami wszystkich moich braci, których refleksje zostały podsumowane w Instrumentum Laboris, pochodzącym z 244 dokumentów. Wśród głównych znajduje się kwestia tożsamości charyzmatycznej. Wiele osób wyraża obawę, że nasz charyzmat salezjański stopniowo traci swoją specyfikę i że ryzykujemy, że staniemy się podobni do każdej organizacji społecznej. To mogłoby osłabić skuteczność naszej misji, ponieważ to, co czyni nas wyjątkowymi, to właśnie nasza zdolność do łączenia działania społecznego z duchowym świadectwem zakorzenionym w wierze. Dlatego pierwsze zdanie Konstytucji, jak wyznanie wiary, mówi, że jesteśmy zamysłem Boga dla Jego chwały i dla całkowitego zbawienia Jego dzieci.

Istnieje również obawa o rosnącą sekularyzację i dechrystianizację naszych społeczeństw, nie tylko na Zachodzie. Ta rzeczywistość utrudnia nam, Salezjanom – i przypuszczam, że tak samo jest z wszystkimi konsekrowanymi i wyznaniami religijnymi – otwarte głoszenie i życie wiarą w sferze publicznej. Te wyzwania wymagają dostosowania naszej wizji i metod duszpasterskich, szczególnie w towarzyszeniu młodym braciom i nowym pokoleniom.

Innym ważnym tematem jest ekologia integralna i kultura cyfrowa. Kapituła z pewnością podkreśli konieczność dla nas, jak powtarzali trzej ostatni papieże od początku tego milenium, dostosowania się do świata cyfrowego, w którym żyją dzisiaj młodzi, integrując większą uwagę na środowisko, nasz „wspólny dom”, we wszystkich aspektach naszej misji.

Na koniec, istnieje pilna potrzeba odnowy w naszym życiu duchowym, braterskim i apostolskim. Ważne jest, aby nie dać się całkowicie pochłonąć praktycznym działaniom, ale odnaleźć duchową witalność w centrum naszej działalności. To przechodzi przez intensywniejszą modlitwę, solidniejsze i bardziej zakorzenione formacje oraz lepszą współpracę w ramach Rodziny Salezjańskiej i ze świeckimi, którzy są wezwani do odegrania ważnej roli w naszej misji. To wezwanie do współpracy nie jest nowe, ale kontekst synodu o synodalności przynosi silniejszy i lepiej zorganizowany oddech.

Czy będą jakieś niespodzianki?
Mogą pojawić się niespodzianki podczas tej 29. Kapituły Generalnej, z powodu szerokości jej tematów i wyrażonej chęci podjęcia „odważnych decyzji” i przyjęcia „bardziej prorockiej” postawy. W każdym razie to jest to, czego wielu z nas pragnie.

Wśród tych niespodzianek jednym z kluczowych aspektów może być przegląd struktur zarządzania i animacji. Kapituła może zdecydować o znaczącym przemyśleniu Rady Generalnej, aby uczynić ją bardziej energiczną i lepiej dostosowaną do aktualnych potrzeb Zgromadzenia. Przemyślenie to może oznaczać utrzymanie istniejącej struktury, ale lepsze jej funkcjonowanie i zarządzanie. To może również obejmować ponowną ocenę procesów wyborczych, aby zapewnić, że wybrani liderzy będą owocem bardziej kolegialnego, liniowego i przejrzystego procesu.

Innym potencjalnie znaczącym punktem jest synodalność, szczególnie w kontekście ściślejszej współpracy ze świeckimi. To może przełożyć się na głębsze współdzielenie władzy, zgodnie z podejściem „z i dla młodzieży”. Wzmacniając tę synodalność, misja salezjańska mogłaby nie tylko odnowić swoje zaangażowanie wobec młodzieży, ale także stać się naprawdę prorocka, wcielając model uczestniczącego przywództwa i współodpowiedzialności z laikami. To byłby silny znak, że duch komunii i współpracy jest w centrum naszego charyzmatu.

Ponadto, jak już podkreśla Instrumentum Laboris, istnieją silne oczekiwania, aby ta Kapituła była momentem odwagi i proroczego działania. Prawdopodobnie KG29, zamiast mnożyć zachęty, zdecyduje się skupić na kilku kluczowych priorytetach, zgodnie z znakami czasów. Wśród tych priorytetów może być szczególna uwaga na wdrażanie i wzmacnianie protokołu ochrony dzieci i osób wrażliwych, zapewniając, że każde dzieło salezjańskie jest bezpiecznym i chronionym miejscem dla wszystkich. Edukacja dla pokoju i pokojowego współżycia może również znaleźć się wśród centralnych tematów, zwłaszcza w kontekstach dotkniętych przemocą lub konfliktami.

Na koniec, współczesne kwestie, takie jak misja cyfrowa, ekologia integralna i sprawiedliwość społeczna, mogą być przedmiotem odważnych decyzji, uwzględniając różnorodność kontekstów, w których charyzmat salezjański musi się dzisiaj wyrażać. Skupiając się na konkretnych obszarach, Kapituła mogłaby dostarczyć głębokich i spójnych odpowiedzi na aktualne wyzwania, jednocześnie szanując bogactwo różnych lokalnych rzeczywistości.

