Loterie: prawdziwe wyczyny

Don Bosco był nie tylko niestrudzonym wychowawcą i duszpasterzem, ale także człowiekiem o niezwykłej przedsiębiorczości, zdolnym do wymyślania nowych i odważnych rozwiązań, aby wspierać swoje dzieła. Rosnące potrzeby ekonomiczne Oratorium Valdocco, stale się rozwijającego, skłoniły go do poszukiwania coraz skuteczniejszych środków, aby zapewnić wyżywienie, zakwaterowanie, szkołę i pracę tysiącom chłopców. Wśród nich loterie stanowiły jedną z najbardziej pomysłowych intuicji: prawdziwe przedsięwzięcia zbiorowe, które angażowały szlachtę, księży, dobroczyńców i zwykłych obywateli. Nie było to proste, ponieważ ustawodawstwo piemonckie rygorystycznie regulowało loterie, zezwalając na ich organizację prywatnym osobom tylko w ściśle określonych przypadkach. I nie chodziło tylko o zbieranie funduszy, ale o stworzenie sieci solidarności, która jednoczyła turyńskie społeczeństwo wokół projektu edukacyjnego i duchowego Oratorium. Pierwsza, w 1851 roku, była niezapomnianą przygodą, pełną nieprzewidzianych zdarzeń i sukcesów.

Pieniądze, które trafiały w ręce księdza Bosko, pozostawały tam przez krótki czas, ponieważ były natychmiast wykorzystywane do zapewnienia wyżywienia, zakwaterowania, szkoły i pracy dziesiątkom tysięcy chłopców lub do budowy kolegiów, sierocińców i kościołów lub do wspierania misji w Ameryce Południowej. Jego rachunki, jak wiemy, zawsze były na minusie; długi towarzyszyły mu przez całe życie.
Wśród środków inteligentnie przyjętych przez Księdza Bosko w celu sfinansowania jego dzieł możemy z pewnością umieścić loterie: zostało ich zorganizowanych około piętnastu, zarówno małych, jak i dużych. Pierwszą, skromną, była ta w Turynie w 1851 r. na rzecz kościoła św. Franciszka Salezego na Valdocco, a ostatnią, naprawdę wielką, w połowie lat osiemdziesiątych XIX wieku, była ta, która miała pokryć ogromne wydatki na kościół i dzieło Najświętszego Serca przy dworcu Termini w Rzymie.
Prawdziwa historia tych loterii nie została jeszcze napisana, chociaż nie brakuje źródeł na ten temat. Tylko w odniesieniu do pierwszej, z 1851 roku, sami odzyskaliśmy tuzin innych, niepublikowanych źródeł. Dzięki nim rekonstruujemy jej trudną historię w dwóch epizodach.

Wniosek o zezwolenie
Zgodnie z ustawą o Instrukcjach Generalnej Spółki Finansów Krolewskich z dnia 24 lutego 1820 r. – zmodyfikowaną przez Dekrety Królewskie ze stycznia 1835 r. z datą 24 sierpnia 1835 r., a następnie przez Dekrety Królewskie z dnia 17 lipca 1845 r. – w przypadku każdej loterii krajowej (Królestwo Sardynii) wymagane było uprzednie zezwolenie rządu.
Dla księdza Bosko była to przede wszystkim kwestia moralnej pewności powodzenia projektu. Miał ją dzięki ekonomicznemu i moralnemu wsparciu pierwszych dobroczyńców: szlachetnych rodzin Callori i Fassati oraz kanonika Anglesio z Cottolengo. Rozpoczął więc coś, co okazało się prawdziwym przedsięwzięciem. W krótkim czasie udało mu się powołać komisję organizacyjną, początkowo składającą się z szesnastu znanych osobistości, później zwiększoną do dwudziestu. Wśród nich było wiele oficjalnie uznanych władz cywilnych, takich jak senator (mianowany skarbnikiem), dwóch zastępców burmistrza, trzech radnych miejskich; następnie prestiżowi księża, tacy jak teolodzy Pietro Baricco, zastępca burmistrza i sekretarz Komisji, Giovanni Borel, kapelan sądowy, Giuseppe Ortalda, dyrektor Opera Pia di Propaganda Fide, Roberto Murialdo, współzałożyciel Collegio degli Artigianelli i Stowarzyszenia Dobroczynności; i wreszcie doświadczeni ludzie, tacy jak inżynier, ceniony złotnik, handlarz hurtowy itp. Wszyscy, w większości właściciele ziemscy, znani księdzu Bosko i „sąsiedzi” pracy na Valdocco.
Po skompletowaniu Komisji, na początku grudnia 1851 r. ksiądz Bosko przekazał formalną prośbę Generalnemu Intendentowi Finansów, kawalerowi Alessandro Pernati di Momo (przyszłemu senatorowi i ministrowi spraw wewnętrznych Królestwa), ale i równocześnie „przyjacielowi” dzieła na Valdocco.

Apel o dary
Do wniosku o zezwolenie dołączył bardzo interesujący okólnik, w którym po nakreśleniu poruszającej historii Oratorium – docenionej przez rodzinę królewską, władze rządowe i władze miejskie – wskazał, że ciągła potrzeba rozbudowy Opera di Valdocco, aby móc pomieścić coraz więcej młodych ludzi, pochłania zasoby ekonomiczne pochodzące z prywatnej dobroczynności. W związku z tym, aby pokryć wydatki związane z ukończeniem budowy nowej kaplicy, podjęto decyzję o odwołaniu się do dobroczynności publicznej poprzez loterię darów, które miałyby być ofiarowane spontanicznie: Środek ten polega na loterii przedmiotów, na której pomysł podjęcia się wpadli niżej podpisani, w celu pokrycia wydatków na ukończenie nowej kaplicy i której Jaśnie Pan bez wątpienia zechce udzielić swojego wsparcia, zastanawiając się nad doskonałością dzieła, do którego jest skierowana. Bez względu na to, co Jaśnie Pan zechce ofiarować, czy to jedwab, wełnę, metal czy drewno, czy dzieło renomowanego artysty, czy skromnego robotnika, czy ciężko pracującego rzemieślnika, czy dobroczynnej szlachcianki, wszystko zostanie z wdzięcznością przyjęte, ponieważ w kwestii dobroczynności każda mała pomoc jest wielką rzeczą, a ponieważ ofiary, nawet te małe, razem mogą wystarczyć do ukończenia pożądanego dzieła.
Okólnik wskazywał również nazwiska promotorów, którym można było przekazywać dary, oraz zaufane osoby, które następnie je zbierały i strzegły. Wśród 46 promotorów znalazły się różne kategorie osób: przedsiębiorcy, profesorowie, impresariowie, studenci, duchowni, sklepikarze, kupcy, księża; z drugiej strony wśród około 90 promotorów zdawały się przeważać szlachcianki (baronowe, markizy, hrabiny i ich towarzysze).
Nie omieszkał dołączyć do wniosku „planu loterii” z wszystkimi jego aspektami formalnymi: zbieranie przedmiotów, pokwitowanie dostarczenia przedmiotów, ich wycena, uwierzytelnione bilety do sprzedaży w liczbie proporcjonalnej do liczby i wartości przedmiotów, ich wystawienie na widok publiczny, losowanie zwycięzców, publikacja wylosowanych liczb, czas na odbiór nagród itp… Seria wymagających zadań, od których ksiądz Bosko się nie uchylał. Kaplica Pinardiego nie wystarczała już jego młodzieży: potrzebowali większego kościoła, planowanego kościoła św. Franciszka Salezego (kilkanaście lat później będą potrzebować jeszcze większego, Maryi Wspomożycielki!).

Pozytywna odpowiedź
Biorąc pod uwagę powagę inicjatywy i wysoką „jakość” członków Komisji Wnioskującej, odpowiedź Intendentury mogła być tylko pozytywna i natychmiastowa. W dniu 17 grudnia wspomniany zastępca burmistrza Pietro Baricco przekazał księdzu Bosko odpowiedni dekret, z zaproszeniem do przekazania kopii przyszłych formalnych aktów loterii do administracji miejskiej, odpowiedzialnej za prawidłowość wszystkich wymogów prawnych. W tym momencie przed Bożym Narodzeniem ksiądz Bosko wysłał powyższy okólnik do drukarni, rozpowszechnił go i zaczął zbierać dary.
Miał na to dwa miesiące, ponieważ w ciągu roku odbywały się także inne loterie. Jednak dary napływały powoli, więc w połowie stycznia Ksiądz Bosko został zmuszony do ponownego wydrukowania powyższego okólnika i poprosił o współpracę wszystkich młodych ludzi z Valdocco i przyjaciół, aby napisali adresy, odwiedzili znanych dobroczyńców, nagłośnili inicjatywę i zebrali dary.
Ale „najlepsze” miało dopiero nadejść.

Sala wystawowa
Valdocco nie miało miejsca, by wyeksponować dary, więc ksiądz Bosko poprosił wiceburmistrza Baricco, skarbnika komisji loteryjnej, by zwrócił się do Ministerstwa Wojny o trzy pomieszczenia w tej części klasztoru świętego Dominika, która była do dyspozycji wojska. Ojcowie dominikanie zgodzili się, a minister Alfonso Lamarmora przyznał je 16 stycznia. Wkrótce jednak ksiądz Bosko zdał sobie sprawę, że nie będą one wystarczająco duże, więc poprosił króla, za pośrednictwem jałmużnika, opata Stanislao Gazzelli, o większy pokój. Królewski superintendent Pamparà powiedział mu, że król nie ma odpowiednich pomieszczeń i zaproponował wynajęcie pomieszczeń do gry w Trincotto (lub pallacorda: rodzaj tenisa ręcznego ante litteram) na własny koszt. Pokój ten byłby jednak dostępny tylko w marcu i pod pewnymi warunkami. Ksiądz Bosko odrzucił propozycję, ale przyjął 200 lirów oferowanych przez króla za wynajem lokalu. Następnie udał się na poszukiwanie innej sali i znalazł odpowiednią z polecenia ratusza, za kościołem św. Dominika, kilkaset metrów od Valdocco.

Przybycie darów
W międzyczasie ksiądz Bosko zwrócił się do ministra finansów, słynnego hrabiego Camillo Cavour, o obniżenie lub zwolnienie z kosztów wysyłki listów okólnych, biletów i samych darów. Za pośrednictwem brata hrabiego, bardzo religijnego markiza Gustavo di Cavour, otrzymał zgodę na różne zniżki pocztowe.
Chodziło teraz o znalezienie eksperta, który oszacowałby kwotę prezentów i wynikającą z tego liczbę biletów do sprzedania. Ksiądz Bosko zwrócił się do Intendenta i zasugerował jego nazwisko: złotnik, który był członkiem Komisji. Intendent jednak odpowiedział za pośrednictwem burmistrza, prosząc go o podwójną kopię otrzymanych darów, by mógł wyznaczyć własnego eksperta. Ksiądz Bosko natychmiast spełnił prośbę i tak 19 lutego ekspert wycenił 700 zebranych przedmiotów na 4124,20 lirów. Po trzech miesiącach doszli do 1000 darów, po czterech miesiącach do 2000, aż doszli do 3251 darów, dzięki ciągłym „poszukiwaniom” księdza Bosko u osób prywatnych, księży i biskupów oraz jego wielokrotnym formalnym prośbom do miasta o przesunięcie czasu losowania. Ksiądz Bosko nie omieszkał również skrytykować oszacowania dokonanego przez miejskiego rzeczoznawcę darów, które nieustannie napływały, a które, według niego, miały niższą wartość niż ich rzeczywista; w efekcie dodano innych rzeczoznawców, zwłaszcza malarza dzieł sztuki.
Ostateczna liczba była taka, że ksiądz Bosko został upoważniony do wydania 99 999 biletów w cenie 50 centów każdy. Do katalogu już wydrukowanego z darami ponumerowanymi z nazwiskiem ofiarodawcy i promotorów dodano dodatek z najnowszymi otrzymanymi darami. Byli wśród nich papież, król, królowa matka, królowa małżonka, posłowie, senatorowie, władze miejskie, ale także wiele skromnych osób, zwłaszcza pań, które ofiarowywały przedmioty i wyposażenie domu, nawet te o niewielkiej wartości (szklanka, kałamarz, świeca, karafka, korkociąg, czapka, naparstek, nożyczki, lampa, miarka, fajka, breloczek, mydło, temperówka, cukiernica). Najczęściej ofiarowywanymi prezentami były książki – 629 i obrazy – 265. Nawet chłopcy z Valdocco rywalizowali, aby ofiarować swój własny mały prezent, być może książeczkę podarowaną im przez samego księdza Bosko.

Ogromna praca aż do wylosowania numerów
W tym momencie konieczne było wydrukowanie biletów w serii progresywnej w dwóch formach (mały odcinek i bilet), podpisanie ich przez dwóch członków komisji, wysłanie biletu z notatką, udokumentowanie zebranych pieniędzy. Wielu dobroczyńców otrzymało dziesiątki losów z zaproszeniem do ich zatrzymania lub przekazania przyjaciołom i znajomym.
Data losowania, początkowo ustalona na 30 kwietnia, została przesunięta na 31 maja, a następnie na 30 czerwca, by odbyć się w połowie lipca. To ostatnie przesunięcie spowodowane było eksplozją prochowni Borgo Dora, która spustoszyła okolice Valdocco.
Przez dwa popołudnia, 12 i13 lipca 1852 roku, losy były losowane na balkonie ratusza. Cztery różnokolorowe urny zawierały 10 bil (od 0 do 9) identycznych i tego samego koloru co koło. Po włożeniu jednej po drugiej przez zastępcę burmistrza do urn i zakręceniu, ośmiu młodych ludzi z Oratorium wykonało operację, a wylosowana liczba została głośno ogłoszona, a następnie opublikowana w prasie. Wiele darów pozostawiono w Oratorium, gdzie zostały później ponownie wykorzystane.

Czy było warto?
Po około 74.000 sprzedanych biletów, po odliczeniu kosztów, księdzu Bosko pozostało około 26.000 lirów, które następnie podzielił równo z sąsiednim dziełem Cottolengo. Oczywiście był to niewielki kapitał (połowa ceny zakupu domku Pinardi kupionego rok wcześniej), ale największym rezultatem tej wyczerpującej pracy, jaką wykonał, aby przeprowadzić loterię – udokumentowaną dziesiątkami często niepublikowanych listów – było bezpośrednie i serdeczne zaangażowanie tysięcy ludzi z każdej klasy społecznej w jego „początkowy projekt Valdocco”: w uczynienie go znanym, docenionym, a następnie wspieranym ekonomicznie, społecznie i politycznie.
Ksiądz Bosko wielokrotnie uciekał się do loterii i zawsze w dwojakim celu: aby zebrać fundusze na swoje dzieła dla biednych chłopców, na misje i aby zaoferować wierzącym (i niewierzącym) sposoby praktykowania miłości, najskuteczniejszego środka, jak nieustannie powtarzał, aby „uzyskać przebaczenie grzechów i zapewnić życie wieczne”.

„Zawsze potrzebowałem wszystkich” – ksiądz Bosko

Do senatora Giuseppe Cotta

Giuseppe Cotta, bankier, był wielkim dobroczyńcą księdza Bosko. W archiwach zachowała się następująca deklaracja na papierze stemplowym z dnia 5 lutego 1849 r.: Niżej podpisani księża T. Borrelli Gioanni z Turynu i Bosko Gio’ di Castelnuovo d’Asti oświadczają, że są dłużnikami trzech tysięcy franków choremu Cavaliere Cotta, który pożyczył im je na pobożne dzieło. Suma ta ma zostać zwrócona przez niżej podpisanego w ciągu jednego roku wraz z ustawowymi odsetkami. Podpisany Ksiądz Giovanni Borel, Bosco Gio.

Na dole tej samej strony i pod tą samą datą ks. Józef Cafasso pisze: Niżej podpisany składa wyraźne podziękowania Najjaśniejszemu Panu Kawalerowi. Cotta za powyższe i jednocześnie czyni siebie poręczycielem tej samej sumy. Na dole strony Cotta podpisuje, że otrzymał 2000 lirów 10 kwietnia 1849 r., kolejne 500 lirów 21 lipca 1849 r., a resztę 4 stycznia 1851 r.




W górę! Święty Piotr Jerzy Frassati

„Najdrożsi młodzi, naszą nadzieją jest Jezus. To On, jak mówił Święty Jan Paweł II, «wzbudza w was pragnienie, by uczynić z waszego życia coś wielkiego […], by poprawić siebie i społeczeństwo, czyniąc je bardziej ludzkim i braterskim» (XV Światowy Dzień Młodzieży, Czuwanie Modlitewne, 19 sierpnia 2000). Trzymajmy się Go, pozostańmy w Jego przyjaźni, zawsze, pielęgnując ją modlitwą, adoracją, Komunią Eucharystyczną, częstą Spowiedzią, hojną miłością, jak nauczyli nas błogosławieni Piotr Jerzy Frassati i Karol Acutis, którzy wkrótce zostaną ogłoszeni Świętymi. Dążcie do wielkich rzeczy, do świętości, gdziekolwiek jesteście. Nie zadowalajcie się mniej. Wtedy zobaczycie, jak każdego dnia, w was i wokół was, rośnie światło Ewangelii” (Papież Leon XIV – homilia podczas Jubileuszu Młodych – 3 sierpnia 2025).

Piotr Jerzy i ksiądz Cojazzi
Senator Alfredo Frassati, ambasador Królestwa Włoch w Berlinie, był właścicielem i dyrektorem turyńskiego dziennika „La Stampa”. Salezjanie mieli wobec niego duży dług wdzięczności. Z okazji wielkiej, skandalicznej nagonki, znanej jako „Wydarzenia z Varazze”, podczas której próbowano rzucić błoto na honor salezjanów, Frassati stanął w ich obronie. Podczas gdy nawet niektóre katolickie gazety wydawały się zagubione i zdezorientowane w obliczu ciężkich i bolesnych oskarżeń, „La Stampa”, po szybkim dochodzeniu, wyprzedziła wnioski wymiaru sprawiedliwości, ogłaszając niewinność salezjanów. Kiedy więc z domu Frassatich nadeszła prośba o salezjanina, który zająłby się nauką dwóch synów senatora, Piotra Jerzego i Luciany, ksiądz Paweł Albera, Przełożony Generalny, poczuł się zobowiązany do jej przyjęcia. Wysłał księdza Antonio Cojazziego (1880-1953). Był to odpowiedni człowiek: wysoka kultura, młodzieńczy temperament o wyjątkowej zdolności komunikacji. Ksiądz Cojazzi ukończył studia humanistyczne w 1905 roku, filozoficzne w 1906 roku, a także uzyskał dyplom uprawniający do nauczania języka angielskiego po kursie w Anglii.
W domu Frassatich ksiądz Cojazzi stał się czymś więcej niż tylko „korepetytorem” opiekującym się dziećmi. Stał się przyjacielem, zwłaszcza Piotra Jerzego, o którym powie: „Poznałem go jako dziesięciolatka i towarzyszyłem mu przez prawie całe gimnazjum i liceum, udzielając lekcji, które w pierwszych latach były codzienne; towarzyszyłem mu z rosnącym zainteresowaniem i uczuciem”. Piotr Jerzy, który stał się jednym z czołowych młodych ludzi Akcji Katolickiej w Turynie, słuchał konferencji i wykładów, które ksiądz Cojazzi prowadził dla członków Koła C. Balbo, z zainteresowaniem śledził „Rivista dei Giovani”, czasem wspinał się do Valsalice w poszukiwaniu światła i rady w decydujących momentach.

Moment rozgłosu
Piotr Jerzy zyskał rozgłos podczas Krajowego Kongresu Młodzieży Katolickiej we Włoszech w 1921 roku: pięćdziesiąt tysięcy młodych ludzi maszerowało przez Rzym, śpiewając i modląc się. Piotr Jerzy, student politechniki, niósł trójkolorową flagę turyńskiego koła C. Balbo. Królewskie wojska nagle otoczyły ogromny pochód i zaatakowały go, by wyrwać flagi. Chciano zapobiec zamieszkom. Świadek opowiadał: „Biją kolbami karabinów, chwytają, łamią, wyrywają nasze flagi. Widzę Piotra Jerzego zmagającego się z dwoma strażnikami. Przybiegamy mu z pomocą, a flaga, ze złamanym drzewcem, pozostaje w jego rękach. Zmuszeni do uwięzienia na dziedzińcu, młodzi katolicy są przesłuchiwani przez policję. Świadek wspomina dialog prowadzony z manierami i uprzejmościami, jakich używa się w podobnych okolicznościach:
– A ty, jak się nazywasz?
– Piotr Jerzy Frassati, syn Alfreda.
– Co robi twój ojciec?
– Ambasador Włoch w Berlinie.
Zdumienie, zmiana tonu, przeprosiny, oferta natychmiastowej wolności.
– Wyjdę, kiedy wyjdą inni.
Tymczasem bestialski spektakl trwa. Ksiądz zostaje wrzucony, dosłownie wrzucony na dziedziniec z podartą sutanną i krwawiącym policzkiem… Razem uklękliśmy na ziemi, na dziedzińcu, gdy ten podarty ksiądz podniósł różaniec i powiedział: Chłopcy, módlmy się za nas i za tych, którzy nas pobili!”.

Kochał biednych
Piotr Jerzy kochał biednych, szukał ich w najodleglejszych dzielnicach miasta; wspinał się po wąskich i ciemnych schodach; wchodził na poddasza, gdzie mieszkała tylko nędza i ból. Wszystko, co miał w kieszeni, było dla innych, tak jak wszystko, co miał w sercu. Zdarzało mu się spędzać noce przy łóżkach nieznanych chorych. Pewnej nocy, gdy nie wracał do domu, coraz bardziej zaniepokojony ojciec dzwonił na policję, do szpitali. O drugiej usłyszał, jak klucz przekręca się w zamku, i Piotr Jerzy wszedł. Tata wybuchnął:
– Słuchaj, możesz być poza domem w dzień, w nocy, nikt ci nic nie powie. Ale kiedy wracasz tak późno, uprzedź, zadzwoń!
Piotr Jerzy spojrzał na niego i z typową dla siebie prostotą odpowiedział:
– Tato, tam, gdzie byłem, nie było telefonu.
Konferencje św. Wincentego a Paulo widziały go jako gorliwego współpracownika; biedni znali go jako pocieszyciela i pomocnika; nędzne poddasza często gościły go w swoich ponurych murach jako promień słońca dla ich opuszczonych mieszkańców. Kierowany głęboką pokorą, nie chciał, aby to, co robił, było znane komukolwiek.

„Jerzyk przystojny i święty”
W pierwszych dniach lipca 1925 roku Piotr Jerzy został zaatakowany i powalony przez gwałtowny atak polio. Miał 24 lata. Na łożu śmierci, podczas gdy straszna choroba niszczyła mu plecy, myślał jeszcze o swoich biednych. Na kartce, z już prawie nieczytelnym pismem, napisał do inżyniera Grimaldiego, swojego przyjaciela: „Oto zastrzyki od Conversa, polisa jest od Sappy. Zapomniałem o niej, odnów ją ty”.
Po powrocie z pogrzebu Piotra Jerzego, ksiądz Cojazzi napisał od razu artykuł do „Rivista dei Giovani”: „Powtórzę stare, ale najszczersze zdanie: nie sądziłem, że tak bardzo go kocham. Jerzyk przystojny i święty! Dlaczego te słowa tak uporczywie śpiewają w moim sercu? Ponieważ słyszałem je powtarzane, słyszałem je wypowiadane przez prawie dwa dni, przez ojca, przez matkę, przez siostrę, głosem, który zawsze mówił i nigdy nie powtarzał. I dlaczego pojawiają się pewne wersy ballady Deroulède’a: «Będzie się o nim długo mówić, w złotych pałacach i w zagubionych chatach! Bo o nim będą mówić także nędzne chaty i poddasza, gdzie tyle razy przechodził jako anioł pocieszyciel». Poznałem go jako dziesięciolatka i towarzyszyłem mu przez prawie całe gimnazjum i część liceum… towarzyszyłem mu z rosnącym zainteresowaniem i uczuciem aż do jego dzisiejszego przemienienia… Napiszę jego życie. Chodzi o zebranie świadectw, które przedstawiają postać tego młodego człowieka w pełni jego światła, w prawdzie duchowej i moralnej, w świetlistym i zaraźliwym świadectwie dobroci i hojności”.

Bestseller katolickiego wydawnictwa
Zachęcony i poparty również przez arcybiskupa Turynu, Mons. Giuseppe Gambę, ksiądz Cojazzi zabrał się do pracy z zapałem. Świadectwa napływały liczne i wartościowe, zostały starannie uporządkowane i zweryfikowane. Matka Piotra Jerzego śledziła pracę, dawała sugestie, dostarczała materiały. W marcu 1928 roku ukazało się życie Piotra Jerzego. Luigi Gedda pisze: „Był to oszałamiający sukces. W ciągu zaledwie dziewięciu miesięcy wyczerpano 30 tysięcy egzemplarzy książki. W 1932 roku rozprowadzono już 70 tysięcy egzemplarzy. W ciągu 15 lat książka o Piotrze Jerzym doczekała się 11 wydań i być może była bestsellerem katolickiego wydawnictwa w tamtym okresie”.
Postać oświetlona przez księdza Cojazziego była sztandarem dla Akcji Katolickiej w trudnych czasach faszyzmu. W 1942 roku imię Piotra Jerzego Frassatiego nosiło: 771 młodzieżowych stowarzyszeń Akcji Katolickiej, 178 sekcji aspirantów, 21 stowarzyszeń uniwersyteckich, 60 grup studentów szkół średnich, 29 konferencji św. Wincentego, 23 grupy Ewangelii… Książka została przetłumaczona na co najmniej 19 języków.
Książka księdza Cojazziego stanowiła punkt zwrotny w historii włoskiej młodzieży. Piotr Jerzy był ideałem wskazanym bez żadnych zastrzeżeń: kimś, kto potrafił udowodnić, że bycie chrześcijaninem do końca wcale nie jest utopijne ani fantastyczne.
Piotr Jerzy Frassati oznaczał również punkt zwrotny w historii księdza Cojazziego. Ta kartka napisana przez Piotra Jerzego na łożu śmierci ujawniła mu w konkretny, niemal brutalny sposób świat biednych. Sam ksiądz Cojazzi pisze: „W Wielki Piątek tego roku (1928) z dwoma studentami uniwersytetu przez cztery godziny odwiedzałem biednych poza Porta Metronia. Ta wizyta przyniosła mi bardzo zdrową lekcję i upokorzenie. Pisałem i mówiłem bardzo dużo o Konferencjach św. Wincentego… a jednak nigdy ani razu nie poszedłem odwiedzić biednych. W tych brudnych barakach często łzy napływały mi do oczu… Wniosek? Oto on, jasny i surowy dla mnie i dla was: mniej pięknych słów, a więcej dobrych uczynków”.
Żywy kontakt z biednymi to nie tylko natychmiastowe wcielenie Ewangelii, ale szkoła życia dla młodych. Są najlepszą szkołą dla młodych, by ich wychować i utrzymać w powadze życia. Jak może marnować swoje pieniądze, swój czas, swoją młodość ten, kto odwiedza biednych i dotyka ich materialnych i moralnych ran? Jak może narzekać na swoje trudy i bóle, skoro z bezpośredniego doświadczenia wie, że inni cierpią bardziej niż on?

Nie wegetować, ale żyć!
Piotr Jerzy Frassati jest świetlistym przykładem młodzieńczej świętości, aktualnej, „osadzonej” w naszych czasach. Potwierdza on po raz kolejny, że wiara w Jezusa Chrystusa jest religią silnych i prawdziwie młodych, która sama może oświecić wszystkie prawdy światłem „tajemnicy” i która tylko ona może dać doskonałą radość. Jego istnienie jest doskonałym modelem normalnego życia dostępnego dla każdego. On, jak wszyscy naśladowcy Jezusa i Ewangelii, zaczął od małych rzeczy; doszedł do najwznioślejszych wyżyn, unikając kompromisów z życiem przeciętnym i bezsensownym oraz wykorzystując naturalną upartość w swoich stałych postanowieniach. Wszystko w jego życiu było dla niego stopniem do wspinaczki; nawet to, co powinno być dla niego przeszkodą. Wśród towarzyszy był nieustraszonym i żywiołowym animatorem każdego przedsięwzięcia, skupiając wokół siebie tyle sympatii i podziwu. Natura obdarzyła go hojnie: pochodził z renomowanej rodziny, bogaty, o solidnym i praktycznym umyśle, o imponującej i krzepkiej budowie ciała, z pełnym wykształceniem, niczego mu nie brakowało, by zrobić karierę w życiu. Ale on nie zamierzał wegetować, lecz zdobyć swoje miejsce pod słońcem, walcząc. Był to człowiek o silnym charakterze i duszą chrześcijanina.
Jego życie miało w sobie spójność, która opierała się na jedności ducha i istnienia, wiary i czynów. Źródłem tej tak świetlistej osobowości było głębokie życie wewnętrzne. Frassati modlił się. Jego pragnienie Łaski sprawiało, że kochał wszystko, co wypełnia i wzbogaca ducha. Codziennie przystępował do Komunii Świętej, a potem długo pozostawał u stóp ołtarza, nic nie było w stanie go rozproszyć. Modlił się w górach i w drodze. Nie była to jednak wiara ostentacyjna, choć znaki krzyża czynione na publicznej drodze, przechodząc obok kościołów, były duże i pewne, choć Różaniec odmawiał głośno, w wagonie kolejowym czy w pokoju hotelowym. Była to raczej wiara przeżywana tak intensywnie i szczerze, że wybuchała z jego hojnej i szczerej duszy z prostotą postawy, która przekonywała i wzruszała. Jego formacja duchowa umocniła się w nocnych adoracjach, których był gorliwym orędownikiem i niezawodnym uczestnikiem. Odbył więcej niż raz rekolekcje, czerpiąc z nich spokój i duchową siłę.
Książka księdza Cojazziego kończy się zdaniem: „Poznać go lub usłyszeć o nim, to znaczy go kochać, a kochać go, to znaczy za nim podążać”. Życzę, aby świadectwo Piotra Jerzego Frassatiego było „solą i światłem” dla wszystkich, zwłaszcza dla dzisiejszej młodzieży.




Pamięć o Księdzu Piotrze Ricaldone odżywa w Mirabello Monferrato

Ksiądz Piotr Ricaldone (Mirabello Monferrato, 27 kwietnia 1870 – Rzym, 25 listopada 1951) był czwartym następcą Księdza Bosko na czele Zgromadzenia Salezjańskiego, człowiekiem o rozległej wiedzy, głębokiej duchowości i wielkiej miłości do młodzieży. Urodzony i wychowany wśród wzgórz Monferrato, zawsze nosił w sobie ducha tej ziemi, przekładając go na zaangażowanie duszpasterskie i formacyjne, które uczyniło go postacią o znaczeniu międzynarodowym. Dziś mieszkańcy Mirabello Monferrato pragną przywrócić pamięć o nim w swojej małej ojczyźnie.

Komitet im. Księdza Piotra Ricaldone: odrodzenie dziedzictwa (2019)
W 2019 roku grupa byłych wychowanków i wychowanek, historyków oraz pasjonatów lokalnych tradycji powołała do życia Komitet im. Księdza Piotra Ricaldone w Mirabello Monferrato. Cel – prosty, a zarazem ambitny – od początku zakładał przywrócenie postaci księdza Piotra sercom mieszkańców miasteczka i młodzieży, aby jego historia i duchowe dziedzictwo nie zostały zapomniane.

Przygotowując się do 150. rocznicy urodzin (1870–2020), Komitet przebadał Archiwum Historyczne Gminy Mirabello oraz Salezjańskie Archiwum Historyczne, odnajdując listy, notatki i stare woluminy. Efektem tej pracy jest ilustrowana biografia, przeznaczona dla czytelników w każdym wieku, w której osobowość Ricaldone wyłania się w sposób jasny i zajmujący. Kluczowa na tym etapie była współpraca z księdzem Egidio Deianą, badaczem historii salezjańskiej.

Na rok 2020 zaplanowano serię wydarzeń – wystawy fotograficzne, koncerty, spektakle teatralne i cyrkowe – wszystkie poświęcone pamięci księdza Piotra. Chociaż pandemia zmusiła do zmiany harmonogramu większości uroczystości, w lipcu tego samego roku odbyło się wydarzenie upamiętniające, obejmujące wystawę fotograficzną poświęconą etapom życia księdza Ricaldone, animacje dla dzieci z warsztatami kreatywnymi oraz uroczystą celebrację z udziałem niektórych przełożonych salezjańskich.
To spotkanie zapoczątkowało nowy etap zainteresowania regionem Mirabello.

Po 150. rocznicy: koncert z okazji 70. rocznicy śmierci
Entuzjazm związany z przywracaniem pamięci o postaci księdza Piotra Ricaldone skłonił Komitet do kontynuowania działalności również po obchodach 150. rocznicy urodzin.
W perspektywie 70. rocznicy śmierci (25 listopada 1951), Komitet zorganizował koncert zatytułowany „Przyśpieszyć promienny świt upragnionego dnia”, zdanie zaczerpnięte z listu okólnego księdza Pietro o Chorale Gregoriańskim z 1942 roku.
W samym środku II wojny światowej, ksiądz Piotr – wówczas Przełożony Generalny – napisał słynny list okólny o Chorale Gregoriańskim, w którym podkreślał znaczenie muzyki jako uprzywilejowanej drogi do przywrócenia ludzkich serc miłości, łagodności, a przede wszystkim Bogu: „Niektórych może dziwić, że w tak wielkim zgiełku wojennym zapraszam was do zajmowania się muzyką. A jednak myślę, nawet abstrahując od mitologicznych aluzji, że temat ten w pełni odpowiada potrzebom obecnej chwili. Wszystko, co może wywierać wpływ wychowawczy i prowadzić ludzi ku uczuciom miłości i łagodności, a przede wszystkim ku Bogu, powinno być przez nas praktykowane, starannie i bez zwłoki, aby przyśpieszyć promienny świt upragnionego dnia”.

Spacery i korzenie salezjańskie: „Spacer Księdza Bosko”
Chociaż Komitet powstał jako hołd dla księdza Ricaldone, ostatecznie przyczynił się również do ponownego rozpowszechnienia postaci Księdza Bosko i całej tradycji salezjańskiej, której spadkobiercą i protagonistą był ksiądz Piotr.
Począwszy od 2021 roku, w każdą drugą niedzielę października, Komitet promuje „Spacer Księdza Bosko”, odtwarzając pielgrzymkę, którą ksiądz Bosko odbył z chłopcami z Mirabello do Lu Monferrato w dniach 12–17 października 1861 roku. W ciągu tych pięciu dni zaplanowano szczegóły pierwszego kolegium salezjańskiego poza Turynem, powierzonego Błogosławionemu Michałowi Rua, a wśród nauczycieli był ksiądz Albera. Chociaż inicjatywa ta nie dotyczy bezpośrednio księdza Piotra, podkreśla jego korzenie i związek z lokalną tradycją salezjańską, którą on sam kontynuował.

Gościnność i wymiana kulturalna
Komitet wspierał przyjmowanie grup młodzieży, szkół zawodowych i kleryków salezjańskich z całego świata. Niektóre rodziny oferują bezpłatną gościnę, odnawiając braterstwo typowe dla księdza Bosko i księdza Pietro. W 2023 roku do Mirabello zawitała liczna grupa z Crocetty, a każdego lata przyjeżdżają grupy międzynarodowe w towarzystwie księdza Egidio Deiany. Każda wizyta to dialog między pamięcią historyczną a radością młodych.

30 marca 2025 roku prawie stu salezjańskich ojców kapitulnych zatrzymało się w Mirabello, w miejscach, gdzie Ksiądz Bosko otworzył swoje pierwsze kolegium poza Turynem i gdzie ksiądz Piotr spędził lata formacji. Komitet, wraz z Parafią i lokalnym stowarzyszeniem Pro Loco, zorganizował przyjęcie i przygotował film popularnonaukowy o lokalnej historii salezjańskiej, który spotkał się z uznaniem wszystkich uczestników.

Inicjatywy są kontynuowane i dziś Komitet, kierowany przez swojego przewodniczącego, współpracuje przy tworzeniu Szlaku Księdza Bosko po Monferrato, duchowego szlaku o długości około 200 km, wiodącego jesiennymi drogami przemierzanymi przez Świętego. Celem jest uzyskanie oficjalnego uznania na poziomie regionalnym, ale także zaoferowanie pielgrzymom doświadczenia formacyjnego i ewangelizacyjnego. Młodzieżowe spacery Księdza Bosko były bowiem doświadczeniami formacji i ewangelizacji: tego samego ducha, którego ksiądz Piotr Ricaldone bronił i promował przez cały okres swojego urzędowania jako Przełożony Generalny.

Misja Komitetu: podtrzymywać żywą pamięć o księdzu Piotrze
Za każdą inicjatywą kryje się wola ukazania dzieła edukacyjnego, duszpasterskiego i kulturalnego księdza Piotra Ricaldone. Założyciele Komitetu przechowują osobiste wspomnienia z dzieciństwa i pragną przekazać nowym pokoleniom wartości wiary, kultury i solidarności, które ożywiały kapłana z Mirabello. W czasach, gdy tak wiele punktów odniesienia chwieje się, odkrywanie na nowo drogi księdza Pietro oznacza ofiarowanie wzoru życia zdolnego oświetlić teraźniejszość: „Tam, gdzie przechodzą Święci, Bóg idzie z nimi i nic już nie jest takie jak przedtem” (Św. Jan Paweł II).
Komitet im. Księdza Piotra Ricaldone staje się rzecznikiem tego dziedzictwa, ufając, że pamięć o wielkim synu Mirabello będzie nadal oświetlać drogę przyszłym pokoleniom, wytyczając pewną ścieżkę zbudowaną na wierze, kulturze i solidarności.




Nowenna do Maryi Wspomożycielki 2025

Ta nowenna do Maryi Wspomożycielki Wiernych 2025 zaprasza nas do ponownego odkrycia siebie jako dzieci pod matczynym spojrzeniem Maryi. Każdego dnia, poprzez wielkie objawienia – od Lourdes po Fatimę, od Guadalupe po Banneux – kontemplujemy cechę Jej miłości: pokorę, nadzieję, posłuszeństwo, zdumienie, zaufanie, pocieszenie, sprawiedliwość, łagodność, marzenie. Medytacje Przełożonego Generalnego i modlitwy „dzieci” towarzyszą nam w dziewięciodniowej drodze, która otwiera serce na prostą wiarę maluczkich, karmi modlitwę i zachęca do budowania, z Maryją, świata uzdrowionego i pełnego światła, dla nas i dla wszystkich, którzy szukają nadziei i pokoju.