Tak więc, podjęte decyzje mogą odzwierciedlać tę synodalną i proroczą dynamikę, skoncentrowaną na Chrystusie i służbie młodzieży, otwierając drogę do odnowionego i wiernego przyszłości salezjańskiej, zgodnej z jej ewangelicznym zaangażowaniem.

W skrócie:

Kontekst
29. Kapituła Generalna Zgromadzenia Salezjańskiego odbędzie się na Valdocco, Turynie, w dniach od 16 lutego do 12 kwietnia 2025 roku i zgromadzi 226 ojców kapitulnych, aby zastanowić się nad przyszłością misji salezjańskiej.

Rola Kierownika Kapituły
– koordynacja techniczna: opracowanie harmonogramu, organizacja prac i przygotowanie dokumentów podstawowych;
– walidacja uczestników: weryfikacja ważności wyboru delegatów, zapewnienie gwarancji ich uczestnictwa i zbieranie ich wkładów;
– przygotowanie tematyczne: wprowadzenie członków Komisji Przedkapitulnej w główny temat Kapituły w celu opracowania dokumentu roboczego, który poprowadzi debaty;
– zapewnienie, że wymiany w pełni odzwierciedlają jedność i różnorodność Zgromadzenia, sprzyjając refleksji zbiorowej i duchowemu rozeznaniu.

Znaczenie Kapituły Generalnej
– wymiar duchowy: refleksja nad wiernością charyzmatowi św. Jana Bosko, aby odnowić zapał misyjny;
– wymiar zarządzania: wybór liderów na nadchodzące lata;
– wymiar adaptacyjny: odpowiedź na współczesne wyzwania, takie jak osłabienie tożsamości charyzmatycznej czy rosnąca sekularyzacja.

Temat
Centralny: „Zafascynowani Jezusem Chrystusem, posłani do młodzieży – Żyć naszym powołaniem salezjańskim w sposób wierny i proroczy”.
Tematy główne:
– życie duchowe i formacja: wzmocnienie modlitwy, kontemplacji i formacji duchowej;
– współpraca ze świeckimi: promowanie wspólnego przywództwa z członkami Rodziny Salezjańskiej;
– przegląd struktur zarządzania: dostosowanie struktur do obecnych realiów dla skuteczniejszej misji.

Wyzwania i problemy
– tożsamość charyzmatyczna: umocnienie tożsamości salezjańskiej, aby uniknąć stania się zwykłą organizacją społeczną;
– sekularyzacja: dostosowanie metod duszpasterskich do skutecznego głoszenia wiary;
– cyfrowość i ekologia: integracja kwestii cyfrowych i środowiskowych w misji;
– odnowienie duchowe i współpraca: intensyfikacja modlitwy i wzmocnienie współpracy ze świeckimi i młodzieżą.




Wywiad z nowym przełożonym, księdzem Vincentiusem Prastowo

Ksiądz Vincentius Prastowo jest nowym inspektorem salezjańskim dla Indonezji, kraju, który z 279 milionami mieszkańców i ponad 700 językami zajmuje czwarte miejsce na świecie pod względem liczby ludności. Indonezja jest największym państwem-archipelagiem na świecie, składającym się z 17 508 wysp, i jest domem dla największej społeczności muzułmańskiej na świecie. Obecność salezjańska w tym kraju sięga 1985 roku, chociaż pierwsza działalność w obecnym Timorze Wschodnim rozpoczęła się już w 1927 roku. Przeprowadziliśmy z nim rozmowę.

Czy może nam się Ksiądz przedstawić?
Nazywam się Vincentius Prastowo. Urodziłem się 28 listopada 1980 roku w Magelang, na wyspie Jawa. Należę do drugiego pokolenia mojej rodziny, które przyjęło wiarę katolicką. Moi rodzice byli pierwszymi w naszej rodzinie, którzy przyjęli sakrament chrztu, co głęboko zmieniło bieg naszych żyć. Dzięki nim poznałem Jezusa Chrystusa i wartości katolickie, które były mi przekazywane od dzieciństwa. Uczęszczałem do katolickiej szkoły podstawowej prowadzonej przez Siostry Niepokalanego Poczęcia (SPM), gdzie moja wiara rosła dzięki wychowaniu religijnemu, działalności liturgicznej i bliskim interakcjom z siostrami zakonnymi.

Jaka jest historia Księdza powołania?
Moje zainteresowanie życiem zakonnym zaczęło się w okresie dojrzewania, było inspirowane przez jezuitów, którzy posługiwali w mojej parafii. Ich szczere poświęcenie dla służby, głębia intelektualna i duchowość wywarły na mnie trwałe wrażenie. Ta inspiracja skłoniła mnie do kontynuowania mojej formacji w Małym Seminarium Stella Maris w Bogor, prowadzonym przez Franciszkanów, w latach 1994-1998.
W seminarium nie tylko nauczyłem się podstaw teologii i filozofii, ale także pogłębiłem swoje zrozumienie życia modlitwy, dyscypliny i życia wspólnotowego. Te lata były kluczowe w kształtowaniu mojej drogi i wyjaśnieniu mojego pragnienia dążenia do życia w służbie Bogu i innym.