Dzień 1
Być dziećmi – pokora i wiara

Dzieci ufają, dzieci zawierzają się. A matka jest zawsze blisko. Widzisz ją, nawet jeśli jej nie ma.
A my, czy potrafimy ją zobaczyć?
Błogosławiony, kto widzi sercem.

Matka Boża z Lourdes
Mała Bernadetta Soubirous
11 lutego 1858 r. Właśnie skończyłam 14 lat. Był poranek jak każdy inny, zimowy dzień. Byliśmy głodni, jak zawsze. Była tam jaskinia z mrocznym wejściem. W ciszy usłyszałam coś, jakby silny podmuch. Krzak poruszył się, jakby coś nim potrząsało.Wtedy zobaczyłam młodą dziewczynę, białą, nie wyższą ode mnie, która przywitała mnie lekkim ukłonem głowy; w tym samym czasie odsunęła nieco od ciała wyciągnięte ramiona, otwierając dłonie, jak na figurach Matki Bożej; przestraszyłam się. Potem przyszło mi do głowy, żeby się modlić: wzięłam różaniec, który zawsze noszę przy sobie, i zaczęłam go odmawiać.

Maryja ukazuje się swojej córce Bernadetcie Soubirous. Jej, która nie umiała ani czytać, ani pisać, która mówiła dialektem i nie chodziła na katechezę. Biednej dziewczynce, prześladowanej przez wszystkich w wiosce, a jednak gotowej zaufać i powierzyć się, jak ktoś, kto nie ma nic. I nic do stracenia. Maryja powierza jej swoje sekrety i robi to, ponieważ jej ufa. Traktuje ją z miłością, zwraca się do niej z życzliwością, mówi „proszę”. Bernadetta oddaje się jej i wierzy jej, tak jak dziecko wierzy swojej matce. Wierzy w obietnicę, którą Matka Boża składa jej, że nie uczyni jej szczęśliwą na tym świecie, ale w innym. I pamięta tę obietnicę przez całe życie. Obietnica, która pozwoli jej stawić czoła wszystkim trudnościom z podniesioną głową, z siłą i determinacją, robiąc to, o co poprosiła ją Matka Boża: modlić się, modlić się zawsze za nas wszystkich grzeszników. Ona również składa obietnicę: strzeże tajemnic Maryi i przekazuje jej prośbę o sanktuarium w miejscu objawienia. W chwili śmierci Bernadetta uśmiecha się, wspominając twarz Maryi, jej pełne miłości spojrzenie, milczenie, nieliczne, ale intensywne słowa, a przede wszystkim tę obietnicę. Czuje się nadal córką, córką Matki, która dotrzymuje obietnic.

Maryja, Matka, która obiecuje
Ty, która obiecałaś stać się Matką ludzkości, pozostałaś przy swoich dzieciach, zaczynając od najmniejszych i najbiedniejszych. Zbliżyłaś się do nich, objawiłaś się im.
Miejcie wiarę: Maryja objawia się również nam, jeśli potrafimy pozbyć się wszystkiego.

Słowo Przełożonego Generalnego
Matka Najświętsza, pokora i wiara

Możemy powiedzieć, że Najświętsza Maryja Panna jest dla nas latarnią pokory i wiary, która towarzyszy nam przez wieki, towarzyszy naszemu życiu, towarzyszy doświadczeniom każdego z nas. Nie zapominajmy jednak, że pokora Maryi nie jest przede wszystkim zwykłą zewnętrzną skromnością, nie jest fasadą, ale raczej głęboką świadomością swojej małości wobec wielkości Boga.

Jej „tak”, jej „oto ja służebnica Pańska”, wypowiedziane przed aniołem, jest aktem pokory, a nie zarozumiałości, jest ufnym oddaniem się tego, kto uznaje się za narzędzie w rękach Boga. Maryja nie szuka uznania, Maryja po prostu stara się być sługą, stawiając się na ostatnim miejscu w milczeniu, z pokorą, z prostotą, która dla nas jest rozbrajająca. Oto ta pokora, ta radykalna pokora, która jest kluczem, który otworzył serce Maryi na łaskę Bożą, pozwalając Słowu Bożemu w Jego wielkości, w Jego nieskończoności, wcielić się w jej ludzkie łono.

Oto Maryja, Maryja uczy nas, abyśmy stawiali się takimi, jakimi jesteśmy, z naszą pokorą, bez dumy, bez potrzeby polegania na naszym autorytecie, na naszej autoreferencyjności, stawiając się swobodnie przed Bogiem, abyśmy mogli w pełni, z wolnością i gotowością, jak Maria, żyć Jego wolą z miłością. Oto drugi punkt, oto wiara Maryi. Pokora służebnicy stawia ją na drodze nieustannego bezwarunkowego przylgnięcia do Bożego planu, nawet w najciemniejszych, niezrozumiałych momentach, co oznacza odważne stawienie czoła ubóstwu swojego doświadczenia w grocie w Betlejem, ucieczce do Egiptu, ukrytemu życiu w Nazarecie, ale przede wszystkim u stóp krzyża, gdzie wiara Maryi osiąga swój szczyt.

Oto pod krzyżem, z sercem przebitym bólem, Maryja nie chwieje się, Maryja nie upada, Maryja wierzy w obietnicę. Jej wiara nie jest więc przemijającym uczuciem, ale solidną skałą, na której opiera się nadzieja ludzkości, nasza nadzieja. Pokora i wiara w Maryi są nierozerwalnie związane.

Niech więc ta pokora Maryi oświeci naszą ludzką ziemię, aby także w nas mogła zakiełkować wiara, abyśmy uznając naszą małość przed Bogiem, nie poddawali się temu, że jesteśmy mali, nie dali się zwieść pysze, ale stanęli tam, jak Maryja, z postawą wielkiej wolności, z postawą wielkiej gotowości, uznając naszą zależność od Boga, żyjmy z Bogiem w prostocie, ale jednocześnie w wielkości. Oto więc Maryja zachęca nas do pielęgnowania spokojnej, mocnej wiary, zdolnej pokonać próby i zaufać obietnicy Boga. Kontemplujmy postać Maryi, pokornej i wierzącej, abyśmy i my mogli z hojnością powiedzieć nasze „tak”, tak jak ona.

Czy jesteśmy w stanie dostrzec jej obietnice miłości oczami dziecka?

Modlitwa niewiernego syna
Maryjo, która objawiasz się tym, którzy potrafią widzieć…
oczyść moje serce.
Uczyń mnie pokornym, małym, zdolnym do zatracenia się w Twoim matczynym uścisku.
Pomóż mi odkryć na nowo, jak ważna jest rola syna i kieruj moimi krokami.
Ty obiecujesz, ja obiecuję w przymierzu, które mogą zawrzeć tylko matka i syn.
Upadnę, matko, wiesz o tym.
Nie zawsze dotrzymam swoich obietnic.
Nie zawsze będę ufał.
Nie zawsze będę w stanie cię zobaczyć.
Ale ty pozostań tam, w ciszy, z uśmiechem, z wyciągniętymi ramionami i otwartymi dłońmi.
A ja wezmę różaniec i będę modlił się z tobą za wszystkie dzieci takie jak ja.

Zdrowaś Maryjo…
Błogosławiony, kto widzi sercem.

Dzień 2
Być dziećmi – prostota i nadzieja

Dzieci ufają, dzieci zawierzają się. A matka jest zawsze blisko. Widzisz ją, nawet jeśli jej nie ma.
A my, czy potrafimy ją zobaczyć?
Błogosławiony, kto widzi sercem.

Matka Boża Fatimska
Mali pasterze z Cova di Iria
W Cova di Iria około godziny 13 niebo się rozjaśnia i pojawia się słońce. Nagle, około godziny 13.30, dzieje się coś nieprawdopodobnego: przed zdumioną rzeszą ludzi dokonuje się najbardziej spektakularny, najwspanialszy i najbardziej niesamowity cud, jaki kiedykolwiek miał miejsce od czasów biblijnych. Słońce zaczyna szaleńczy i przerażający taniec, który trwa ponad dziesięć minut. To bardzo długi czas.

Troje małych pasterzy, prostych i szczęśliwych, uczestniczą i opowiadają o cudzie, który wstrząsa milionami ludzi. Nikt nie potrafi tego wyjaśnić, od naukowców po ludzi wierzących. A jednak troje dzieci widziało Maryję, słyszało jej przesłanie. I wierzą w to, wierzą w słowa tej kobiety, która ukazała się im i poprosiła, aby co 13 dnia miesiąca wracali do Cova di Iria. Nie potrzebują wyjaśnień, ponieważ całą swoją nadzieję pokładają w powtarzanych słowach Maryi. Nadzieja ta trudna do utrzymania, która przeraziłaby każde dziecko: Matka Boża objawia Łucji, Hiacyncie i Franciszkowi cierpienia i konflikty na świecie. A jednak nie mają wątpliwości: kto ufa opiece Maryi, matki, która chroni, może stawić czoła wszystkiemu. Wiedzą to dobrze, doświadczyli tego na własnej skórze, ryzykując śmierć, aby nie zdradzić słowa danego swojej niebiańskiej mamie. Trójka pastuszków była gotowa na męczeństwo, uwięziona i zagrożona śmiercią w kotle z wrzącym olejem.
Bali się:
„Dlaczego musimy umrzeć bez uścisku rodziców? Chciałbym zobaczyć mamę”.
Jednak postanowili nadal mieć nadzieję, wierząc w miłość większą od nich samych:
„Nie bójcie się. Złóżmy tę ofiarę za nawrócenie grzeszników. Byłoby gorzej, gdyby Matka Boża nie wróciła”.
„Dlaczego nie odmówimy różańca?”
Matka nigdy nie jest głucha na wołanie swoich dzieci. A dzieci pokładają w niej nadzieję.
Maryja, Matka, która chroni, pozostała przy swoich trzech dzieciach z Fatimy i ocaliła je, pozwalając im pozostać przy życiu. Dzisiaj nadal chroni wszystkie swoje dzieci na całym świecie, które pielgrzymują do sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej.

Maryja, Matka, która chroni
Ty, która od chwili Zwiastowania troszczysz się o ludzkość, pozostałaś przy swoich najprostszych i pełnych nadziei dzieciach. Zbliżyłaś się do nich, objawiłaś się im.
Pokładaj nadzieję w Maryi: ona będzie cię chronić.

Słowo Przełożonego Generalnego
Matka Najświętsza, nadzieja i odnowa

Najświętsza Maryja jest jutrzenką nadziei, niewyczerpanym źródłem odnowy.
Kontemplowanie postaci Maryi jest jak spojrzenie w kierunku jasnego horyzontu, jak nieustanne zaproszenie do wierzenia w przyszłość pełną łaski. A ta łaska przemienia. Oto Maryja jest ucieleśnieniem chrześcijańskiej nadziei w działaniu. Jej niezachwiana wiara w obliczu prób, wytrwałość w naśladowaniu Jezusa aż do krzyża, ufne oczekiwanie na zmartwychwstanie są dla mnie najważniejsze. Są dla nas światłem nadziei dla całej ludzkości.

W Maryi widzimy, jak pewność jest niejako potwierdzeniem obietnicy Boga, który nigdy nie zawodzi swojego słowa. Że ból, cierpienie, ciemność nie mają ostatniego słowa. Że śmierć została pokonana przez życie.

Oto więc Maryja jest nadzieją. Jest gwiazdą poranną, która zwiastuje nadejście słońca sprawiedliwości. Zwracanie się do Niej oznacza powierzenie naszych oczekiwań, naszych aspiracji matczynemu sercu, które z miłością przedstawia je swojemu zmartwychwstałemu Synowi. W pewnym sensie nasza nadzieja jest podtrzymywana nadzieją Maryi. A jeśli jest nadzieja, to rzeczy nie pozostają takie same. Nastąpi odnowienie. Odnowienie życia. Przyjmując Słowo Wcielone, Maryja umożliwiła wiarę w nadzieję i obietnicę Boga. Umożliwiła nowe stworzenie, nowy początek.
Duchowe macierzyństwo Maryi nadal rodzi nas w wierze, towarzysząc nam w naszej drodze wzrostu i wewnętrznej przemiany.

Prośmy Matkę Najświętszą o łaskę potrzebną, aby ta nadzieja, którą widzimy w niej spełnioną, odnowiła nasze serca, uleczyła nasze rany, pozwoliła nam przejść poza zasłonę negatywności i podjąć drogę świętości, drogę bliskości Boga. Prosimy Maryję, kobietę, która modli się wraz z apostołami, aby pomogła nam dzisiaj, wierzącym, wspólnotom chrześcijańskim, abyśmy byli podtrzymywani w wierze i otwarci na dary Ducha Świętego, aby odnowiło się oblicze ziemi.
Maryja zachęca nas, abyśmy nigdy nie poddawali się grzechowi i przeciętności, ale pełni nadziei, która w Niej się spełnia, pragnęli nowego życia w Chrystusie. Niech Maryja nadal będzie dla nas wzorem i wsparciem, abyśmy zawsze wierzyli w możliwość nowego początku, wewnętrznego odrodzenia, które coraz bardziej upodabnia nas do obrazu Jej Syna Jezusa.

A my, czy potrafimy pokładać w niej nadzieję i pozwolić się chronić oczami dziecka?

Modlitwa zniechęconego dziecka
Maryjo, która ukazujesz się tym, którzy potrafią widzieć…
uczyń moje serce prostym i pełnym nadziei.
Ufam Tobie: w każdej sytuacji chroń mnie.
Powierzam się Tobie: w każdej sytuacji chroń mnie.
Słucham Twojego słowa: w każdej sytuacji chroń mnie.
Daj mi zdolność wiary w niemożliwe i robienia wszystkiego, co w mojej mocy,
aby nieść Twoją miłość, Twoje przesłanie nadziei i Twoją opiekę nad całym światem.  
I proszę Cię, Matko moja, chroń całą ludzkość, nawet tę, która jeszcze Cię nie rozpoznaje.

Zdrowaś Maryjo…
Błogosławiony, kto widzi sercem.


Dzień 3
Być dziećmi – posłuszeństwo i oddanie

Dzieci ufają, dzieci zawierzają się. A matka jest zawsze blisko. Widzisz ją, nawet jeśli jej nie ma.
A my, czy potrafimy ją zobaczyć?
Błogosławiony, kto widzi sercem.

Matka Boża z Guadalupe
Młody Juan Diego
„Juan Diego”, powiedziała Pani, „najmniejszy i najukochańszy z moich dzieci…”. Juan zerwał się na równe nogi.
„Dokąd idziesz, Juanito?”, zapytała Pani.
Juan Diego odpowiedział tak grzecznie, jak tylko potrafił. Powiedział Pani, że idzie do kościoła św. Jakuba, aby uczestniczyć we Mszy św. ku czci Matki Bożej.
„Mój umiłowany synu”, powiedziała Pani, „jestem Matką Boga i chcę, abyś mnie uważnie wysłuchał. Mam dla ciebie bardzo ważną wiadomość. Pragnę, aby w tym miejscu zbudowano mi kościół, z którego będę mogła okazywać miłość twojemu ludowi”.

Była to rozmowa słodka, prosta i czuła, jak rozmowa matki z synem. Juan Diego posłuchał: poszedł do biskupa, aby opowiedzieć mu o tym, co widział, ale ten nie uwierzył mu. Młody człowiek wrócił więc do Maryi i wyjaśnił jej, co się stało. Matka Boża przekazała mu kolejne przesłanie i zachęciła go, aby spróbował ponownie, i tak wielokrotnie. Juan Diego był posłuszny, nie poddawał się: zamierzał wykonać zadanie, które powierzyła mu Matka Niebieska. Ale pewnego dnia, pochłonięty problemami życia, omal nie opuścił spotkania z Matką Bożą: jego wujek umierał. „Czy naprawdę myślisz, że zapomniałbym o tym, kogo tak bardzo kocham?Maryja uzdrowiła jego wuja, a Juan Diego ponownie był posłuszny:
„Mój umiłowany synu”, odpowiedziała Pani, „wejdź na szczyt wzgórza, gdzie spotkaliśmy się po raz pierwszy. Zetnij i zbierz róże, które tam znajdziesz. Włóż je do swojej tilmy i przynieś mi je tutaj. Powiem ci, co masz robić i mówić”. Chociaż Juan wiedział, że na tym wzgórzu nie rosną róże, a już na pewno nie zimą, pobiegł na szczyt.A tam był najpiękniejszy ogród, jaki kiedykolwiek widział. Róże z Casti-glia, jeszcze lśniące od rosy, rozciągały się jak okiem sięgnąć. Delikatnie ściął najpiękniejsze pąki swoim kamiennym nożem, napełnił nimi płaszcz i szybko wrócił do Pani, która na niego czekała. Pani wzięła róże i ponownie umieściła je w tilmie Juana.Następnie zawiązała mu go na szyi i powiedziała: „To jest znak, którego domagał się biskup. Pospiesz się, idź do niego i nie zatrzymuj się po drodze”.
Na płaszczu pojawił się wizerunek Matki Boskiej i na widok tego cudu biskup dał się przekonać. Do dziś sanktuarium Matki Bożej z Guadalupe przechowuje cudowny wizerunek.

Maryja, Matka, która nie zapomina
Ty, która nie zapominasz żadnego ze swoich dzieci, nie pozostawiasz nikogo w tyle, spojrzałaś na młodych ludzi, którzy pokładali w Tobie swoje nadzieje. Zbliżyłaś się do nich, objawiłaś się im.
Bądź posłuszny, nawet gdy nie rozumiesz: matka nie zapomina, matka nie pozostawia samych.

Słowo Przełożonego Generalnego
Matka Najświętsza, macierzyństwo i współczucie

Macierzyństwo Maryi nie wyczerpuje się w jej „tak”, które umożliwiło wcielenie Syna Bożego. Oczywiście, ten moment jest fundamentem wszystkiego, ale jej macierzyństwo jest stałą postawą, sposobem bycia dla nas, relacjonowania się z całą ludzkością.
Jezus na krzyżu powierza jej Jana słowami: „Niewiasto, oto syn twój”, symbolicznie rozszerzając jej macierzyństwo na wszystkich wierzących wszystkich czasów.

W ten sposób Maryja staje się Matką Kościoła, duchową matką każdego z nas.
Zobaczmy zatem, jak to macierzyństwo przejawia się w czułej i troskliwej opiece, w nieustannej dbałości o potrzeby swoich dzieci i w głębokim pragnieniu ich dobra. Maryja przyjmuje nas, karmi nas swoim wyrazem wierności, chroni nas swoim płaszczem. Macierzyństwo Maryi jest ogromnym darem, który zbliża nas do Niej, czujemy jej miłującą obecność, która towarzyszy nam w każdej chwili.

Oto więc współczucie Maryi jest naturalnym dopełnieniem jej macierzyństwa. Współczucie, które nie jest po prostu powierzchownym uczuciem litości, ale głębokim uczestnictwem w bólu innych, „cierpieniem z nimi”. Widzimy to w poruszający sposób podczas męki Jej Syna. W ten sam sposób Maryja nie pozostaje obojętna na nasz ból, wstawia się za nami, pociesza nas, oferuje nam swoją macierzyńską pomoc.

Tak oto serce Maryi staje się bezpieczną przystanią, gdzie możemy złożyć nasze trudy, znaleźć pocieszenie i nadzieję. Macierzyństwo i współczucie Maryi stają się niejako dwoma stronami tego samego ludzkiego doświadczenia na naszą korzyść, dwoma wyrazami jej nieskończonej miłości do Boga i do ludzkości.

Jej współczucie jest zatem konkretnym przejawem jej macierzyństwa, współczucie będące konsekwencją macierzyństwa. Kontemplacja Maryi jako matki otwiera nasze serca na nadzieję, która w Niej znajduje swoje pełne wypełnienie. Niebiańska Matka, która nas kocha.

Prosimy Maryję, abyśmy widzieli w niej wzór autentycznego człowieczeństwa, macierzyństwa zdolnego do „współodczuwania”, zdolnego do miłości, zdolnego do cierpienia wraz z innymi, na wzór jej Syna Jezusa, który z miłości do nas cierpiał i umarł na krzyżu.

A my, czy jesteśmy pewni, że matka nie zapomina, nie jak dzieci?

Modlitwa zagubionego syna
Maryjo, Ty, która ukazujesz się tym, którzy potrafią widzieć…
uczyń moje serce posłusznym.
Kiedy Cię nie słucham, proszę, nalegaj.
Kiedy nie wracam, proszę, szukaj mnie.
Kiedy nie potrafię przebaczyć, proszę, naucz mnie wyrozumiałości.
Bo my, ludzie, gubimy się i zawsze będziemy się gubić
ale Ty nie zapominaj o nas, zbłąkanych dzieciach.
Przyjdź po nas,
przyjdź i weź nas za rękę.
Nie chcemy i nie możemy tu pozostać sami.

Zdrowaś Maryjo…
Błogosławiony, kto widzi sercem.


Dzień 4
Być dziećmi – zdumienie i refleksja

Dzieci ufają, dzieci zawierzają się. A matka jest zawsze blisko. Widzisz ją, nawet jeśli jej nie ma.
A my, czy potrafimy ją zobaczyć?
Błogosławiony, kto widzi sercem.

Matka Boża z La Salette
Mała Melania i Maximin z La Salette
W sobotę 19 września 1846 r. dwójka dzieci wstała wcześnie rano i wspięła się na zbocza góry Planeau, nad wioską La Salette, prowadząc po cztery krowy na pastwisko.W połowie drogi, przy małym źródle, Melania pierwsza dostrzegła na stosie kamieni kulę ognia „jakby spadło tam słońce” i wskazała ją Maximinowi. Z tej świetlistej kuli zaczęła wyłaniać się kobieta, siedząca z głową opartą na dłoniach, łokciami na kolanach, głęboko zasmucona.Na ich zdumienie Pani wstała i łagodnym głosem, ale po francusku, powiedziała do nich: „Zbliżcie się, moje dzieci, nie bójcie się, przyszłam wam ogłosić wielką nowinę”. Pocieszone dzieci podeszły bliżej i zobaczyły, że postać płacze.

Matka ogłasza swoim dzieciom wielką nowinę i robi to płacząc. Jednak dzieci nie są zaniepokojone jej płaczem. Słuchają w najdelikatniejszej chwili między matką a jej dziećmi. Ponieważ nawet matki czasami się martwią, ponieważ nawet matki powierzają swoim dzieciom swoje uczucia, myśli i refleksje. A Maryja powierza dwóm pastuszkom, biednym i zaniedbanym, wielkie przesłanie: „Martwię się o ludzkość, martwię się o was, moje dzieci, które oddalacie się od Boga. A życie z dala od Boga jest skomplikowane, trudne, pełne cierpień”. Dlatego płacze. Płacze jak każda matka i przekazuje swoim najmłodszym i najczystszym dzieciom przesłanie tak zadziwiające, jak wielkie. Przesłanie, które należy głosić wszystkim, nieść światu.
I oni to czynią, ponieważ nie mogą zatrzymać dla siebie tak pięknej chwili: gest miłości matki do swoich dzieci należy głosić wszystkim. Sanktuarium Matki Bożej z La Salette, które powstało w miejscu objawień, opiera się na objawieniu bólu Maryi wobec wędrówki jej grzesznych dzieci.

Maryja, Matka, która ogłasza, która opowiada
Ty, która oddajesz się całkowicie swoim dzieciom, nie bojąc się opowiedzieć im o sobie, poruszyłaś serca swoich najmłodszych dzieci, zdolnych do refleksji nad Twoimi słowami i przyjęcia ich z podziwem. Zbliżyłaś się do nich, objawiłaś się im.
Zachwyć się słowami matki: one zawsze będą one najbardziej autentyczne.

Słowo Przełożonego Generalnego
Matka Najświętsza, miłość i miłosierdzie

Czy czujemy ten wymiar Maryi, te dwa wymiary? Maryja jest kobietą o sercu przepełnionym miłością, troską, a także miłosierdziem. Czujemy ją jako port, bezpieczne schronienie w chwilach trudności i próby.

Kontemplując Maryję, zanurzamy się w oceanie czułości i współczucia. Czujemy się otoczeni atmosferą niekończącego się pocieszenia i nadziei. Miłość Maryi jest miłością macierzyńską, która obejmuje całą ludzkość, ponieważ ma swoje korzenie w jej bezwarunkowym „tak” dla Bożego planu.

Maryja, przyjmując swojego Syna w łonie, przyjęła miłość Boga. W konsekwencji jej miłość nie zna granic ani różnic, pochyla się nad słabościami i nędzą ludzką z nieskończoną delikatnością. Widzimy to w jej trosce o Elżbietę, w jej wstawiennictwie podczas wesela w Kanie Galilejskiej, w jej cichej, niezwykłej obecności u stóp krzyża.

Oto miłość Maryi, ta macierzyńska miłość, która jest odbiciem samej miłości Boga, miłości, która staje się bliska, pociesza, przebacza, nigdy się nie męczy, nigdy się nie kończy. Maryja uczy nas, że kochać oznacza oddawać się całkowicie, stać się bliźnim dla cierpiącego, dzielić radości i smutki braci z tą samą hojnością i oddaniem, które ożywiały jej serce. Miłość i miłosierdzie.

Miłosierdzie staje się zatem naturalną konsekwencją miłości Maryi, współczuciem, można powiedzieć, że jest to współczucie głębokie, wobec cierpień ludzkości, świata. Patrzymy na Maryję, kontemplujemy ją, spotykamy się z jej matczynym spojrzeniem i czujemy, jak spoczywa ono na naszych słabościach, naszych grzechach, naszej wrażliwości, bez agresji, a wręcz z nieskończoną łagodnością. Jest to serce niepokalane, wrażliwe na krzyk bólu.

Maryja jest matką, która nie osądza, nie potępia, ale przyjmuje, pociesza, przebacza. Odczuwamy miłosierdzie Maryi jako balsam na rany duszy, jako ogień, który ogrzewa serce. Maryja przypomina nam, że Bóg jest bogaty w miłosierdzie i nigdy nie męczy się przebaczaniem tym, którzy zwracają się do Niego ze skruszonym, spokojnym, otwartym i gotowym sercem.

Miłość i miłosierdzie w Matce Najświętszej łączą się w uścisku, który ogarnia całą ludzkość. Prośmy Maryję, aby pomogła nam otworzyć nasze serca na miłość Boga, tak jak ona to uczyniła, aby ta miłość wypełniła nasze serca, zwłaszcza gdy czujemy się najbardziej potrzebujący, najbardziej przytłoczeni próbami i trudnościami. W Maryi znajdujemy czułą i potężną matkę, gotową przyjąć nas w swojej miłości i wstawiać się za naszym zbawieniem.

A my, czy potrafimy jeszcze zachwycić się jak dziecko miłością matki?

Modlitwa syna z daleka
Maryjo, która objawiasz się tym, którzy potrafią widzieć…
uczyń moje serce zdolnym do współczucia i nawrócenia.
W ciszy odnajduję Ciebie.
W modlitwie słucham Cię.
W refleksji odkrywam Cię.
A wobec Twoich słów miłości, Matko, zadziwiam się
i odkrywam siłę Twojej więzi z ludzkością.
Z dala od Ciebie, kto trzyma mnie za rękę w trudnych chwilach?
Z dala od Ciebie, kto pociesza mnie w płaczu?
Z dala od Ciebie, kto doradza mi, gdy staję na rozdrożu?
Wracam do Ciebie, w jedności.

Zdrowaś Maryjo…
Błogosławiony, kto widzi sercem.


Dzień 5
Być dziećmi – zaufanie i modlitwa

Dzieci ufają, dzieci zawierzają się. A matka jest zawsze blisko. Widzisz ją, nawet jeśli jej nie ma.
A my, czy potrafimy ją zobaczyć?
Błogosławiony, kto widzi sercem.

Medalik Katarzyny
Mała Katarzyna Labouré
W nocy 18 lipca 1830 roku, około godziny 23:30, usłyszała swoje imię. Był to chłopiec, który powiedział jej: „Wstań i chodź ze mną”. Katarzyna poszła za nim. Wszystkie światła były zapalone. Drzwi kaplicy otworzyły się, gdy tylko chłopiec dotknął ich opuszkami palców. Katarzyna uklękła.
O północy pojawiła się Matka Boża i usiadła na krześle obok ołtarza. „Wtedy podskoczyłam do niej, u jej stóp, na schodach ołtarza, i położyłam ręce na jej kolanach” – opowiadała Katarzyna. „Nie wiem, jak długo tak stałam. Wydawało mi się, że to najsłodsza chwila w moim życiu…”.
„Bóg chce powierzyć ci misję” – powiedziała Maryja Dziewica do Katarzyny.

Katarzyna, osierocona w wieku 9 lat, nie godzi się na życie bez matki. Zbliża się do Matki Niebieskiej. Matka Boża, która już od dawna patrzyła na nią z daleka, nigdy jej nie opuściła. Wręcz przeciwnie, miała dla niej wielkie plany. Jej uważna i kochająca córka miała do wypełnienia wielką misję: prowadzić autentyczne chrześcijańskie życie, silną i trwałą osobistą relację z Bogiem. Maryja wierzy w potencjał swojej córki i powierza jej Cudowny Medalik, który może wstawiać się za nią i sprawiać łaski i cuda. To ważna misja i trudne przesłanie. Jednak Katarzyna nie zniechęca się, ufa swojej Niebiańskiej Mamie i wie, że ona nigdy jej nie opuści.

Maryja, Matka, która daje zaufanie

Ty, która ufasz i powierzasz misję oraz przesłania każdemu ze swoich dzieci, towarzyszysz im na ich drodze z dyskretną obecnością, pozostając blisko wszystkich, ale przede wszystkim tych, którzy doświadczyli wielkiego bólu. Zbliżyłaś się do nich, objawiłaś się im.
Zaufaj: matka zawsze powierzy ci tylko zadania, które będziesz w stanie wykonać, i będzie przy tobie przez całą drogę.

Słowo Przełożonego Generalnego
Matka Najświętsza, zaufanie i modlitwa

Matka Najświętsza jawi się nam jako kobieta o niezachwianym zaufaniu, potężna orędowniczka poprzez modlitwę. Kontemplując te dwa aspekty, zaufanie i modlitwę, dostrzegamy dwa fundamentalne wymiary relacji Maryi z Bogiem.

Zaufanie Maryi do Boga możemy nazwać złotą nicią, która przebiega przez całe jej życie, od początku do końca. Owo „tak” wypowiedziane ze świadomością konsekwencji jest aktem całkowitego oddania się woli Bożej. Maryja powierza się Bogu, żyje zaufaniem do Niego, z sercem mocno przywiązanym do Bożej opatrzności, wiedząc, że Bóg nigdy jej nie opuści.

Dla nas, w naszym codziennym życiu, patrzenie na Maryję, na to nie bierne, ale aktywne, ufne oddanie się Bogu, jest zaproszeniem nie do zapomnienia o naszych niepokojach, naszych lękach, ale do spojrzenia na wszystko w świetle miłości Boga, która w przypadku Maryi nigdy nie zawiodła, tak jak nie zawiodła w naszym życiu. Oto więc ta ufność, która prowadzi do modlitwy, którą możemy nazwać niemal oddechem duszy Maryi, uprzywilejowanym kanałem jej intymnej komunii z Bogiem. Ufność prowadzi do komunii, jej życie pełne oddania było nieustannym dialogiem miłości z Ojcem, ciągłym oddaniem siebie, swoich trosk, ale także swoich decyzji.

Wizyta u Elżbiety jest przykładem modlitwy, która staje się służbą. Widzimy Maryję towarzyszącą Jezusowi aż do krzyża, po wniebowstąpieniu widzimy ją w Wieczerniku zjednoczoną z Apostołami w gorącym oczekiwaniu. Maryja uczy nas wartości nieustannej modlitwy jako konsekwencji całkowitego i pełnego zaufania, oddania się w ręce Boga, właśnie spotkania Boga i życia z Bogiem.

Zaufanie, modlitwa i Matka Najświętsza są ze sobą ściśle powiązane. Głębokie zaufanie Bogu rodzi wytrwałą modlitwę. Prośmy Maryję, aby była dla nas przykładem, abyśmy czuli się zachęceni do uczynienia modlitwy codziennym nawykiem, ponieważ chcemy nieustannie czuć się oddani w miłosiernych rękach Boga.

Zwróćmy się do Niej z synowską ufnością, aby naśladując Ją, naśladując Jej zaufanie i wytrwałość w modlitwie, mogli doświadczyć pokoju, który tylko wtedy, gdy oddamy się Bogu, możemy otrzymać niezbędny na naszej drodze wiary.

A czy my potrafimy ufać bezwarunkowo, jak dzieci?

Modlitwa zniechęconego dziecka
Maryjo, Ty, która ukazujesz się tym, którzy potrafią widzieć…
spraw, aby moje serce było zdolne do modlitwy.
Nie potrafię Cię słuchać, otwórz moje uszy.
Nie potrafię za Tobą podążać, kieruj moimi krokami.
Nie potrafię zachować wierności temu, co mi powierzysz, umocnij moją duszę.
Pokusy są liczne, spraw, abym nie uległ.
Trudności wydają się nie do pokonania, spraw, abym nie upadł.
Sprzeczności świata krzyczą głośno, spraw, abym za nimi nie podążał.
Ja, twój nieudolny syn, jestem tutaj, abyś mnie wykorzystał.
Uczyń mnie posłusznym synem.

Zdrowaś Maryjo…
Błogosławiony ten, kto widzi sercem.

Dzień 6
Być dziećmi – cierpienie i uzdrowienie

Dzieci ufają, dzieci zawierzają się. A matka jest zawsze blisko. Widzisz ją, nawet jeśli jej nie ma.
A my, czy potrafimy ją zobaczyć?
Błogosławiony, kto widzi sercem.

Matka Boża Bolesna z Kibeho
Mała Alphonsine Mumiremana i jej towarzyszki
Historia zaczęła się o godz. 12.35 w sobotę, 28 listopada 1981 r., w internacie prowadzonym przez lokalne siostry zakonne, do którego uczęszczało nieco ponad sto dziewcząt z okolicy. Był to ubogi internat na wsi, gdzie dziewczęta uczyły się zawodu nauczycielki lub sekretarki.Kompleks nie posiadał kaplicy, więc nie panowała tam atmosfera religijna. Tego dnia wszystkie dziewczęta z kolegium były w refektarzu. Pierwszą osobą, która „ujrzała” zjawisko, była 16-letnia Alphonsine Mumureke. Jak sama napisała w swoim dzienniku, podawała koleżankom do stołu, kiedy usłyszała kobiecy głos wołający ją: „Córko moja, chodź tutaj”.Udała się do korytarza obok refektarza i tam ukazała się jej kobieta o nieporównywalnej urodzie. Była ubrana na biało, miała na głowie białą chustę zakrywającą włosy, która wydawała się połączona z resztą sukni, która nie miała szwów. Była bosa, a ręce złożyła na piersi, palce skierowane ku niebu.

Następnie Matka Boża ukazała się innym towarzyszkom Alphonsine, które początkowo były sceptyczne, ale potem, w obliczu objawienia Maryi, musiały zmienić zdanie. Maryja, rozmawiając z Alphonsine, nazywa siebie Panią Bolesną z Kibeho i opowiada dzieciom o wszystkich okrutnych i krwawych wydarzeniach, które miały wkrótce nastąpić wraz z wybuchem wojny w Rwandzie. Ból będzie wielki, ale pocieszenie i uzdrowienie z tego bólu również, ponieważ ona, Pani Bolesna, nigdy nie opuści swoich dzieci z Afryki. Dzieci pozostają tam, oszołomione widokiem, ale wierzą w tę matkę, która wyciąga do nich ramiona, nazywając je „moimi dziećmi”. Wiedzą, że tylko w niej znajdą pocieszenie. Aby móc modlić się, aby matka, która pociesza, złagodziła cierpienia swoich dzieci, wzniesiono sanktuarium poświęcone Matce Bożej Bolesnej z Kibeho, miejscu naznaczonym dziś ludobójstwem i zagładą. Matka Boża nadal tam pozostaje i obejmuje wszystkich swoich dzieci.

Maryja, Matka, która pociesza
Ty, która pocieszałaś swoje dzieci, jak Jana pod krzyżem, spojrzałaś na tych, którzy żyją w cierpieniu. Zbliżyłaś się do nich, objawiłaś się im.
Nie bój się przejść przez cierpienie: matka, która pociesza, otrze twoje łzy.

Słowo Przełożonego Generalnego
Matka Najświętsza, cierpienie i wezwanie do nawrócenia

Emblematyczną postacią cierpienia przemienionego i potężnym wezwaniem do nawrócenia jest Maryja. Kiedy kontemplujemy jej bolesną drogę, jest to ciche, ale wymowne ostrzeżenie, głębokie wezwanie do ponownego przemyślenia naszego życia, naszych wyborów i powrotu do serca Ewangelii. Cierpienie, które przebiega przez życie Maryi jak ostry miecz, przepowiedziane przez starego Symeona, naznaczone zniknięciem Młodego Jezusa, niewypowiedzianym bólem u stóp krzyża – Maryja przeżywa to wszystko, ciężar ludzkiej kruchości i tajemnicę niewinnego cierpienia w wyjątkowy sposób.

Cierpienie Maryi nie było cierpieniem bezowocnym, bierną rezygnacją, ale w pewien sposób dostrzegamy w nim aktywność, cichą i odważną ofiarę, połączoną z odkupieńczą ofiarą jej syna Jezusa.

Kiedy patrzymy oczami naszej wiary na Maryję, kobietę cierpiącą, to cierpienie, zamiast nas przygnębiać, objawia nam głębię miłości Boga do nas, widoczną w życiu Maryi. Maryja w pewien sposób uczy nas, że nawet w najgłębszym bólu można znaleźć sens, możliwość duchowego wzrostu, który jest owocem zjednoczenia z tajemnicą Paschy.

Oto więc z doświadczenia przemienionego bólu wyłania się potężne wezwanie do nawrócenia. Patrząc, kontemplując Maryję, która tak wiele wycierpiała z miłości do nas i dla naszego zbawienia, również my jesteśmy wezwani, aby nie pozostawać obojętni wobec tajemnicy odkupienia.

Maryja, kobieta łagodna i matczyna, zachęca nas do porzucenia dróg zła i podjęcia drogi wiary. Słynne słowa Maryi wypowiedziane podczas wesela w Kanie Galilejskiej: „Zróbcie wszystko, co wam powie”, brzmią dla nas dzisiaj jak pilne wezwanie do słuchania głosu Jezusa w chwilach trudności, w chwilach próby. W chwilach nieoczekiwanych i nieznanych sytuacji.