Jak spotkał Ksiądz salezjanów?
Każdego roku Seminarium Stella Maris gościło wizyty różnych zgromadzeń zakonnych, wprowadzając seminarzystów w różne duchowości i misje. Podczas jednej z tych wizyt spotkałem księdza Jose Llopiza Carbonella i księdza Andressa Calejję, dwóch salezjanów, którzy często przyjeżdżali do seminarium. Przynosili roczne kalendarze z wizerunkiem Maryi Wspomożycielki Wiernych, co natychmiast przykuło moją uwagę.
Dzięki rozmowom z nimi zainteresowałem się misją salezjańską i postanowiłem bliżej poznać ich wspólnotę. Moja ciekawość skłoniła mnie do regularnych wizyt w wspólnocie salezjańskiej w Dżakarcie pod koniec każdego roku. Byłem głęboko poruszony ich podejściem do edukacji i zaangażowaniem w towarzyszenie młodym ludziom.
Nie tylko głosili wiarę; praktykowali ją, będąc mentorami dla młodych z ubogich środowisk.
Ciepło i miłość, które doświadczyłem w wspólnocie salezjańskiej, ostatecznie umocniły moją decyzję o wyborze tej drogi.

Jakie trudności Ksiądz napotkał?
Wybór drogi salezjańskiej nie był wolny od wyzwań. Moja formacja początkowa odbywała się w Timorze Wschodnim, regionie zaangażowanym w konflikt polityczny w tamtym czasie z powodu walki o niepodległość od Indonezji. Sytuacja ta stworzyła znaczące napięcia, zarówno dla mnie, jak i dla mojej rodziny. Moi rodzice byli głęboko zaniepokojeni moim bezpieczeństwem i nawet zasugerowali rozważenie „bezpieczniejszego” zgromadzenia.
Jednak moja determinacja była niezłomna. Wierzyłem, że to powołanie to życie, które Bóg zaplanował dla mnie. W obliczu trwającego konfliktu stawiłem czoła licznym próbom, w tym groźbie przemocy, adaptacji kulturowej i tęsknocie za rodziną. A jednak w każdej trudności znajdowałem siłę poprzez modlitwę i ochronę Boga.
To doświadczenie nauczyło mnie przezwyciężać strach i wzmocniło moją wiarę. Jedną z moich największych radości była wolność i odwaga do określenia mojego powołania, mimo przeszkód na drodze.

Jako salezjanin dostrzegłem ogromne wyzwania, przed którymi stoją wspólnoty w wyspiarskich regionach Indonezji. Nasz kraj, składający się z tysięcy wysp, boryka się z nierównościami w dostępie do edukacji i możliwości ekonomicznych. W odległych obszarach najpilniejsze potrzeby młodych ludzi to jakość edukacji i dostęp do godnych miejsc pracy.
Głęboko wierzę, że współpraca między rządem centralnym a lokalnymi jest kluczowa dla złagodzenia ubóstwa w tych regionach. Priorytetowe traktowanie rozwoju infrastruktury edukacyjnej, oferowanie stypendiów dla dzieci żyjących w trudnych warunkach oraz tworzenie równych możliwości zatrudnienia to kluczowe kroki.
Jako część wspólnoty salezjańskiej czuję się wezwany do przyczynienia się do tych wysiłków, szczególnie poprzez programy edukacji zawodowej mające na celu wyposażenie młodych ludzi w umiejętności, które przygotują ich do wejścia na rynek pracy i promują samowystarczalność.

Jak wygląda wasza praca salezjańska w kontekście całego kraju?
Indonezja jest znana jako kraj z największą populacją muzułmańską na świecie. Jednak jestem wdzięczny, że ludzie są generalnie umiarkowani i otwarci na różnorodność. W tym kontekście salezjanie pracują w obszarach przeważnie muzułmańskich z duchem braterstwa i współpracy. Nasza misja stara się budować mosty poprzez edukację i służbę, szanując indywidualne przekonania, jednocześnie broniąc uniwersalnych wartości, takich jak miłość, sprawiedliwość i pokój.
Ta świadomość różnorodności jest skarbem, który musimy nadal celebrować. W codziennym życiu uczymy się szanować siebie nawzajem i współpracować z różnymi wspólnotami. Wierzę, że różnorodność kulturowa, religijna i tradycyjna Indonezji jest błogosławieństwem, które należy zachować i docenić.

Jak widzi Ksiądz przyszłość młodych ludzi i edukację salezjańską?
Przewiduje się, że Indonezja doświadczy boomu demograficznego od 2030 roku. Oznacza to znaczący wzrost populacji w wieku produkcyjnym, co stwarza zarówno możliwości, jak i wyzwania. Chociaż ten wzrost stwarza potencjał do postępu gospodarczego, niesie również ryzyko powszechnego bezrobocia, jeśli nie zostanie odpowiednio zarządzany.
Jako wspólnota skoncentrowana na edukacji, salezjanie odgrywają kluczową rolę w przygotowywaniu młodych ludzi do stawienia czoła przyszłości. Koncentrujemy się na kształceniu zawodowym, które odpowiada potrzebom przemysłu, jednocześnie promując silny charakter i dyscyplinę. Jednym z naszych głównych projektów jest podniesienie godności młodych ludzi na odległych wyspach, wyposażając ich w umiejętności potrzebne w erze cyfrowej i technologicznej.
Aby prosperować w erze 5.0, młodzi Indonezyjczycy potrzebują elastyczności, kreatywności i umiejętności współpracy. Programy szkoleniowe, które oferujemy, mają na celu zaspokojenie tych potrzeb, dając młodym ludziom moc nie tylko do konkurowania na rynku pracy, ale także do stawania się promotorami przemian w swoich wspólnotach.