Cierpienie Maryi, zauważamy od razu, nie jest samo w sobie celem, ale jest ściśle związane z odkupieniem dokonanym przez Chrystusa. Przykład jej wiary, niezachwianej w bólu, niech będzie dla nas światłem i przewodnikiem, abyśmy przemienili nasze cierpienia w okazję do duchowego wzrostu, abyśmy hojnie odpowiedzieli na pilne wezwanie do nawrócenia, aby głębia, która wciąż rozbrzmiewa w sercu każdego człowieka, zaproszenie Boga, Boga, który nas kocha, mogła poprzez wstawiennictwo Maryi znaleźć sens, ujście, wzrost, nawet w najtrudniejszych chwilach, w chwilach największego cierpienia.

A my, czy pozwalamy dać się pocieszać jak dzieci?

Modlitwa cierpiącego dziecka
Maryjo, która ukazujesz się tym, którzy potrafią widzieć…
spraw, aby moje serce było zdolne do uzdrowienia.
Kiedy upadam, podaj mi rękę, Matko.
Kiedy czuję się zniszczony, zbierz mnie w całość, matko.
Kiedy cierpienie bierze górę, otwórz mnie na nadzieję, matko.
Abym nie szukał tylko uzdrowienia ciała, ale uświadomił sobie,
jak bardzo moje serce
potrzebuje pokoju.
I podnieś mnie z prochu, matko.
Podnieś mnie i wszystkie twoje dzieci, które są w próbie.
Te pod bombami,
te prześladowane,
te niesprawiedliwie uwięzione,
te, których prawa i godność zostały naruszone,
te, których życie zostało przedwcześnie przerwane.
Podnieś ich i pociesz,
bo są twoimi dziećmi.
Bo jesteśmy twoimi dziećmi.

Zdrowaś Maryjo…
Błogosławiony, kto widzi sercem.

Dzień 7
Być dziećmi – sprawiedliwość i godność

Dzieci ufają, dzieci zawierzają się. A matka jest zawsze blisko. Widzisz ją, nawet jeśli jej nie ma.
A my, czy potrafimy ją zobaczyć?
Błogosławiony, kto widzi sercem.

Matka Boża z Aparecidy
Mali rybacy Domingos, Felipe i Joao
O świcie 12 października 1717 roku Domingos Garcia, Felipe Pedroso i Joao Alves wypłynęli swoją łodzią na wody rzeki Paraiba, która płynęła w pobliżu ich wioski. Tego ranka nie mieli szczęścia: przez wiele godzin zarzucali sieci, ale nic nie złowili. Już prawie zdecydowali się zrezygnować, kiedy Joao Alves, najmłodszy z nich, postanowił spróbować jeszcze raz.Wrzucił więc swoją sieć do wody i powoli ją wyciągnął. Coś w niej było, ale nie była to ryba… wyglądało to raczej jak kawałek drewna.Kiedy uwolnił go z sieci, kawałek drewna okazał się być figurką Matki Boskiej, niestety bez głowy. Joao ponownie wrzucił sieć do wody i tym razem, wyciągając ją, znalazł w niej kolejny kawałek drewna o zaokrąglonym kształcie, który wyglądał jak głowa tej samej figurki: spróbował złożyć dwa kawałki i zauważył, że idealnie do siebie pasują.Jakby pod wpływem impulsu, Joao Alves ponownie wrzucił sieć do wody i kiedy próbował ją wyciągnąć, zauważył, że nie może tego zrobić, ponieważ była pełna ryb. Jego towarzysze również wrzucili sieci do wody i tego dnia połów był naprawdę obfity.

Matka widzi potrzeby swoich dzieci, Maryja widziała potrzeby trzech rybaków i przyszła im z pomocą. Jej dzieci dały jej całą miłość i godność, jaką można dać matce: złożyły dwie części posągu, umieściły go w chatce i uczyniły z niej sanktuarium. Z wysokości chatki Matka Boża z Aparecidy – co oznacza „Objawiona” – uratowała swojego syna, niewolnika, który uciekał od swoich panów: zobaczyła jego cierpienie i przywróciła mu godność. Dziś ta chata jest największym sanktuarium maryjnym na świecie i nosi nazwę Bazyliki Matki Bożej z Aparecidy.

Maryja, Matka, która widzi
Ty, która widziałaś cierpienie swoich źle traktowanych dzieci, począwszy od uczniów, stajesz obok swoich najbiedniejszych i prześladowanych dzieci. Zbliżyłaś się do nich, objawiłaś się im.
Nie ukrywaj się przed spojrzeniem matki: ona widzi nawet twoje najskrytsze pragnienia i potrzeby.

Słowo Przełożonego Generalnego
Matka Najświętsza, godność i sprawiedliwość społeczna

Matka Najświętsza jest zwierciadłem w pełni zrealizowanej godności ludzkiej, cicha, ale potężna i inspirująca do właściwego rozumienia życia społecznego. Refleksja nad postacią Maryi w odniesieniu do tych tematów ukazuje nam głęboką i zaskakująco aktualną perspektywę.

Spójrzmy na Maryję, kobietę pełną godności, jako dar, który pomaga nam dzisiaj spojrzeć na jej pierwotną czystość, która nie stawia jej na niedostępnym piedestale, ale ukazuje Maryję w pełni tej godności, do której wszyscy czujemy się nieco przyciągani, powołani.

Kontemplując Maryję, widzimy blask piękna i szlachetności, właśnie tej godności człowieka, stworzonego na obraz i podobieństwo Boga, wolnego od grzechu, w pełni otwartego na miłość Bożą, człowieczeństwa, które nie gubi się w szczegółach, w rzeczach powierzchownych.

Można powiedzieć, że wolne i świadome „tak” Maryi jest gestem samostanowienia, który wynosi Maryję na poziom woli Bożej, w pewien sposób wchodzi w logikę Boga. Jej pokora czyni ją jeszcze bardziej wolną, daleką od umniejszania siebie. Pokora Maryi staje się świadomością prawdziwej wielkości, która pochodzi od Boga.

Oto więc ta godność, która pomaga nam spojrzeć na to, jak żyjemy w codziennym życiu. Temat sprawiedliwości społecznej może wydawać się mniej wyraźny, jednak uważna kontemplacyjna lektura Ewangelii, zwłaszcza Magnificat, pozwala nam uchwycić, usłyszeć i spotkać tego rewolucyjnego ducha, który głosi obalenie potężnych z tronów i wywyższenie pokornych, czyli przewrót logiki świata i szczególną troskę Boga o ubogich i głodnych.

Słowa te płyną z pokornego serca, pełnego Ducha Świętego. Można powiedzieć, że są one manifestem sprawiedliwości społecznej „ante litteram”, zapowiedzią królestwa Bożego, gdzie ostatni będą pierwszymi.

Kontemplujmy Maryję, abyśmy czuli się pociągnięci do tej godności, która nie ogranicza się do zamknięcia w sobie, ale jest godnością, która w Magnificat wzywa nas, abyśmy nie zamykali się w naszej logice, ale stali się otwarci, wielbiąc Boga i starając się żyć otrzymanym darem dla dobra ludzkości, z godnością dla dobra ubogich, dla dobra tych, którzy są odrzuceni przez społeczeństwo.

A my, chowamy się, czy mówimy wszystko, jak dzieci?

Modlitwa dziecka, które się boi
Maryjo, Ty, która ukazujesz się tym, którzy potrafią widzieć…
spraw, aby moje serce było zdolne do przywracania godności.
W godzinie próby spójrz na moje braki i wypełnij je.
W godzinie zmęczenia spójrz na moje słabości i ulecz je.
W godzinie oczekiwania spójrz na moją niecierpliwość i ulecz ją.
Abym, patrząc na moich braci, mógł dostrzec ich braki i wypełnić je,
zobaczyć ich słabości i uleczyć je, usłyszeć ich niecierpliwość i uleczyć ją.
Bo nic nie leczy tak jak miłość i nikt nie jest tak silny jak matka, która szuka sprawiedliwości dla swoich dzieci.
Więc i ja, Matko, zatrzymuję się u stóp namiotu, patrzę z ufnością na Twój obraz i modlę się o godność wszystkich Twoich dzieci.

Zdrowaś Maryjo…
Błogosławiony, kto widzi sercem.

Dzień 8
Być dziećmi – słodycz i codzienność

Dzieci ufają, dzieci zawierzają się. A matka jest zawsze blisko. Widzisz ją, nawet jeśli jej nie ma.
A my, czy potrafimy ją zobaczyć?
Błogosławiony, kto widzi sercem.

Madonna z Banneaux
Mała Marietta z Banneaux
18 stycznia Marietta modli się w ogrodzie, odmawiając różaniec. Maryja przychodzi i prowadzi ją do małego źródła na skraju lasu, gdzie mówi: „To źródło jest dla mnie” i zachęca dziewczynkę, aby zanurzyła w nim dłoń i różaniec.Ojciec i dwie inne osoby z niewypowiedzianym zdumieniem śledziły wszystkie gesty i słowa Marietty. Tego samego wieczoru pierwszym, który został podbity łaską Banneaux, był właśnie ojciec Marietty, który pobiegł do spowiedzi i przyjął Eucharystię: nie spowiadał się od czasu Pierwszej Komunii Świętej.
19 stycznia Marietta pyta: „Pani, kim jesteś?”. „Jestem Dziewicą Ubogich”.
Przy źródle dodaje: „To źródło jest dla mnie, dla wszystkich narodów, dla chorych. Przychodzę, aby was pocieszyć!”.

Marietta jest zwyczajną dziewczyną, która żyje tak jak my wszyscy, jak nasze dzieci i wnuki. Mieszka w małej, nieznanej wiosce. Modli się, aby pozostać blisko Boga. Modli się do swojej niebiańskiej matki, aby zachować z nią więź. A Maryja przemawia do niej łagodnie, w miejscu, które jest jej znane. Objawia się jej kilkakrotnie, powierza jej sekrety i mówi, aby modliła się o nawrócenie świata: dla Marietty jest to silne przesłanie nadziei. Wszystkie dzieci są objęte i pocieszane przez Matkę, całą słodycz, jaką Marietta odnajduje w „miłej Pani”, przekazuje światu. Z tego spotkania rodzi się wielki łańcuch miłości i duchowości, który znajduje swoje dopełnienie w sanktuarium Matki Bożej z Banneaux.

Maryja, Matka, która pozostaje przy nas
Ty, która pozostałaś przy swoich dzieciach, nie tracąc ani jednego, oświeciłaś codzienną drogę najprostszych. Zbliżyłaś się do nich, objawiłaś się im.
Rzuć się w objęcia Maryi: nie lękaj się, ona cię pocieszy.

Słowo Przełożonego Generalnego
Matka Najświętsza, wychowanie i miłość

Matka Najświętsza jest niezrównaną nauczycielką wychowania, ponieważ jest niewyczerpanym źródłem miłości, a kto kocha, wychowuje, naprawdę wychowuje tych, których kocha.

Rozważając postać Maryi w odniesieniu do tych dwóch filarów rozwoju ludzkiego i duchowego, mamy tu przykład do kontemplacji, do poważnego potraktowania, do przyjęcia w naszych codziennych wyborach.
Wychowanie, które przekazuje Maryja, nie składa się z nakazów, formalnych nauk, ale przejawia się poprzez przykład jej życia. Kontemplacyjna cisza, która przemawia, jej posłuszeństwo woli Bożej, pokorne i wielkie zarazem, jej głęboka ludzkość.

Oto pierwszy aspekt wychowawczy, który przekazuje nam Maryja: słuchanie.
Słuchanie słowa Bożego, słuchanie Boga, który jest zawsze przy nas, aby nam pomagać i towarzyszyć. Maryja zachowuje w swoim sercu, rozważa z troską, sprzyja uważnemu słuchaniu słowa Bożego i w ten sam sposób potrzeb innym. Maryja uczy nas pokory, która nie wybiera dystansu i bierności, ale raczej pokory, która uznając naszą małość wobec wielkości Boga, stawia nas jako protagonistów w Jego służbie. Nasze serce jest otwarte, abyśmy naprawdę towarzyszyli innym, żyli projektem, który Bóg ma dla nas.

Maryja jest przykładem, który pomaga nam dać się wychować wierze, uczy nas wytrwałości, pozostając niezachwianymi w miłości do Jezusa, aż do stóp krzyża.
Wychowanie i miłość. Miłość Maryi jest bijącym sercem jej istnienia, pozostaje dla nas, za każdym razem, gdy zbliżamy się do Maryi, odczuwamy tę macierzyńską miłość, która rozciąga się na nas wszystkich. Jest to miłość do Jezusa, która staje się miłością do ludzkości. Serce Maryi otwiera się z tą nieskończoną czułością, którą otrzymuje od Boga i którą przekazuje Jezusowi i swoim duchowym dzieciom.

Prośmy Boga, abyśmy kontemplując miłość Maryi, która jest miłością wychowującą, pozwolili się popchnąć do przezwyciężenia naszego egoizmu, zamknięcia i otwarcia się na innych. W Maryi widzimy kobietę, która wychowuje z miłością i kocha miłością, która wychowuje. Prośmy Boga, aby dał nam dar miłości, który jest darem Jego miłości, która z kolei jest miłością, która nas oczyszcza, podtrzymuje, sprawia, że wzrastamy, aby nasz przykład był naprawdę przykładem, który przekazuje miłość, a przekazując miłość, pozwólmy się wychowywać Maryi i pozwólmy jej pomóc nam, aby nasz przykład wychowywał również innych.

A my, czy potrafimy się tak oddać, jak robią to dzieci?

Modlitwa współczesnego dziecka
Maryjo, która ukazujesz się tym, którzy potrafią widzieć…
uczyń moje serce łagodnym i posłusznym.
Kto mnie podniesie, gdy upadnę pod ciężarem krzyży, które noszę?
Kto przywróci światło moim oczom, gdy ujrzę gruzy ludzkiego okrucieństwa?
Kto ukoi cierpienia mojej duszy po błędach, które popełniłem na mojej drodze?
Matko moja, tylko Ty możesz mnie pocieszyć.
Obejmij mnie i trzymaj przy sobie, abym nie rozpadł się na tysiące kawałków.
Moja dusza spoczywa w Tobie i znajduje spokój jak dziecko w ramionach matki.

Zdrowaś Maryjo…
Błogosławiony, kto widzi sercem.


Dzień 9
Być dziećmi – budowanie i marzenia

Dzieci ufają, dzieci zawierzają się. A matka jest zawsze blisko. Widzisz ją, nawet jeśli jej nie ma.
A my, czy potrafimy ją zobaczyć?
Błogosławiony, kto widzi sercem.

Maryja Wspomożycielka
Mały Janek Bosko
W wieku 9 lat miałem sen, który pozostał głęboko w mojej pamięci na całe życie.We śnie wydawało mi się, że jestem blisko domu, na bardzo przestronnym podwórku, gdzie zgromadził się tłum dzieci, które bawiły się. Niektóre śmiały się, inne bawiły się, a wielu przeklinało. Słysząc te przekleństwa, natychmiast rzuciłem się między nie, używając pięści i słów, aby je uciszyć.W tym momencie pojawił się dostojny mężczyzna w męskim wieku, szlachetnie ubrany.
– Nie przemocą, ale łagodnością i miłosierdziem musisz zdobyć tych swoich przyjaciół.
– Kim jesteś, zapytałem, że nakazujesz mi coś niemożliwego?
– Właśnie dlatego, że takie rzeczy wydają ci się niemożliwe, musisz je uczynić możliwymi poprzez posłuszeństwo i zdobycie wiedzy.
— Gdzie i jakimi środkami mogę zdobyć wiedzę?
— Dam ci nauczycielkę, pod której kierunkiem staniesz się mądry, a bez której każda mądrość staje się głupotą.
W tym momencie zobaczyłem obok niego kobietę o dostojnym wyglądzie, odzianą w płaszcz, który lśnił ze wszystkich stron, jakby każdy jego punkt był najjaśniejszą gwiazdą.
— Oto twoje pole, oto miejsce, gdzie musisz pracować. Bądź pokorny, silny i wytrwały, a to, co teraz widzisz, co dzieje się z tymi zwierzętami, będziesz musiał zrobić z moimi dziećmi.
Wtedy odwróciłem wzrok i zamiast dzikich zwierząt ujrzałem tyle samo łagodnych owieczek, które skacząc i becząc biegały wokół, jakby świętowały wraz z tym mężczyzną i kobietą.W tym momencie, wciąż we śnie, zacząłem płakać i modliłem się, aby móc zrozumieć, ponieważ nie wiedziałem, co to wszystko oznacza. Wtedy ona położyła mi rękę na głowie i powiedziała:
—W swoim czasie wszystko zrozumiesz.

Maryja prowadzi i towarzyszy Jankowi Bosko przez całe jego życie i misję. Jako dziecko odkrywa on w ten sposób, dzięki snu, swoje powołanie. Nie rozumie tego, ale pozwala się prowadzić. Przez wiele lat nie będzie tego rozumiał, ale w końcu zda sobie sprawę, że „to ona wszystko uczyniła”. Matka, zarówno ta ziemska, jak i niebiańska, będzie centralną postacią w życiu tego syna, który stanie się chlebem dla swoich dzieci. Po spotkaniu z Maryją w snach, Jan Bosko, już jako ksiądz, zbuduje sanktuarium poświęcone Matce Bożej, aby wszystkie jej dzieci mogły się jej powierzyć. Poświęci je Maryi Wspomożycielce, ponieważ była ona dla niego bezpieczną przystanią i nieustanną pomocą. W ten sposób wszyscy, którzy wchodzą do bazyliki Maryi Wspomożycielki w Turynie, zostają objęci ochroną Maryi, która staje się ich przewodniczką.

Maryja, Matka, która towarzyszy, która prowadzi
Ty, która towarzyszyłaś swojemu synowi Jezusowi przez całą jego drogę, zaproponowałaś się jako przewodniczka tym, którzy potrafili słuchać Cię z entuzjazmem, jaki tylko dzieci potrafią okazać. Zbliżyłaś się do nich, objawiłaś się im.
Pozwól się prowadzić: Matka zawsze będzie przy tobie, aby wskazać ci drogę.

Słowo Przełożonego Generalnego
Matka Najświętsza pomocą w nawróceniu

Matka Najświętsza jest potężną i cichą pomocą na naszej drodze wzrostu.
Jest to droga, która wymaga ciągłego uwalniania się od tego, co blokuje wzrost. Jest to droga, która musi nieustannie się odnawiać, nie cofać się ani zatrzymywać w ciemnych zakamarkach własnej egzystencji. To jest właśnie nawrócenie.

Obecność Maryi jest światłem nadziei, jest ciągłym zaproszeniem, abyśmy nadal szli ku Bogu, pomagali naszemu sercu, aby było nieustannie skupione na Bogu, na Jego miłości. Rozważanie Maryi, jej roli, oznacza odkrywanie Maryi, która nie narzuca, nie osądza, ale raczej wspiera, zachęca swoją pokorą, macierzyńską miłością, pomaga naszym sercom pozostać przy niej, abyśmy coraz bardziej zbliżali się do jej Syna Jezusa, który jest drogą, prawdą i życiem.

Również dla nas nadal aktualne jest „tak” Maryi wypowiedziane podczas Zwiastowania, które otwiera ludzkości historię zbawienia osiągalnego i dostępnego. Jej wstawiennictwo podczas wesela w Kanie Galilejskiej wspiera tych, którzy znajdują się w nieoczekiwanych, nieznanych sytuacjach. Maryja jest wzorem ciągłego nawrócenia. Jej życie, życie Niepokalanej, było jednak stopniowym przyłączaniem się do woli Bożej, drogą wiary, która prowadziła ją przez radości i cierpienia, a zakończyła się ofiarą na Kalwarii.