Jakie miejsce w Księdza życiu zajmuje Maryja Wspomożycielka Wiernych?
Maryja zawsze zajmowała szczególne miejsce na mojej drodze. Od dzieciństwa znałem ją i kochałem poprzez modlitwę różańcową, którą często odmawialiśmy w naszej okolicy. Jej wizerunek jako Maryi Wspomożycielki Wiernych nieustannie umacniał mnie i prowadził przez życiowe wyzwania.
W tradycji salezjańskiej szczególnie podkreśla się nabożeństwo do Maryi. Wierzymy, że Ona zawsze jest obecna, towarzysząc nam i chroniąc nas na każdym kroku naszej drogi. Moje osobiste doświadczenia potwierdzają, że poprzez modlitwę i zaufanie do Maryi, pozornie nieprzezwyciężone trudności mogą zostać pokonane.

Co powiedziałby Ksiądz młodym ludziom w tym momencie?
Do młodych ludzi moje przesłanie brzmi: nigdy nie traćcie nadziei. Nie pozwólcie, aby trudności, wyzwania czy przeszkody przygniotły wasze marzenia. Wierzcie, że zawsze jest droga do przebycia, szczególnie gdy polegamy na Bogu i szukamy wstawiennictwa Maryi.
Życie jest darem pełnym możliwości. Nie bójcie się wychodzić ze swojej strefy komfortu, stawiać czoła wyzwaniom i dążyć do swojego prawdziwego powołania. W każdej podróży Bóg daje siłę, a Maryja zawsze będzie obecna jako kochająca i wierna matka.
Niech młodzi Indonezyjczycy wstaną, rozwijają się i stają się promotorami przemian, przynosząc nadzieję narodowi i światu. Idźmy razem w wierze, miłości i służbie.

ks. Vincentius Prastowo
Inspektor Indonezji




Wywiad z nowym inspektorem, ks. Simonem Zakerianem

Złożył swoją Pierwszą Profesję w Damaszku 8 września 2002 roku, a Profesję Wieczystą w Aleppo 2 sierpnia 2008 roku. Został wyświęcony na kapłana w swoim rodzinnym mieście, Qamishli, 11 września 2010 roku. Po ukończeniu formacji wstępnej posługiwał w Inspektorii na różnych stanowiskach, zajmując się różnymi odpowiedzialnościami. Od 2010 do 2014 roku w Aleppo, w Syrii, był duszpasterzem; od 2015 do 2017 roku w Damaszku był Dyrektorem domu. Od 2017 do 2018 roku w Aleksandrii, w Egipcie, ponownie pełnił rolę Dyrektora, a od 2018 do lipca 2024 roku w Al-Fidar i El Houssoum, w Libanie, również miał odpowiedzialność Dyrektora. Na poziomie inspektorialnym służył jako delegat ds. Duszpasterstwa Młodzieży przez około 12 lat, kończąc tę posługę w czerwcu 2024 roku, rozpoczynając nową posługę 6 lipca 2024 roku jako inspektor. Inspektoria Bliskiego Wschodu obejmuje Palestynę – Izrael, Syrię, Egipt i Liban.

Czy może nam się Ksiądz przedstawić?
Urodziłem się w Syrii, w mieście, które nazywa się al-Qamishli (na północnym wschodzie Syrii), 2 lipca 1978 roku w rodzinie ormiańskiej, i jak wszyscy Ormianie z diaspory, którzy przeżyli ludobójstwo osmańskie z 1915 roku, kiedy to moi dziadkowie uciekli i dotarli do Qamishli. Mój tata ma na imię Aram, a mama Araxi; tworzymy rodzinę wraz z dwoma braćmi i sześcioma siostrami.

Kto pierwszy opowiedział Księdzu historię Jezusa?
Moja rodzina zawsze miała głęboką wiarę chrześcijańską, którą moi rodzice przekazywali mi od dzieciństwa, także z pomocą mojej babci, która mówiła mi o Jezusie. Kościół Ormiański także mi pomógł, ponieważ jako dziecko byłem ministrantem i służyłem do Mszy. Potem zacząłem uczęszczać do oratorium Księdza Bosko w moim mieście, od piątej klasy. Ponieważ bardzo lubiłem grać w piłkę nożną, przez lata nadal chodziłem do oratorium, a potem, stopniowo moja przynależność do oratorium rosła, angażując mnie nie tylko w działalność sportową, ale także w animację i służbę.

Jaka jest historia Księdza powołania?
Moje powołanie zrodziło się z pragnienia, które Bóg złożył w moim sercu. Kiedy służyłem do Mszy, mówiłem sobie: kiedy dorosnę, też będę przy ołtarzu jak ten kapłan. Po poznaniu Salezjanów to pragnienie coraz bardziej dojrzewało, a przykład tych Salezjanów, którzy byli z nami na podwórku, w kościele i w różnych momentach naszego życia, skłonił mnie do poważnego zastanowienia się nad moim życiem i jego sensem. Tak więc zacząłem głębiej się zastanawiać i zadawać sobie pytania o sens mojej egzystencji i sens mojego życia. Zaczynałem więc pytać, jak mogę rozpoznać moje powołanie, co Bóg chce ode mnie. Z tymi myślami, modlitwą i pełniąc służbę, szedłem dalej w poszukiwaniu woli Pana dla mnie. W Qamishli był włoski misjonarz, który zawsze był z nami na podwórku; organizował turnieje piłkarskie, zachęcał nas, towarzyszył nam w drodze do kościoła, aby uczestniczyć we Mszy i adoracji eucharystycznej, a także pokazywał nam filmy o życiu świętych, aby potem zachęcać nas do czynienia dzieł miłosierdzia i służby w oratorium i poza nim. Jego świadectwo skłoniło mnie do refleksji, że mogę również żyć i działać jak on. Z jego pomocą i pomocą innych salezjanów rozpocząłem moje rozeznawanie. Zafascynowało mnie życie tego salezjanina, ponieważ był blisko Boga, ludzi i młodzieży, jak Ksiądz Bosko, z radosnym i pięknym, prostym i głębokim przesłaniem. Było widać, że to nie była jedynie praca, ale Boże powołanie!

Jak zareagowała Księdza rodzina?
Moja rodzina jest prosta i na początku nie chciała, żebym opuszczał dom, ale potem zrozumiała, że to było wezwanie od Pana, więc pozwolono mi rozpocząć tę drogę. Od tego momentu moja rodzina zawsze wspierała moje powołanie z miłością i modlitwą.

Jakie były największe wyzwania?
Największym wyzwaniem było opuszczenie świata, aby podążać za Chrystusem w życiu konsekrowanym. Nie było to łatwe, ponieważ moje życie było związane z wieloma przyjaciółmi i piłką nożną. Byłem piłkarzem i grałem w drużynie z mojej miasta w lidze A, więc porzucenie tego wszystkiego było trudne.

Jakie jest Księdza najpiękniejsze doświadczenie?
Muszę powiedzieć, że kiedy rozpocząłem tę drogę, doświadczyłem tego, co mówi Jezus w Ewangelii, że kto Go naśladuje, otrzyma w zamian wielu braci, sióstr, przyjaciół, współbraci, młodych i świeckich, z którymi można dzielić życie i misję. To jest naprawdę piękny dar.

Jaka jest młodzież w Księdza regionie?
Młodzi w naszej inspektorii to bohaterowie, są wspaniali. Jak zawsze mówię wszystkim, to oni są prawdziwymi bohaterami historii naszych ziem, ponieważ zawsze żyli w bardzo trudnych i wojennych sytuacjach, ponieważ nauczyli się żyć w tych sytuacjach jako chrześcijanie i świadkowie, z wielką wiarą i nadzieją. Dla mnie byli i są nadal pięknym przykładem.

Co można by zrobić więcej i lepiej?
Przyszłość młodzieży w naszych ziemiach dzisiaj jest bardzo niepewna i niełatwa, ale oni mogą zrobić wiele, i modlę się do Boga, aby dał nam pokój, aby mogli budować przyszłość w tych ziemiach i patrzeć na jutro z nadzieją i bez strachu, ponieważ On jest z nami i nas nie opuszcza.

Jakie miejsce zajmuje w Księdza życiu Maryja Wspomożycielka?
W naszych domach na Bliskim Wschodzie jesteśmy przyzwyczajeni, że my salezjanie razem z młodzieżą często wzywamy Maryję Wspomożycielkę, ponieważ wiemy, że to Ona pomogła Księdzu Bosko szczególnie w najtrudniejszych momentach. I my właśnie w tych momentach wojny nie przestajemy prosić o Jej matczyną opiekę, Ona jest naszym schronieniem, Ona jest Madonną trudnych czasów, jak mówił Ksiądz Bosko.

Co by Ksiądz powiedział młodzieży w tym momencie?
Mówię młodzieży, aby nie bała się życia i trudności, ale aby stawiała czoła wszystkiemu z miłością i nadzieją; nie sama, ale z Bogiem i z braćmi i siostrami, ponieważ razem możemy zmienić siebie i świat; tak żyli i działali nasi święci oraz nasz ojciec założyciel, Ksiądz Bosko. Zachęcam więc młodzież do otwarcia serca na wezwanie Boga, aby nie była obojętna, gdy słyszy Jego głos… nie zatwardzajcie serca!
I kończę, mówiąc do siebie i do wszystkich młodych, te same słowa papieża Franciszka z Cristus Vivit: „On żyje i chce, abyś żył!”

ks. Simon ZAKERIAN
inspektor Bliskiego Wschodu




Wywiad z nowym inspektorem, księdzem Milanem Ivančevićem

Chorwacja salesiańska stanowi część Kongregacji Salesian, która zasługuje na szczególną uwagę. W kraju liczącym prawie 4 miliony mieszkańców pojawia się wiele powołań, nie tylko wśród salesian, ale także wśród Córek Marii Pomocniczki. Niedawno społeczność przywitała nowego inspektora salesiańskiego: ojca Milana Ivančevića. Mieliśmy przyjemność przeprowadzić z nim wywiad i chcemy podzielić się jego świadectwem.