Wytrwałość Maryi w naśladowaniu Jezusa staje się dla nas zaproszeniem, abyśmy również żyli tą nieustanną bliskością, tą wewnętrzną przemianą, o której dobrze wiemy, że jest procesem stopniowym, ale wymaga wytrwałości, pokory i zaufania do łaski Bożej.

Maryja pomaga nam w nawróceniu poprzez bardzo uważne i skupione słuchanie Słowa Bożego. Słuchanie, które pomaga nam znaleźć siłę, aby porzucić drogi grzechu, ponieważ uznajemy siłę i piękno podążania ku Bogu. Zwróćmy się do Maryi z synowską ufnością, ponieważ oznacza to, że uznając nasze słabości, grzechy i wady, pragniemy wspierać pragnienia zmiany. Zmiany serca, które chce dać się prowadzić macierzyńskiemu sercu Maryi. W Maryi znajdujemy cenną pomoc w rozeznawaniu fałszywych obietnic świata i odkrywaniu na nowo piękna i prawdy Ewangelii. Niech Maryja, wspomożenie chrześcijan, będzie dla nas wszystkich nieustanną pomocą w odkrywaniu piękna Ewangelii. I w akceptowaniu drogi ku dobroci, wielkości słowa Bożego, żywego w sercu, abyśmy mogli przekazywać je innym.

A my, czy potrafimy dać się wziąć za rękę jak dzieci?

Modlitwa nieruchomego syna
Maryjo, Ty, która ukazujesz się tym, którzy potrafią widzieć…
spraw, aby moje serce było zdolne do marzeń i budowania.
Ja, który nie pozwalam nikomu sobie pomóc.
Ja, który się zniechęcam, tracę cierpliwość i nigdy nie wierzę, że coś zbudowałem.
Ja, który zawsze myślę, że jestem nieudacznikiem.
Dzisiaj chcę być synem, tym synem, który potrafi podać Ci rękę, Matko moja
abyś poprowadziła mnie drogami życia.
Pokaż mi moje pole,
pokaż mi moje marzenie
i spraw, abym w końcu również ja mógł wszystko zrozumieć
i rozpoznać twoje przejście
w moim życiu.

Zdrowaś Maryjo…
Błogosławiony ten, kto widzi sercem.




Habemus Papam: Leone XIV

8 maja 2025 r., w dniu wspomnienia Najświętszej Maryi Panny z Różańca Świętego z Pompei, wybrano kardynała Roberta Francisa Prevosta (69 lat) na 267. papieża. Jest to pierwszy papież urodzony w Stanach Zjednoczonych, który przyjął imię Leon XIV.


Przedstawiamy jego podstawowe dane biograficzne

Data urodzenia: 14 września 1955 r., Chicago (Illinois, USA)
Rodzina: Louis Marius Prevost (pochodzenia francuskiego i włoskiego) i Mildred Martínez (pochodzenia hiszpańskiego); bracia Louis Martín i John Joseph
Języki: angielski, hiszpański, włoski, portugalski i francuski; zna łacinę i niemiecki
Pseudonim w Peru: „Latin Yankee” – podsumowanie jego podwójnej tożsamości kulturowej
Obywatelstwo: amerykańskie i peruwiańskie

Wykształcenie
– Niższe seminarium augustianów (1973)
– Licencjat z matematyki, Villanova University (1977)
– Magister teologii, Catholic Theological Union, Chicago (1982)
– Licencjat z prawa kanonicznego, Papieski Uniwersytet św. Tomasza z Akwinu – Angelicum (1984)
– Doktorat z prawa kanonicznego, Papieski Uniwersytet św. Tomasza z Akwinu – Angelicum (1987), praca doktorska: „Rola lokalnego przeora Zakonu św. Augustyna”
– Życie zakonne: nowicjat w Saint Louis w prowincji Matki Bożej Dobrej Rady Zakonu św. Augustyna (1977)
– Śluby wieczyste (29.08.1981)
– Święcenia kapłańskie: 19.06.1982, Rzym (z rąk arcybiskupa Jeana Jadota)

Służba i główne zadania
1985-1986: Misjonarz w Chulucanas, Piura (Peru)
1987: Dyrektor ds. powołań i dyrektor misji prowincji augustiańskiej „Matki Dobrej Rady” w Olympia Fields w stanie Illinois (USA)
1988: wysłany na misję do Trujillo (Peru) jako dyrektor projektu wspólnej formacji aspirantów augustianów z wikariatów Chulucanas, Iquitos i Apurímac
1988-1992: przełożony wspólnoty
1992-1998: Nauczyciel profesów
1989-1998: Wikariusz sądowy w archidiecezji Trujillo, profesor prawa kanonicznego, patrystyki i moralności w Wyższym Seminarium Duchownym „San Carlos e San Marcelo”
1999: Przełożony prowincjalny prowincji »Matka Dobrej Rady« (Chicago)
2001-2013: przełożony generalny augustianów przez dwie kadencje (ok. 2700 zakonników w 50 krajach)
2013: nauczyciel profesów i wikariusz prowincjalny w swojej prowincji (Chicago)
2014: administrator apostolski diecezji Chiclayo i biskup tytularny Sufar w Peru (mianowany biskupem 3 listopada 2014 r.)
2014: konsekracja biskupia w święto Matki Bożej z Guadalupe (12 grudnia 2014 r.)
2015: mianowany biskupem Chiclayo (26.09.2015)
2018: drugi wiceprzewodniczący Konferencji Episkopatu Peru (08.03.2018 – 30.01.2023)
2020: administrator apostolski Callao w Peru (15.04.2020 – 17.04.2021)
2023: arcybiskup ad personam (30.01.2023 – 30.09.2023)
2023: Prefekt Dykasterii ds. Biskupów (30.01.2023 [12.04.2023] – 09.05.2025)
2023: Przewodniczący Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej (30.01.2023 [12.04.2023] – 09.05.2025)
2023: mianowany kardynałem diakonem, tytularnym biskupem S. Monica degli Agostiniani (30.09.2023 [28.01.2024] – 06.02.2025)
2025: Awansowany na kardynała biskupa diecezji suburbikarnej Albano (06.02.2025 – 08.05.2025)
2025: Wybrany Papieżem (08.05.2025)

Służba w Kurii Rzymskiej
Był członkiem Dykasterii ds. Ewangelizacji, sekcji ds. Pierwszej Ewangelizacji i nowych Kościołów partykularnych; ds. doktryny wiary; ds. Kościołów wschodnich; ds. duchowieństwa; ds. instytutów życia konsekrowanego i stowarzyszeń życia apostolskiego; ds. kultury i edukacji; ds. tekstów legislacyjnych oraz Papieskiej Komisji ds. Państwa Watykańskiego.

Niech Duch Święty oświeca jego posługę, tak jak uczynił to w przypadku wielkiego św. Augustyna.
Módlmy się o owocny i pełen nadziei pontyfikat!




Wybór 266. następcy św. Piotra

Każda śmierć lub rezygnacja papieża otwiera jedną z najdelikatniejszych faz życia Kościoła katolickiego: wybór Następcy św. Piotra. Choć ostatni konklawe odbyło się w marcu 2013 roku, kiedy Jorge Mario Bergoglio został papieżem Franciszkiem, zrozumienie, jak wybiera się papieża, jest kluczowe, by pojąć funkcjonowanie instytucji liczącej sobie tysiące lat, która wpływa na ponad 1,3 miliarda wiernych i — pośrednio — na światową geopolitykę.

1. Sede vacante
Wszystko zaczyna się od sede vacante, czyli okresu między śmiercią (lub rezygnacją) urzędującego papieża a wyborem nowego. Konstytucja apostolska Universi Dominici Gregis, promulgowana przez Jana Pawła II 22 lutego 1996 roku i zaktualizowana przez Benedykta XVI w 2007 i 2013 roku, określa szczegółowe procedury.

Stwierdzenie wakatu
W przypadku śmierci: Kardynał Kamerling — obecnie kard. Kevin Farrell — oficjalnie stwierdza zgon, zamyka i plombuje apartament papieski oraz powiadamia o tym Kardynała Dziekana Kolegium Kardynalskiego.
W przypadku rezygnacji: sede vacante rozpoczyna się w godzinie wskazanej w akcie rezygnacji, jak miało to miejsce 28 lutego 2013 roku o godz. 20:00 w przypadku Benedykta XVI.

Administracja zwyczajna
Podczas sede vacante Kamerling zarządza materialnie majątkiem Stolicy Apostolskiej, ale nie może podejmować czynności zastrzeżonych wyłącznie dla papieża (mianowania biskupów, decyzje doktrynalne itp.).

Kongregacje ogólne i partykularne
Wszyscy kardynałowie — elektorzy i nieelektorzy — obecni w Rzymie zbierają się w Sali Synodu, by omówić pilne sprawy. Kongregacje „partykularne” obejmują kamerlinga i trzech kardynałów wybranych losowo na zmianę; kongregacje „ogólne” obejmują całe Kolegium Kardynalskie i służą m.in. do ustalenia daty rozpoczęcia konklawe.

2. Kto może wybierać i kto może zostać wybrany
Elektorzy
Od motu proprio Ingravescentem aetatem (1970) Pawła VI prawo głosu mają tylko kardynałowie, którzy nie ukończyli 80 lat przed rozpoczęciem sede vacante. Maksymalna liczba elektorów wynosi 120, choć może być tymczasowo przekroczona z powodu bliskich konsystorzy.
Elektorzy muszą:
– być obecni w Rzymie przed rozpoczęciem konklawe (z wyjątkiem poważnych przyczyn);
– złożyć przysięgę zachowania tajemnicy;
– zamieszkać w Domu Świętej Marty, rezydencji ustanowionej przez Jana Pawła II, by zapewnić godność i dyskrecję.
Klauzura nie jest średniowiecznym kaprysem: ma chronić wolność sumienia kardynałów i zabezpieczać Kościół przed nieuprawnionymi wpływami. Naruszenie tajemnicy skutkuje automatyczną ekskomuniką.

Kandydaci
Teoretycznie każdy ochrzczony mężczyzna może zostać papieżem, ponieważ urząd piotrowy jest prawem Boskim. Jednak od średniowiecza papież zawsze wybierany był spośród kardynałów. Gdyby wybrano osobę niebędącą kardynałem lub nawet świeckiego, musiałby on natychmiast otrzymać święcenia biskupie.

3. Konklawe: etymologia, logistyka i symbolika
Termin „konklawe” pochodzi z łaciny cum clave, czyli „pod kluczem”: kardynałowie są „zamykani” aż do wyboru, by uniknąć nacisków zewnętrznych. Klauzura jest zapewniona przez stosowanie kilku zasad:
– Dozwolone miejsca: Kaplica Sykstyńska (miejsce głosowania), Dom Świętej Marty (miejsce zakwaterowania), specjalna trasa między tymi budynkami.
– Zakaz komunikacji: urządzenia elektroniczne są odbierane, zakaz sygnałów, kontrola antypodsłuchowa.
– Tajemnica gwarantowana także przez przysięgę, której złamanie pociąga za sobą sankcje duchowe (ekskomunika latae sententiae) i kanoniczne.

4. Typowy porządek dnia konklawe
1. Msza „Pro eligendo Pontifice” [o wybór Papieża] w Bazylice św. Piotra rano w dniu rozpoczęcia konklawe.
2. Procesja do Kaplicy Sykstyńskiej z odmawianiem hymnu Veni Creator Spiritus.
3. Indywidualna przysięga kardynałów przed Ewangeliarzem.
4. Extra omnes! („Wszyscy na zewnątrz!”): Mistrz Liturgii wyprasza osoby nieuprawnione.
5. Pierwsze głosowanie (opcjonalne) po południu dnia rozpoczęcia.
6. Podwójne głosowanie codziennie (rano i po południu) z liczeniem głosów po każdym.

5. Procedura głosowania
Każda tura obejmuje cztery etapy:
5.1. Praescrutinium. Rozdanie i wypełnienie w języku łacińskim karty „Eligo in Summum Pontificem…”.
5.2. Scrutinium. Każdy kardynał, trzymając złożoną kartę, wypowiada: „Testor Christum Dominum…”. Wrzuca kartę do urny.
5.3. Post-scrutinium. Trzech losowo wybranych scrutatores (skrutatorów) liczy karty, odczytuje na głos każde nazwisko, zapisuje i przebija kartę igłą i nicią.
5.4. Spalenie. Karty i notatki są palone w specjalnym piecu; kolor dymu wskazuje wynik.
Aby być wybranym potrzebna jest absolutna większość, czyli dwie trzecie ważnych głosów.

6. Dym: czarna niepewność, biała radość
Od 2005 roku, by jednoznacznie sygnalizować wiernym na Placu św. Piotra, dodaje się reagent chemiczny:
– Czarny dym (fumata nera): brak wyboru.
– Biały dym (fumata bianca): papież wybrany; dzwony biją.
Po białym dymie potrzeba jeszcze 30 minut do godziny, zanim nowy papież zostanie ogłoszony przez kardynała diakona na Placu św. Piotra. Niedługo potem (5–15 minut) pojawi się, by udzielić błogosławieństwa Urbi et Orbi.

7. „Acceptasne electionem?” – Akceptacja i imię papieskie
Gdy ktoś osiąga wymaganą większość, kardynał dziekan (lub najstarszy według porządku i starszeństwa prawnego, jeśli dziekan jest wybranym) pyta: „Acceptasne electionem de te canonice factam in Summum Pontificem?” (Czy przyjmujesz kanonicznie dokonany wybór na Następcę Piotra?). Jeśli wybrany zgadza się — Accepto! — pyta się go: „Quo nomine vis vocari?” (Jakim imieniem chcesz być nazywany?). Przyjęcie imienia jest aktem pełnym znaczeń teologicznych i duszpasterskich: nawiązuje do wzorców (Franciszek z Asyżu) lub intencji reformacyjnych (Jan XXIII).

8. Bezpośrednie rytuały po wyborze
8.1 Ubranie w szaty.
8.2 Wejście do Pokoju Płaczu, gdzie nowy papież może się modlić.
8.3 Obedientia: kardynałowie elektorzy przechodzą przed papieżem w pierwszym geście posłuszeństwa.
8.4 Ogłoszenie światu: Kardynał Protodiakon pojawia się na centralnym balkonie Bazyliki św. Piotra z słynnym „Annuntio vobis gaudium magnum: habemus Papam!”.
8.5 Pierwsze błogosławieństwoUrbi et Orbi” nowego papieża.

Od tego momentu obejmuje urząd i formalnie rozpoczyna pontyfikat, natomiast wręczenie paliusza i Pierścienia Rybaka odbywa się podczas Mszy inauguracyjnej (zwykle w najbliższą niedzielę).

9. Aspekty historyczne i rozwój norm
I–III wiek. Wybór przez aklamację duchowieństwa i ludu rzymskiego. Brak stałych norm, silny wpływ cesarzy.
1059 – In nomine Domini. Kolegium kardynalskie. Mikołaj II ogranicza udział świeckich; oficjalne powstanie konklawe.
1274 – Ubi Periculum. Obowiązkowa klauzura. Grzegorz X ogranicza polityczne manewry, wprowadza izolację.
1621–1622 – Grzegorz XV. Systematyczne tajne głosowanie. Udoskonalenie kart; wymóg dwóch trzecich.
1970 – Paweł VI. Limit wieku 80 lat. Zmniejsza elektorat, sprzyja szybszym decyzjom.
1996 – Jan Paweł II. Universi Dominici Gregis. Nowoczesna kodyfikacja procesu, wprowadza Dom Świętej Marty.

10. Konkretne dane dotyczące tego konklawe
Żyjący kardynałowie: 252 (średnia wieku: 78,0 lat).
Kardynałowie-elektorzy: 133 (135). Kardynał Antonio Cañizares Llovera, arcybiskup senior Walencji w Hiszpanii, oraz kardynał John Njue, arcybiskup senior Nairobi w Kenii, poinformowali, że nie będą mogli uczestniczyć w konklawe.
Spośród 135 kardynałów-elektorów, 108 (80%) mianował papież Franciszek. 22 (16%) mianował papież Benedykt XVI. Pozostałych 5 (4%) mianował papież św. Jan Paweł II.
Spośród 135 kardynałów-elektorów, 25 uczestniczyło jako elektorzy w konklawe 2013 roku.
Średnia wieku 133 kardynałów-elektorów uczestniczących: 70,3 lat.
Średni czas służby jako kardynał 133 uczestniczących elektorów: 7,1 lat.
Średnia długość pontyfikatu: około 7,5 roku.

Rozpoczęcie konklawe: 7 maja o 16:30 w Kaplicy Sykstyńskiej.
Kardynałowie-elektorzy na konklawe: 133. Wymagana liczba głosów do wyboru to 2/3, czyli 89 głosów.

Czas głosowań: 4 głosy dziennie (2 rano, 2 po południu).
Po 3 pełnych dniach (do ustalenia) głosowanie zostaje zawieszone na cały dzień („w celu uzyskania przerwy na modlitwę, swobodną rozmowę między głosującymi i krótką medytację”).
Następuje 7 kolejnych głosowań i kolejna przerwa do całego dnia.
Następuje 7 kolejnych głosowań i kolejna przerwa do całego dnia.
Następuje 7 kolejnych głosowań, a potem przerwa na ocenę dalszego przebiegu.

11. Niepisane „wewnętrzne” dynamiki
Mimo ścisłych ram prawnych wybór papieża jest procesem duchowym, ale też ludzkim, na który wpływają:
– Profile kandydatów („papabili”): pochodzenie geograficzne, doświadczenia duszpasterskie, kompetencje doktrynalne.
– Nurty kościelne: kurialne lub duszpasterskie, reformistyczne lub konserwatywne, wrażliwości liturgiczne.
– Spojrzenie globalne: relacje ekumeniczne, dialog międzyreligijny, kryzysy społeczne (migranci, zmiany klimatyczne).
– Języki i relacje osobiste: kardynałowie zwykle grupują się według regionów („latynoamerykański”, „afrykański” itp.) i nieformalnie rozmawiają podczas posiłków lub spacerów w ogrodach watykańskich.

Wydarzenie duchowe i instytucjonalne zarazem
Wybór papieża to nie techniczna procedura porównywalna do zgromadzenia korporacyjnego. Pomimo ludzkiego wymiaru jest to akt duchowy, prowadzony przede wszystkim przez Ducha Świętego.
Dbałość o drobiazgowe normy — od plombowania drzwi Kaplicy Sykstyńskiej po spalanie kart — pokazuje, jak Kościół przekształcił swoje długie doświadczenie historyczne w system dziś postrzegany jako stabilny i uroczysty.
Znajomość sposobu wyboru papieża to nie tylko ciekawość: to zrozumienie dynamiki między autorytetem, kolegialnością i tradycją, która podtrzymuje najstarszą instytucję religijną działającą na skalę światową. A w epoce gwałtownych zmian ten „dymek” unoszący się z dachu Kaplicy Sykstyńskiej wciąż przypomina, że decyzje wieków mogą nadal przemawiać do serc miliardów ludzi, w Kościele i poza nim.
Niech ta wiedza o danych i procedurach pomoże nam modlić się głębiej, tak jak należy modlić się przed każdą ważną decyzją, która wpływa na nasze życie.