Czy może się Ksiądz przedstawić?
Milan Ivančević, salezjanin, urodzony 25 października 1962 roku w Šlimacu (Rama – Prozor, Bośnia i Hercegowina). Mam trzech braci i trzy siostry, którzy mają 29 wnuków. Ukończyłem szkołę podstawową i średnią w moim rodzinnym mieście. Po studiach z matematyki i fizyki w Mostarze oraz dwóch latach nauczania w szkole podstawowej, wstąpiłem do wspólnoty salezjańskiej jesienią 1989 roku. Złożyłem śluby wieczyste 8 września 1997 roku i zostałem wyświęcony na kapłana 27 czerwca 1998 roku.
Jako salezjanin pełniłem następujące posługi:
– 1998 – 1999: wikariusz parafialny w parafii Maryi Wspomożenia Wiernych w Knežiji;
– 1999 – 2002: nauczyciel religii w Žepče;
– 2002 – 2003: radca Wspólnoty ds. Edukacji Powołań Salezjańskich w Podsusedzie;
– 2003 – 2005: studia specjalistyczne w Rzymie na UPS (licencjat z duchowości);
– 2005 – 2006: radca Wspólnoty ds. Edukacji Powołań Salezjańskich w Podsusedzie;
– 2006 – 2015: dyrektor w tej samej wspólnocie i członek Rady inspektorialnej;
– 2015 – 2021: dyrektor wspólnoty salezjańskiej w Žepčach i dyrektor KŠC Don Bosco;
– 2021 – 2024: proboszcz i dyrektor wspólnoty w Splicie;
– 2024 –: inspektor.

Kto pierwszy opowiedział Księdzu historię Jezusa?
Moja matka nauczyła mnie pierwszych kroków w wierze, słowem i przykładem. Później, dorastając, wszyscy inni członkowie rodziny również formowali nas w wierze, ponieważ w rodzinie była regularna modlitwa: modlitwa poranna i wieczorna, przed i po posiłkach.
Mieszkaliśmy w wiosce 7 km od kościoła, ale regularnie chodziliśmy na niedzielną Mszę Świętą. Wszystko było przesiąknięte wiarą, ale także wieloma cierpieniami. Mój region bardzo cierpiał podczas drugiej wojny światowej. Pewnego dnia matka, mając zaledwie 11 lat, straciła dwóch braci, którzy zostali zabici przez Serbów jesienią 1942 roku tylko dlatego, że byli Chorwatami. Ta rana na zawsze naznaczyła rodzinę, razem z biedą.

Jak poznał Ksiądz Księdza Bosko i salezjanów?
O salezjanach usłyszałem dość późno. Podczas studiów z matematyki wyraziłem mojej zmarłej ciotce, która była zakonnicą w Niemczech, pragnienie zostania księdzem. Przekazała mi cztery adresy z Niemiec, do których można się zwrócić w związku z powołaniem do kapłaństwa. Wśród nich był adres salezjanów w Niemczech. Zacząłem więc korespondować z nimi, a listy były tłumaczone przez chorwackiego salezjanina, księdza Franjo Crnjakovicia, który wtedy pracował w Niemczech. Kiedy nadszedł czas, aby wstąpić do wspólnoty, pojawił się problem braku znajomości języka niemieckiego. Potem ksiądz Franjo wysłał mi adres salezjanów w Zagrzebiu i tak stałem się chorwackim salezjaninem.

Miał Ksiądz ukończone studia z matematyki. Dlaczego więc salezjanin?
Uwielbiałem matematykę i pracę z dziećmi w szkole. Lubiłem pomagać młodym w rozwiązywaniu problemów matematycznych. Od dzieciństwa powołanie kapłańskie w jakiś sposób tliło się we mnie. Pierwsze, co pamiętam, to doświadczenie z starszym krewnym, który był jednym z nielicznych krewnych otrzymujących emeryturę. Kiedy byłem w trzeciej klasie podstawowej, pewnego dnia zobaczył mnie szczęśliwego z powodu moich doskonałych ocen i powiedział: „Obiecaj mi, że będziesz się uczył, aby zostać księdzem, a od teraz dam ci 5 stoi z każdej mojej emerytury” (aktualna wartość 10 euro). I oczywiście obiecałem, ponieważ dla mnie jako dziecka miało to ogromną wartość. Wiele lat później, gdy już pracowałem w szkole i byłem blisko decyzji o wstąpieniu do Zgromadzenia, byłem na jego pogrzebie i przy otwartym grobie podziękowałem mu i obiecałem, że zostanę księdzem. Wśród dzieci, którym uczyłem matematyki, były także te porzucone przez rodziców. Obserwowanie ich sytuacji pomogło mi zdecydować się na drogę służby młodzieży jako salezjanin.

Księdza najpiękniejsza radość i największy trud…
Najbardziej cieszą mnie doświadczenia spowiedzi. Kiedy widzę przed sobą przemianę ludzkiej duszy i rozpoznaję siebie jako środek, przez który to się dzieje, nie można tego porównać z niczym na ziemi, to wydarzenie niebiańskie. Szczególnie gdy chodzi o młodych, ale w tych sytuacjach każda dusza jest młoda, ponieważ jest piękna. A to, co najbardziej mnie rani, to rozpacz dzieci i młodzieży, gdy ich rodzice się rozstają. Zawsze głęboko porusza mnie ich cierpienie. I także świadomość, gdy ludzie lekceważą decyzję o aborcji. Przechodzi mnie dreszcz z powodu ślepoty, w której ludzie nie są świadomi, jak wielki błąd popełniają. Te rzeczy przenikają głęboko w ludzkość i stawiają ją pod znakiem zapytania.