Salezjanie w Ukrainie (wideo)

Salezjańska Wizytatoria pw. Maryi Wspomożycielki Wiernych obrządku bizantyjskiego (UKR) od początku rosyjskiej inwazji w 2022 roku przekształciła swoją misję wychowawczo-duszpasterską. Wśród syren alarmowych, prowizorycznych schronów i szkół w podziemiach, salezjanie stali się konkretną bliskością: przyjmują przesiedleńców, udzielają pomocy, towarzyszą duchowo żołnierzom i cywilom, przekształcają dom w ośrodek dla uchodźców i animują modułowe miasteczko „Mariapolis”, gdzie codziennie wydają tysiąc posiłków, organizują oratorium i zajęcia sportowe, a nawet pierwszą ukraińską drużynę Ampfutbolu. Osobiste świadectwo jednego ze współbraci odsłania rany, nadzieje i modlitwy tych, którzy stracili wszystko, ale nadal wierzą, że po tej długiej narodowej Drodze Krzyżowej dla Ukrainy nadejdzie Wielkanoc pokoju.

Duszpasterstwo w Wizytatorii pw. Maryi Wspomożycielki Wiernych obrządku bizantyjskiego (UKR) podczas wojny
Nasze duszpasterstwo musiało się zmienić wraz z rozpoczęciem wojny. Nasze działania wychowawczo-duszpasterskie musiały dostosować się do zupełnie innej rzeczywistości, często naznaczonej nieustannym dźwiękiem syren ogłaszających niebezpieczeństwo ataków rakietowych i bombardowań. Za każdym razem, gdy włącza się alarm, jesteśmy zmuszeni przerwać zajęcia i zejść z dziećmi do podziemnych schronów lub bunkrów. W niektórych szkołach lekcje odbywają się bezpośrednio w podziemiach, aby zapewnić uczniom większe bezpieczeństwo.

Od samego początku bez wahania przystąpiliśmy do pomocy i ratowania cierpiącej ludności. Otworzyliśmy nasze domy, aby przyjąć uchodźców, zorganizowaliśmy zbiórkę i dystrybucję pomocy humanitarnej: wraz z naszymi podopiecznymi i młodzieżą przygotowujemy tysiące paczek z żywnością, odzieżą i wszystkim, co potrzebne, aby wysłać je potrzebującym na terenach przyfrontowych lub w strefach walk. Ponadto niektórzy nasi współbracia salezjanie pracują jako kapelani w strefach walk. Udzielają tam wsparcia duchowego młodym żołnierzom, ale także niosą pomoc humanitarną ludziom, którzy pozostali w miejscowościach pod ciągłym ostrzałem, pomagając niektórym z nich przenieść się w bezpieczniejsze miejsce. Jeden ze współbraci, diakon, który był w okopach, podupadł na zdrowiu i stracił kostkę. Kiedy kilka lat temu czytałem w Biuletynie Salezjańskim w języku włoskim artykuł o salezjanach w okopach podczas pierwszej lub drugiej wojny światowej, nie sądziłem, że stanie się to rzeczywistością w czasach współczesnych w moim kraju. Poruszyły mnie kiedyś słowa bardzo młodego ukraińskiego żołnierza, który, cytując historyka i wybitnego oficera, obrońcę i bojownika o niepodległość naszego narodu, powiedział: „Walczymy, broniąc naszej niepodległości, nie dlatego, że nienawidzimy tych, którzy stoją przed nami, ale dlatego, że kochamy tych, którzy stoją za nami”.

W tym okresie przekształciliśmy również jeden z naszych Domów Salezjańskich w ośrodek dla uchodźców.

Aby wesprzeć proces rehabilitacji fizycznej, psychicznej, psychologicznej i społecznej młodych ludzi, którzy stracili kończyny na wojnie, stworzyliśmy drużynę Ampfutbolu, pierwszą tego typu drużynę na Ukrainie.
Od początku inwazji w 2022 roku udostępniliśmy lwowskiej Radzie Miasta nasz teren, przeznaczony pod budowę szkoły salezjańskiej, aby stworzyć modułowe miasteczko dla uchodźców wewnętrznych: „Mariapolis”, gdzie my, salezjanie, działamy we współpracy z Centrum Departamentu Społecznego Rady Miasta. Udzielamy wsparcia socjalnego i towarzyszenia duchowego, czyniąc środowisko bardziej przyjaznym. Wspierani pomocą naszego Zgromadzenia, różnych organizacji, w tym VIS i Missioni Don Bosco, różnych prokur misyjnych i innych fundacji charytatywnych, a także agencji rządowych z innych krajów, mogliśmy zorganizować kuchnię dla miasteczka wraz z odpowiednim personelem, co pozwala nam oferować codziennie obiad dla około 1000 osób. Ponadto, dzięki ich pomocy, możemy organizować różne zajęcia w stylu salezjańskim dla 240 dzieci i młodzieży przebywających w miasteczku.

Małe doświadczenie i skromne osobiste świadectwo
Chciałbym podzielić się tutaj moim małym doświadczeniem i świadectwem… Naprawdę dziękuję Panu, że przez mojego Inspektora powołał mnie do tej szczególnej posługi. Od trzech lat pracuję w miasteczku, które przyjmuje około 1000 uchodźców. Od samego początku jestem blisko ludzi, którzy w jednej chwili stracili wszystko oprócz godności. Ich domy są zniszczone i splądrowane, oszczędności i dobra gromadzone z trudem przez lata życia przepadły. Wielu straciło znacznie więcej i coś cenniejszego: swoich bliskich, zabitych na ich oczach przez rakiety lub miny. Niektóre osoby przebywające w miasteczku musiały miesiącami żyć w piwnicach zawalonych budynków, żywiąc się tym, co znalazły, nawet jeśli było przeterminowane. Pili wodę z kaloryferów i gotowali obierki ziemniaków, aby się wyżywić. Następnie, przy pierwszej okazji, uciekli lub zostali ewakuowani, nie wiedząc, dokąd idą, bez pewności, co ich czeka. Ponadto niektórzy widzieli, jak ich miasta, takie jak Mariupol, zostały zrównane z ziemią. Właśnie na cześć tego pięknego miasta Maryi my, salezjanie, nazwaliśmy miasteczko dla uchodźców „Mariapolis”, zawierzając to miejsce i jego mieszkańców Maryi Pannie. A Ona, jak matka, jest blisko każdego w tych chwilach próby. W miasteczku urządziłem kaplicę Jej poświęconą, gdzie znajduje się ikona napisana przez panią z miasteczka, pochodzącą z udręczonego Charkowa. Kaplica stała się dla wszystkich mieszkańców, niezależnie od wyznania chrześcijańskiego, miejscem spotkania z Bogiem i z samym sobą.

Bycie z nimi, okazywanie im miłości, przyjmowanie ich, słuchanie, pocieszanie, dodawanie otuchy, modlenie się za nich i z nimi oraz wspieranie ich w tym, co mogę, to chwile, które są częścią mojej posługi, która stała się moim życiem w tym okresie. To prawdziwa szkoła życia, duchowości, gdzie uczę się bardzo wiele, towarzysząc ich cierpieniu. Prawie wszyscy mają nadzieję, że wojna wkrótce się skończy i nadejdzie pokój, aby mogli wrócić do domu. Ale dla wielu to marzenie jest już nierealne: ich domy już nie istnieją. Staram się więc, jak mogę, ofiarować im jakąś iskierkę nadziei, pomagając im spotkać Tego, który nikogo nie opuszcza, który jest blisko w cierpieniach i trudnościach życia.

Czasami proszą mnie, abym przygotował ich do Pojednania: z Bogiem, z samym sobą, z trudną rzeczywistością, w której są zmuszeni żyć. Innym razem pomagam im w bardziej konkretnych potrzebach: leki, ubrania, pieluchy, wizyty w szpitalu. Wykonuję również pracę administratora wraz z moimi trzema świeckimi współpracownikami. Codziennie o 17:00 modlimy się o pokój, a mała grupa nauczyła się odmawiać Różaniec, modląc się nim codziennie.

Jako salezjanin staram się być wrażliwy na potrzeby dzieci: od samego początku, z pomocą animatorów, stworzyliśmy oratorium na terenie miasteczka. Ponadto organizujemy zajęcia, wycieczki, obozy w górach latem. Jednym z zadań, które realizuję, jest również nadzór nad stołówką, aby zapewnić, że nikt z mieszkańców miasteczka nie pozostanie bez ciepłego posiłku.

Wśród mieszkańców miasteczka jest mały Maksym, który budzi się w środku nocy, przerażony każdym głośnym dźwiękiem. Maria, matka, która straciła wszystko, w tym męża, i codziennie uśmiecha się do dzieci, aby nie obciążać ich bólem. Jest też Petro, 25 lat, który był w domu ze swoją dziewczyną, gdy rosyjski dron zrzucił bombę. Eksplozja amputowała mu obie nogi, a jego dziewczyna zmarła wkrótce potem. Petro przez całą noc walczył o życie, dopóki rano nie znaleźli go żołnierze i nie uratowali. Karetka nie mogła podjechać z powodu walk.
Wśród tak wielkiego cierpienia kontynuuję mój apostolat z pomocą Bożą i wsparciem moich współbraci.

My, salezjanie obrządku bizantyjskiego, wraz z naszymi 13 współbraćmi obrządku łacińskiego obecnymi na Ukrainie – w większości pochodzenia polskiego i należącymi do salezjańskiej Inspektorii Krakowskiej (PLS) – głęboko dzielimy ból i cierpienia narodu ukraińskiego. Jako synowie Księdza Bosko kontynuujemy z wiarą i nadzieją naszą misję wychowawczo-duszpasterską, dostosowując się każdego dnia do trudnych warunków narzuconych przez wojnę.

Jesteśmy blisko młodych, rodzin i wszystkich, którzy cierpią i potrzebują pomocy. Pragniemy być widzialnymi znakami miłości Boga, aby życie, nadzieja i radość młodych nigdy nie zostały zduszone przez przemoc i ból.

W tym wspólnym świadectwie potwierdzamy żywotność naszego salezjańskiego charyzmatu, który potrafi odpowiadać nawet na najbardziej dramatyczne wyzwania historii. Nasze dwie specyfiki, obrządku bizantyjskiego i łacińskiego, uwidaczniają tę nierozerwalną jedność Charyzmatu Salezjańskiego, jak stwierdzają Konstytucje Salezjańskie w art. 100: „Charyzmat Założyciela jest zasadą jedności Zgromadzenia i, dzięki swojej płodności, jest źródłem rozmaitych sposobów przeżywania jedynego powołania salezjańskiego”.

Wierzymy, że ból i cierpienie nie mają ostatniego słowa: i że w wierze każdy Krzyż zawiera już ziarno Zmartwychwstania. Po tym długim Wielkim Tygodniu nieuchronnie nadejdzie Zmartwychwstanie dla Ukrainy: nadejdzie prawdziwy i sprawiedliwy POKÓJ.

Kilka informacji
Niektórzy współbracia kapitulni prosili o informacje na temat wojny w Ukrainie. Pozwólcie, że powiem kilka słów w formie krótkiej informacji. Wyjaśnienie: wojny w Ukrainie nie można interpretować jako konfliktu etnicznego ani sporu terytorialnego między dwoma narodami o przeciwstawnych roszczeniach lub prawach do określonego terytorium. Nie jest to spór między dwiema stronami walczącymi o kawałek ziemi. A zatem nie jest to walka równych sobie. To, co dzieje się na Ukrainie, to inwazja, jednostronna agresja. Chodzi tu o naród, który bezprawnie zaatakował drugi. Naród, który sfabrykował bezpodstawne motywacje, wymyślając rzekome prawo, łamiąc porządek i prawo międzynarodowe, postanowił zaatakować inne państwo, naruszając jego suwerenność i integralność terytorialną, prawo do decydowania o własnym losie i kierunku rozwoju, okupując i anektując jego terytoria. Niszcząc miasta i wsie, wiele z nich zrównując z ziemią, odbierając życie tysiącom cywilów. Jest tu agresor i ofiara: to właśnie jest specyfika i horror tej wojny.
Wychodząc z tego założenia, powinien być również w ten sposób pojmowany pokój, którego oczekujemy. Pokój, który ma posmak sprawiedliwości i opiera się na prawdzie, nie tymczasowy, nie oportunistyczny, nie pokój oparty na ukrytych interesach i korzyściach handlowych, unikający tworzenia precedensów dla autokratycznych reżimów na świecie, które pewnego dnia mogłyby zdecydować się na inwazję na inne kraje, okupację lub aneksję części sąsiedniego lub odległego kraju, po prostu dlatego, że tego pragną, bo tak im się podoba, lub dlatego, że są silniejsze.
Kolejnym absurdem tej niesprowokowanej i niewypowiedzianej wojny jest to, że agresor zabrania ofierze prawa do obrony, próbuje zastraszać i grozić wszystkim tym – w tym przypadku innym krajom – które stają po stronie bezbronnych i pomagają bronić się i stawiać opór niesprawiedliwie zaatakowanej ofierze.

Kilka smutnych statystyk
Od początku inwazji w 2022 roku do dziś (08.04.2025), ONZ zarejestrowała i potwierdziła dane dotyczące 12 654 zabitych i 29 392 rannych wśród CYWILÓW na Ukrainie.

Według najnowszych dostępnych zweryfikowanych danych UNICEF, co najmniej 2 406 DZIECI zostało zabitych lub rannych w wyniku eskalacji wojny na Ukrainie od 2022 roku. Ofiary wśród dzieci obejmują 659 ZABITYCH DZIECI i 1 747 RANNYCH – czyli co najmniej 16 dzieci zabitych lub rannych każdego tygodnia. Życie milionów dzieci jest nadal zakłócone z powodu trwających ataków lub konieczności ucieczki i ewakuacji do innych miejsc i krajów. Dzieci Donbasu cierpią z powodu wojny już od 11 lat.
Rosja, wraz z planem inwazji na Ukrainę, rozpoczęła również program przymusowych deportacji ukraińskich dzieci. Najnowsze dane mówią o 20 000 dzieci zabranych z domów, przetrzymywanych miesiącami i poddawanych przymusowej rusyfikacji poprzez intensywną propagandę przed przymusową adopcją.

ks. Andrii Platosh, sdb






Dziedzictwo papieża Franciszka

Pośród potoku artykułów i komentarzy, które towarzyszyły tym dniom, chcemy po prostu wyrazić naszą wdzięczność papieżowi Franciszkowi za dziedzictwo ludzkie i duchowe, które nam przekazuje:

1. Za Boże miłosierdzie. Dziękujemy, że nieustannie przypominał nam, iż „Bóg nie męczy się przebaczaniem” oraz za niezwykły Jubileusz Miłosierdzia.

2. Za radość wiary. Dziękujemy, że nauczył nas, iż wiara w Jezusa Chrystusa pozwala żyć „na skrzydłach nadziei”: naprawdę Spes non confundit.

3. Za oddanie Maryi. Dziękujemy za świadectwo synowskiego oddania Matce Bożej, Najświętszej Maryi Pannie.

4. Za ujmującą prostotę. Dziękujemy za skromny styl życia, który przenikał każdy gest jego pontyfikatu.

5. Za pierwszeństwo ubogich. Dziękujemy, że postawił w centrum ubogich, bezdomnych, uchodźców, migrantów i więźniów.

6. Za potępienie „kultury odrzucenia”. Dziękujemy, że potępił wykorzystywanie i instrumentalizację ludzi, bezwzględny zysk oraz niepohamowany konsumpcjonizm.

7. Za wartość rodziny. Dziękujemy, że uświadomił nam, iż zwierzęta domowe nie mogą zastąpić dzieci.

8. Za troskę o osoby starsze. Dziękujemy, że przypomniał, iż kruche życie nie jest do odrzucenia: osoby starsze nie są do eutanazji z powodu bycia niepotrzebnymi czy nieproduktywnymi, lecz są świadkami pokoju, miłości i błogosławieństwa.

9. Za synodalność. Dziękujemy, że pokazał, iż chrześcijaństwo to nie „zrób to sam”, lecz wspólnota z Bogiem i braćmi.

10. Za otwarcie ekumeniczne. Dziękujemy, że poszukiwał jedności między chrześcijanami poprzez konkretne i odważne gesty.

11. Za walkę o pokój. Dziękujemy, że podniósł głos w świecie rozdarty przez „trzecią wojnę światową w kawałkach”.

12. Za prorocze spojrzenie na współczesność. Dziękujemy, że uświadomił nam, iż nie żyjemy po prostu w epoce zmian, lecz w zmianie epoki.

Dziękujemy. Niech Bóg wynagrodzi całe dobro zasiane na ziemi.




Błogosławionych Świąt Wielkanocnych 2025!

Piotr jednak wstał, pobiegł do grobu i nachyliwszy się, zobaczył tylko płótna. I wrócił do siebie, dziwiąc się temu, co się stało.” (Łk 24, 12)

Do kontemplacji Zmartwychwstałego Pana nie wystarczą nasze ludzkie oczy, potrzeba światła wiary. Niech ta wiara, oświecona i umocniona radością Zmartwychwstania, które celebrujemy w tę Świętą Wielkanoc 2025, zawsze prowadzi Waszą drogę ziemskiego życia ku niebieskiej ojczyźnie.

Chrystus zmartwychwstał!