Jakie są najpilniejsze potrzeby lokalne i młodzieży? Co można by zrobić więcej i lepiej?
Najpilniejszą potrzebą naszej populacji jest przywrócenie nadziei ludziom, aby nie bali się życia i wzmocnienie ich w wierze, że Bóg prowadzi i wspiera ten świat. Życie jest o wiele piękniejsze i bogatsze, gdy jest przesiąknięte wiarą, ponieważ właśnie w wierze ma ono oczywisty sens i zawsze może znaleźć powody do radości. Współczesna kultura kradnie tę wartość młodym i zastępuje ją wartościami krótkotrwałymi, które łatwo i szybko się wyczerpują, pozostawiając pustkę w duszy. Mamy szczęście, że wiele młodych osób potrafi pielęgnować i żyć swoją wiarą, czasami nawet wbrew prądowi. Ale niestety wielu wciąż jest daleko od wiary i szuka sensu w czymś mniejszym od siebie.
Może moglibyśmy jeszcze bardziej wyjść i zacząć szukać bezdomnych. Ale trzeba wyjść przygotowanym, jeśli przyniesiemy tylko nasze siły, uda nam się trochę, ale jeśli pójdziemy z siłą Boga, to On czyni wiele dla naszych małych rzeczy. Myślę, że w naszych sercach, które są poświęcone Bogu, musimy odzyskać tę pierwotną miłość i świadczyć z nową siłą, że Bóg jest naprawdę żywy i zaprasza nas do uczestnictwa w Jego życiu. A tego nie można ukryć, dusze to widzą.

Jak widzi Ksiądz przyszłość?
Przyszłość, jak teraźniejszość, jest w rękach Boga. Biblia uczy nas, że świat jest w dobrych rękach. Dlatego nie musimy się bać. „Jeśli Bóg jest z nami, któż przeciwko nam?” (Rz 8,31). Prawda jest taka, że zmiany zachodzą w niesamowitym tempie, świat staje się coraz mniejszy, ponieważ wszystko jest łatwe i szybkie do osiągnięcia. Kultury i tradycje mieszają się, a nikt nie może sobie wyobrazić, jakie będą konsekwencje. Ale jeśli mamy zaufanie do Pana, który jest źródłem życia, On wszystko doprowadzi do dobra. To od nas zależy, aby słuchać, rozróżniać i szukać naszego miejsca i roli w tym, co On od nas wymaga. A jeśli jesteśmy na tej drodze, to jesteśmy gotowi na wspaniałe niespodzianki, które Pan przygotowuje dla nas.

Jakie miejsce zajmuje w Księdza życiu Maryja Wspomożycielka Wiernych?
Maryja, Matka Jezusa, ma ważne miejsce w moim życiu. Moja matka przez całe życie wskazywała na obecność Matki Bożej i szeptała oraz modliła się na różańcu aż do ostatniego tchu. Chętnie pielgrzymuję do sanktuariów Matki Bożej i świadczę, jak Jej spojrzenie napełnia ludzi nadzieją. Ksiądz Bosko zostawił nam nabożeństwo do Maryi Wspomożycielki Wiernych i obiecał, że zobaczymy, czym są cuda, jeśli będziemy mieli dziecięce zaufanie do Niepokalanej Wspomożenia. Tajemnica Bożego Narodzenia i Eucharystii nie może być zrozumiana bez zanurzenia się w głębię, a najprostszym sposobem, aby to osiągnąć, jest modlitwa różańcowa.

Co by Ksiądz powiedział młodym w tym momencie?
Moje przesłanie do młodych jest takie, aby nie bali się być wierzącymi, nawet jeśli moda nazywa to zacofaniem. I rzeczywiście nikt nie jest tak zainteresowany naszym jutrem jak Bóg, który w swoich przykazaniach daje nam siłę na przyszłość. Przygotowuje nas na przyszłość swoimi przykazaniami. Jeśli każdego dnia staramy się harmonizować nasze życie według Dekalogu, to możemy już powiedzieć o sobie: błogosławieni, którzy idą za nami, bo będą mieli przed sobą ludzi. Dlatego młodzi, bądźcie odważni, nie bójcie się życia, to najpiękniejszy dar Boga.

ks. Milan Ivančević sdb
Inspektor Chorwacja




Wywiad z nowym przełożonym, ks. Gabrielem NGENDAKURIYO

Przeprowadziliśmy wywiad z nowym przełożonym Wizytatorii Afryki Wielkich Jezior (AGL), obejmującej Ugandę, Rwandę i Burundi, ks. Gabrielem NGENDAKURIYO.Nazwa Wizytatorii nawiązuje do bliskości Jeziora Wiktorii, największego w Afryce i drugiego co do wielkości na świecie.

Czy może się Ksiądz przedstawić?
Nazywam się Gabriel NGENDAKURIYO, jestem salezjaninem Księdza Bosko i księdzem. Urodziłem się 3 lipca 1954 r. w Burundi, gdzie uczęszczałem do szkoły aż do ukończenia szkoły średniej. Wkrótce potem wstąpiłem do Zgromadzenia Salezjańskiego: odbyłem nowicjat w Butare w Rwandzie (1978-1979), a następnie studiowałem filozofię w międzydiecezjalnym seminarium w Nyakibanda (Rwanda).
W 1981 r. przeniosłem się do Lubumbashi (wówczas Zair) na asystencję. Teologię ukończyłem w Kolwezi, w tym samym kraju, a święcenia kapłańskie przyjąłem 11 sierpnia 1987 r. w Lubumbashi. Miesiąc później byłem już w Rukago, w Burundi, jako wikariusz parafialny.
W 1991 r. zostałem wysłany do Rzymu, a następnie do Jerozolimy na studia przygotowujące mnie do roli formatora w naszym Instytucie Teologicznym św. Franciszka Salezego w Lubumbashi. Przebywałem tam od 1994 do 2006 r., do czasu, gdy Przełożony Generalny (ks. Pascual Chávez) mianował mnie Przełożonym nowego Okręgu o nazwie Afryka Wielkie Jeziora (AGL), z działalnością w trzech krajach: Burundi, Rwandzie i Ugandzie.
Pod koniec mojej sześcioletniej kadencji (2006-2012) i po roku szabatowym w Ziemi Świętej, zostałem mianowany dyrektorem w Buterere (Burundi). Następnie przez dwa lata kierowałem wspólnotą Don Rua w UPS (Rzym). Sześć lat później (sierpień 2021 r.) powróciłem do Buterere jako rektor sanktuarium poświęconego Maryi Wspomożycielce. Stamtąd wyjechałem do Kigali na nową kadencję przełożonego prowincjalnego. Obecnie jestem w Rzymie na sesji formacyjnej dla „nowych” inspektorów.

Kto pierwszy opowiedział Księdzu historię Jezusa?
Pochodzę z głęboko chrześcijańskiej i praktykującej rodziny. Poznałem Jezusa w „żywotny i konkretny” sposób, zanim jeszcze zostałem teoretykiem: codziennie odmawialiśmy różaniec, w niedziele chodziliśmy na Mszę świętą (dwie godziny marszu), byłem ministrantem i poszedłem za moją starszą siostrą do katechumenatu przed rozpoczęciem szkoły podstawowej. Tak więc to moi rodzice pierwsi powiedzieli mi o Jezusie.

Jaka jest historia Księdza powołania?
Pod koniec szkoły podstawowej poprosiłem o przyjęcie do niższego seminarium diecezjalnego, ponieważ chciałem zostać księdzem. Nie było to dla mnie możliwe, więc zostałem skierowany do szkoły w tzw. krótkim cyklu, prowadzonej przez Braci Matki Bożej Miłosierdzia, aby szkolić nauczycieli szkół podstawowych. Tutaj znalazłem ludzi, którzy bardzo mnie zbudowali. Następnie, w wieku 17 lat, przybyłem do szkoły salezjańskiej i poczułem „ogień” Księdza Bosko w moim sercu.

Jakie jest Księdza najmilsze wspomnienie?
Moment moich święceń kapłańskich jest jednym z moich najcenniejszych wspomnień. Inne wiąże się z moim pierwszym przyjazdem do Ziemi Świętej, a później do Lourdes.

Jakie są najpilniejsze lokalne potrzeby i jakie są potrzeby młodych ludzi?
W mojej Wizytatorii AGL najpilniejszym priorytetem jest formacja do autentycznych wartości ludzkich i chrześcijańskich. Dzisiaj jest tak wielu „nauczycieli” wszelkiego rodzaju i stało się skomplikowane odróżnienie chwastów od dobrej pszenicy. Dlatego pracujmy nad głęboką ewangelizacją, opartą na zasadach „systemu prewencyjnego” Księdza Bosko.

Czy chrześcijanie w Księdza regionie są prześladowani?
Absolutnie nie. Obecnie chrześcijanie cieszą się wystarczającą swobodą życia i głoszenia swojej wiary, oczywiście z poszanowaniem porządku publicznego.

Czy ma Ksiądz relacje z ludźmi innych religii w swoim regionie?
Relacje między katolickimi a niektórymi nowymi formami protestantyzmu nie zawsze są idealne, ale te nieporozumienia nigdy nie prowadzą do przemocy.

Jak widzi Ksiądz przyszłość?
Patrzę w przyszłość z optymizmem i realizmem. Historia ludzkości jest dynamiczna, składa się ze wzlotów i upadków. Dzisiaj z pewnością przechodzimy przez delikatny okres, który wymaga od nas dobrego odczytania „znaków czasu” i obrania właściwego kierunku.

Jakie miejsce zajmuje Maryja Wspomożycielka w Księdza życiu?
Odkąd byłem dzieckiem, zawsze miałem bardzo ważną relację z Maryją (tytuł „Wspomożycielki” poznałem dopiero później). Kiedy odkryłem, że Ona mnie słucha i troszczy się o mnie, zwracam się do Niej z szacunkiem, ale także ze spontanicznością i zażyłością. Robię wszystko, by była znana i kochana. Czuję się jej „synem”, „powiernikiem” i „uczniem”.

Co powiedziałby Ksiądz młodym ludziom w tym czasie?
Powiedziałbym im, że życie jest piękne i warto je przeżyć w pełni. I że to „życie w pełni”, choć cudowne, wymaga również wysiłku (w sensie ascetycznym), zdolnego uszlachetnić osobę ludzką. Naprzód, młodzi!

ks. Gabriel NGENDAKURIYO,
Przełożony Wizytatorii Afryki Wielkich Jezior