Przemówienie Przełożonego Generalnego na zakończenie 29 Kapituły Generalnej

Najdrożsi Współbracia,

            Dochodzimy do końca doświadczenia XXIX Kapituły Generalnej z sercem przepełnionym radością i wdzięcznością za wszystko, co mogliśmy przeżyć, dzielić i planować. Dar obecności Ducha Bożego, o który każdego dnia prosiliśmy w modlitwie porannej, jak również podczas prac poprzez rozmowę w Duchu, był centralną siłą doświadczenia Kapituły Generalnej. Szukaliśmy prowadzenia przez Ducha i został nam on obficie dany.
            Celebracja każdej Kapituły Generalnej jest jak kamień milowy w życiu każdego zgromadzenia zakonnego. Dotyczy to również nas, naszego ukochanego Zgromadzenia Salezjańskiego. Jest to moment, który daje ciągłość drodze, która od Valdocco jest nadal przeżywana z zaangażowaniem i prowadzona z zapałem i determinacją w różnych częściach świata.
            Dochodzimy do końca tej Kapituły Generalnej z zatwierdzeniem Dokumentu Końcowego, który posłuży nam jako mapa nawigująca przez najbliższe sześć lat – 2025-2031. Zobaczymy i poczujemy wartość tego Dokumentu Końcowego w takim stopniu, w jakim pozwolimy na towarzyszenie nam przez Ducha Świętego, które charakteryzowało te tygodnie z tym samym poświęceniem słuchania i podtrzymania go po doświadczeniu salezjańskiej Pięćdziesiątnicy.
            Od samego początku, gdy Przełożony Generalny ks. Ángel Fernández Artime opublikował ListZwołujący 29 Kapitułę Generalną, 24 września 2023 r., ACG 441, jasne były motywacje, które miały kierować pracami przedkapitulnymi, a następnie pracami samej Kapituły Generalnej. Przełożony Generalny pisze, że:

Wybrany temat jest owocem bogatej i głębokiej refleksji, którą przeprowadziliśmy w Radzie Generalnej na podstawie odpowiedzi otrzymanych z Inspektorii i wizji, jaką mamy o Zgromadzeniu w tym momencie. Byliśmy mile zaskoczeni dużą zbieżnością i harmonią, którą znaleźliśmy w wielu wkładach Inspektorii, które miały wiele wspólnego z rzeczywistością, którą widzimy w Zgromadzeniu, z drogą wierności, która istnieje w wielu sektorach, a także z wyzwaniami teraźniejszości. (ACG 441)

            Proces słuchania Inspektorii, który doprowadził do zindywidualizowania tematu tej Kapituły Generalnej, jest już jasnym wskazaniem metodologii słuchania. W świetle tego, co przeżyliśmy w tych tygodniach, potwierdza się wartość procesu słuchania. Sposób, w jaki najpierw zidentyfikowaliśmy, a następnie zinterpretowaliśmy wyzwania, którym Zgromadzenie jest zdeterminowane stawić czoła, uwidocznił ten typowy dla nas klimat salezjański, duch rodzinny, który nie chce unikać wyzwań, który nie stara się ujednolicić myślenia, ale który robi wszystko, co możliwe, aby dojść do tego ducha komunii, gdzie każdy z nas może rozpoznać drogę do bycia dzisiejszym Księdzem Bosko.
            Punktem centralnym zidentyfikowanych wyzwań jest „odniesienie do centralnego miejsca Boga (jako Trójcy) i Jezusa Chrystusa jako Pana naszego życia, nigdy nie zapominając o młodzieży i naszym zaangażowaniu na jej rzecz” (ACG 441). Przebieg prac Kapituły Generalnej świadczy nie tylko o tym, że mamy zdolność do identyfikowania wyzwań, ale także znaleźliśmy sposób na wydobycie tej zgody i jedności, uznając i doceniając fakt, że znajdujemy się na różnych kontynentach i w różnych kontekstach, kulturach i językach. Ponadto ten klimat potwierdza, że kiedy dzisiaj patrzymy na rzeczywistość oczami i sercem Księdza Bosko, kiedy jesteśmy naprawdę zafascynowani Chrystusem i oddani młodzieży, wtedy odkrywamy, że różnorodność staje się bogactwem, że wspólne kroczenie jest piękne, nawet jeśli męczące, że tylko razem możemy stawiać czoła wyzwaniom bez strachu.
            W świecie rozdrobnionym przez wojny, konflikty i depersonalizujące ideologie, w świecie naznaczonym myślami i modelami ekonomicznymi i politycznymi, które odbierają młodzieży protagonizm, nasza obecność jest znakiem, „sakramentem” nadziei. Młodzi ludzie, bez względu na kolor skóry, przynależność religijną czy etniczną, proszą nas o promowanie propozycji i miejsc nadziei. Są córkami i synami Boga, którzy oczekują od nas, że będziemy pokornymi sługami.
            Drugim punktem, który został potwierdzony i powtórzony przez tę Kapitułę Generalną, jest wspólne przekonanie, że „gdyby w naszym Zgromadzeniu zabrakło wierności i proroctwa, bylibyśmy jak światło, które nie świeci, i sól, która nie daje smaku” (ACG 441). Nie chodzi tu o to, czy chcemy być bardziej autentyczni, czy mniej, ale o sam fakt, że jest to jedyna droga, którą mamy, i to właśnie w tych tygodniach zostało mocno podkreślone: wzrastać w autentyczności!
            Odwaga okazana w niektórych momentach Kapituły Generalnej jest doskonałą przesłanką dla odwagi, o którą będziemy proszeni w przyszłości w odniesieniu do innych tematów, które wyszły z tej Kapituły Generalnej. Jestem pewien, że ta odwaga znalazła tutaj żyzny grunt, zdrowy i obiecujący ekosystem, który dobrze wróży na przyszłość. Mieć odwagę oznacza nie pozwolić, by strach miał ostatnie słowo. Przypowieść o talentach uczy nas tego w jasny sposób. Pan dał nam tylko jeden talent: charyzmat salezjański, skoncentrowany w Systemie Prewencyjnym. Każdy z nas zostanie zapytany, co zrobiliśmy z tym talentem.

            Razem jesteśmy wezwani do wydawania owoców w trudnych, nowych i niespotykanych kontekstach. Nie mamy żadnego powodu, by go zakopywać. Mamy wiele motywacji, wiele wołań młodych ludzi, które popychają nas do „wyjścia”, by siać nadzieję. Ten odważny krok, pełen przekonania, przeżył już Ksiądz Bosko w swoim czasie i dzisiaj prosi nas, byśmy go przeżywali tak jak on i z nim.

            Chciałbym skomentować kilka punktów, które znajdują się już w Dokumencie Końcowym i które, jak wierzę, mogą służyć jak strzały, które dodają nam odwagi na drodze w ciągu najbliższych sześciu lat.

1. Nawrócenie osobiste
            Nasza droga jako Zgromadzenia Salezjańskiego zależy od tych osobistych, intymnych i głębokich wyborów, których każdy z nas decyduje się dokonać. Rozszerzając tło, na którym należy zastanowić się nad tematem nawrócenia osobistego, ważne jest, aby pamiętać, jak w tych latach po Soborze Watykańskim II Zgromadzenie przeszło drogę refleksji duchowej, charyzmatycznej i pastoralnej, która została mistrzowsko skomentowana przez ks. Pascuala Cháveza w jego cotygodniowych wystąpieniach. Ta lektura i ten wkład dodatkowo wzbogacają tę ważną refleksję, którą pozostawił nam Przełożony Generalny ks. Idzi Viganó w swoim ostatnim liście do Zgromadzenia: Jak dziś odczytywać charyzmat założyciela (ACG 352, 1995). Jeśli dziś mówimy o „zmianie epoki”, to ks. Viganó w 1995 roku pisał:

Ponowne odczytywanie charyzmatu naszego Założyciela angażuje nas już od trzydziestu lat. Dwa wielkie światła pomogły nam w tym zaangażowaniu: pierwszym jest Sobór Ekumeniczny Watykański II, drugim jest epokowa zmiana tej godziny przyspieszenia historii (ACG 352, 1995).

            Odwołuję się do tej drogi Zgromadzenia z jej bogactwami i dziedzictwem, ponieważ temat nawrócenia osobistego jest tą przestrzenią, w której ta droga Zgromadzenia znajduje swoje potwierdzenie i dalszy impuls. Nawrócenie osobiste nie jest sprawą intymistyczną, autoreferencyjną. Nie chodzi o wezwanie, które dotyka tylko mnie w sposób oderwany od wszystkiego i od wszystkich. Nawrócenie osobiste jest tym wyjątkowym doświadczeniem, z którego następnie wyjdzie i wyłoni się odnowiona duszpasterstwo. Możemy potwierdzić tę drogę Zgromadzenia, ponieważ znajduje ona w sercu każdego z nas swój punkt wyjścia. Stąd możemy zauważyć to ciągłe i przekonane odnowienie duszpasterskie. Papież Franciszek w jednym zdaniu kondensuje tę pilną potrzebę: „Zażyłość Kościoła z Jezusem jest zażyłością „w drodze”, a komunia «w samej swej istocie przyjmuje kształt komunii misyjnej»” (Christifideles laici n.32, Evangelii gaudium 23).
            To prowadzi nas do odkrycia, że kiedy nalegamy na nawrócenie osobiste, musimy uważać, by nie wpaść, z jednej strony, w intymistyczną interpretację doświadczenia duchowego, a z drugiej strony, by nie lekceważyć tego, co jest fundamentem każdej drogi duszpasterskiej.
            W tym wezwaniu do odnowionej pasji dla Jezusa, zapraszam każdego salezjanina i każdą wspólnotę do wzięcia na poważnie wyborów i konkretnych zobowiązań, które jako Kapituła Generalna uznaliśmy za pilne dla bardziej autentycznego świadectwa wychowawczo-duszpasterskiego. Wierzymy, że nie możemy wzrastać duszpastersko bez tej postawy słuchania Słowa Bożego. Uznajemy, że różne zobowiązania duszpasterskie, które mamy, coraz większe potrzeby, które się nam przedstawiają i które świadczą o ubóstwie, które nigdy się nie zatrzymuje, grożą odebraniem nam czasu potrzebnego na „bycie z Nim”. To wyzwanie znajdujemy już od samego początku naszego Zgromadzenia. Chodzi o to, by mieć jasne priorytety, które wzmacniają nasz kręgosłup duchowy i charyzmatyczny, który daje duszę i wiarygodność naszej misji.
            Ks. Alberto Caviglia, komentując temat „Duchowości Salezjańskiej” w swoich Konferencjach o Duchu Salezjańskim, pisze:

            Największym cudem, jaki mieli ci, którzy studiowali Księdza Bosko na potrzeby procesu kanonizacyjnego… było odkrycie niesamowitej pracy nad budowaniem człowieka wewnętrznego.
            Kard. Salotti (…) odnosząc się do studiów, które prowadził, powiedział Ojcu Świętemu, że „studiując obszerne procesy turyńskie, bardziej niż zewnętrzna wielkość jego kolosalnego dzieła, uderzyło go wewnętrzne życie ducha, z którego narodziło się i karmiło całe cudowne apostolstwo Czcigodnego Księdza Bosko”.
            Wielu zna tylko zewnętrzne dzieło, które wydaje się tak głośne, ale w dużej mierze ignoruje tę mądrą, wzniosłą budowlę chrześcijańskiej doskonałości, którą cierpliwie wzniósł w swojej duszy, ćwicząc każdego dnia, każdej godziny cnotę właściwą jego stanowi.

            Najdrożsi bracia, tutaj mamy naszego Księdza Bosko. To jest ten Ksiądz Bosko, którego mamy dziś odkryć. Artykuł 21 naszych Konstytucji mówi nam to bardzo jasno:

            Poznajemy go i naśladujemy, podziwiamy w nim wspaniałą zgodność natury i łaski. Będąc w pełni człowiekiem, bogaty w cnoty swego narodu, był otwarty na rzeczywistości ziemskie; będąc w pełni mężem Bożym, ubogacony darami Ducha Świętego, żył tak „jakby widział Niewidzialnego”.
Te dwa aspekty złączyły się w jeden silnie zespolony program życia: służba młodzieży. Realizował go ze stanowczością i wytrwałością wśród przeszkód i trudów, z wrażliwością wielkodusznego serca. „Nie uczynił kroku, nie wypowiedział słowa, nie przyłożył ręki do żadnego dzieła, które by nie miało na celu zbawienia młodzieży… Istotnie, nie troszczył się o nic innego, ja tylko o dobro dusz” (Konst. 21).

            Chciałbym tu przypomnieć zaproszenie Matki Teresy do jej współsióstr na kilka lat przed jej śmiercią. Jej poświęcenie i poświęcenie jej współsióstr dla ubogich jest wszystkim znane. Jednak dobrze jest posłuchać tych jej słów napisanych do jej współsióstr:

            Dopóki nie usłyszysz Jezusa w ciszy swojego serca, nie usłyszysz, jak mówi „Pragnę” w sercach ubogich. Nigdy nie rezygnuj z tego codziennego, intymnego kontaktu z Jezusem jako prawdziwą, żywą osobą – nie tylko jako ideą. („Until you can hear Jesus in the silence of your own heart, you will not be able to hear him saying, „I thirst” in the hearts of the poor. Never give up this daily intimate contact with Jesus as the real living person – not just the idea”, in https://catholiceducation.org/en/religion-and- philosophy/the-fulfillment-jesus-wants-for-us.html)

            Tylko słuchając w głębi serca Tego, który wzywa nas do pójścia za Nim, Jezusa Chrystusa, możemy naprawdę słuchać z autentycznym sercem tych, którzy wzywają nas do służenia im. Jeśli radykalna motywacja naszego bycia sługami nie znajduje swoich korzeni w osobie Chrystusa, alternatywą jest to, że nasze motywacje są karmione glebą naszego ego. A konsekwencją jest to, że nasza własna działalność duszpasterska kończy się napompowaniem tego samego ego. Pilna potrzeba odzyskania przestrzeni mistycznej, świętej ziemi spotkania z Bogiem, ziemi, na której musimy zdjąć sandały naszych pewników i naszych sposobów interpretowania rzeczywistości z jej wyzwaniami, w ostatnich tygodniach była wielokrotnie i na różne sposoby podkreślana.
            Najdrożsi bracia, tutaj mamy pierwszy krok. To tutaj dajemy dowód, czy naprawdę chcemy być autentycznymi synami Księdza Bosko. To tutaj dajemy dowód, czy naprawdę kochamy i naśladujemy Księdza Bosko.

2. Znać Księdza Bosko, to nie tylko kochać Księdza Bosko
            Zdajemy sobie sprawę, że kolejnym kluczowym wyzwaniem, przed którym stoimy jako salezjanie, jest przekazywanie dobrej nowiny poprzez nasze świadectwo i poprzez nasze propozycje wychowawczo-duszpasterskie w kulturze, która przechodzi radykalną zmianę. Jeśli na Zachodzie mówimy o obojętności na propozycję religijną, będącą wynikiem wyzwania sekularyzacji, zauważamy, jak na innych kontynentach wyzwanie przybiera inne formy, przede wszystkim zmianę w kierunku kultury zglobalizowanej, która radykalnie zmienia skale wartości i style życia. W płynnym i hiperpołączonym świecie to, co znaliśmy wczoraj, dziś uległo radykalnej zmianie: krótko mówiąc, chodzi o wielokrotnie wspominany temat zmiany epoki.
            Ponieważ ta zmiana ma swoje skutki we wszystkich dziedzinach, dobrze jest widzieć, jak Zgromadzenie od KGS (1972) do dziś jest w ciągłej drodze przemyśleń i refleksji nad swoją propozycją wychowawczo-duszpasterską. Jest to proces, który odpowiada na pytanie: „Co zrobiłby Ksiądz Bosko dzisiaj, w zsekularyzowanej i zglobalizowanej kulturze, takiej jak nasza?”
            W całym tym ruchu uznajemy, że od samego początku piękno i siła charyzmatu salezjańskiego tkwią właśnie w jego wewnętrznej zdolności do dialogu z historią młodych ludzi, których w każdej epoce jesteśmy powołani do spotkania. To, co kontemplujemy w Valdocco, salezjańskiej ziemi świętej, to tchnienie Ducha, który prowadził Księdza Bosko i który, jak uznajemy, nadal prowadzi nas również dzisiaj. Konstytucje zaczynają się właśnie od tej fundamentalnej i podstawowej pewności:

Duch Święty, przy matczynym udziale Maryi, powołał św. Jana Bosko.
Ukształtował w nim serce ojca i nauczyciela, zdolne do całkowitego poświęcenia się: „Przyrzekłem Bogu, że nawet ostatnie moje tchnienie będzie dla moich ubogich chłopców”.
Aby to posłannictwo przedłużyć w czasie, Duch Święty kierował nim w powołaniu do życia różnych grup apostolskich, a pierwszą wśród nich jest nasze Towarzystwo.  
Kościół uznał w tym działanie Boże, przede wszystkim przez zatwierdzenie Konstytucji i przez ogłoszenie Założyciela świętym. (Konst. 1)

            Charyzmat salezjański zawiera w sobie wrodzone zaproszenie do stawienia się przed młodymi ludźmi w taki sam sposób, w jaki Ksiądz Bosko stawał przed Bartłomiejem Garellim… „jego przyjaciel”!
            Wszystko to wydaje się bardzo łatwe do powiedzenia, przedstawia się jako przyjacielska zachęta. W rzeczywistości kryje w sobie pilne zaproszenie dla nas, synów Księdza Bosko, abyśmy w „dzisiaj” historii, tam, gdzie się znajdujemy, zaproponowali charyzmat salezjański w sposób adekwatny i znaczący. Istnieje jednak niezbędny warunek, który pozwala nam podążać tą drogą: prawdziwa i poważna znajomość Księdza Bosko. Nie możemy powiedzieć, że naprawdę „kochamy” Księdza Bosko, jeśli nie jesteśmy poważnie zaangażowani w „poznawanie” Księdza Bosko.
            Często istnieje ryzyko, że zadowolimy się znajomością Księdza Bosko, która nie jest w stanie połączyć się z obecnymi wyzwaniami. Wyposażeni jedynie w powierzchowną znajomość Księdza Bosko, jesteśmy naprawdę ubodzy w ten charyzmatyczny bagaż, który czyni nas jego autentycznymi synami. Bez znajomości Księdza Bosko nie możemy i nie potrafimy wcielić Księdza Bosko w kulturach, w których jesteśmy. Każdy wysiłek, który zakłada jedynie to ubóstwo wiedzy charyzmatycznej, skutkuje jedynie charyzmatycznymi operacjami kosmetycznymi, które ostatecznie są zdradą samego dziedzictwa Księdza Bosko.
            Jeśli pragniemy, aby charyzmat salezjański był w stanie prowadzić dialog z obecną kulturą, obecnymi kulturami, musimy go stale pogłębiać dla niego samego i w świetle stale nowych warunków, w których żyjemy. Bagaż, który otrzymaliśmy na początku fazy początkowej naszej formacji, jeśli nie zostanie poważnie pogłębiony, dziś nie jest wystarczający, po prostu jest bezużyteczny, jeśli nie wręcz szkodliwy.
            W tym kierunku Zgromadzenie podjęło i podejmuje ogromny wysiłek, aby odczytać życie Księdza Bosko, charyzmat salezjański w świetle obecnych warunków społecznych i kulturowych, we wszystkich częściach świata. Jest to dziedzictwo, które mamy, ale ryzykujemy, że go nie poznamy, ponieważ nie jesteśmy w stanie go przestudiować tak, jak na to zasługuje. Utrata pamięci grozi nie tylko utratą kontaktu ze skarbem, który mamy, ale grozi również przekonaniem, że ten skarb nie istnieje. A to będzie naprawdę tragiczne nie tylko i wyłącznie dla nas, salezjanów, ale dla tych tłumów młodych ludzi, którzy na nas czekają.
            Pilna potrzeba takiego pogłębienia nie ma charakteru jedynie intelektualistycznego, ale dotyka pragnienia, które istnieje dla poważnej formacji charyzmatycznej świeckich w naszych WWD. Dokument Końcowy często i systematycznie traktuje ten temat. Świeccy, którzy dziś uczestniczą z nami w misji salezjańskiej, to osoby pragnące jaśniejszej propozycji formacyjnej, znaczącej z salezjańskiego punktu widzenia. Nie możemy żyć tymi przestrzeniami konwergencji wychowawczo-duszpasterskiej, jeśli nasz język i nasz sposób komunikowania charyzmatu nie mają zdolności poznawczej i odpowiedniego przygotowania, aby wzbudzić ciekawość i uwagę tych, którzy żyją z nami misją salezjańską.
            Nie wystarczy powiedzieć, że kochamy Księdza Bosko. Prawdziwa „miłość” do Księdza Bosko implikuje zaangażowanie w poznawanie go i studiowanie, i to nie tylko w świetle jego czasów, ale także w świetle wielkiego potencjału jego aktualności, w świetle naszych czasów. Przełożony Generalny Ksiądz Pascual Chávez zaprosił całe Zgromadzenie i Rodzinę Salezjańską, aby trzy lata poprzedzające „Dwusetną rocznicę urodzin Księdza Bosko 1815-2013” były czasem pogłębiania historii, pedagogiki i duchowości Księdza Bosko (ks. Pascual Chávez, Wiązanka 2012, „Poznając i naśladując Księdza Bosko, uczyńmy z młodych ludzi misję naszego życia” ACG 412).
            Jest to zaproszenie, które jest bardziej aktualne niż kiedykolwiek. Ta Kapituła Generalna jest wezwaniem i okazją do wzmocnienia tej wiedzy o naszym Ojcu i Nauczycielu.
            Uznajemy, najdrożsi bracia, że w tym momencie ten temat łączy się z poprzednim – nawróceniem osobistym. Jeśli nie znamy Księdza Bosko i jeśli go nie studiujemy, nie możemy zrozumieć dynamiki i trudów jego drogi duchowej, a w konsekwencji korzeni jego wyborów duszpasterskich. Dochodzimy do kochania go tylko powierzchownie, bez prawdziwej zdolności do naśladowania go jako człowieka głęboko świętego. Przede wszystkim niemożliwe będzie inkulturowanie dziś jego charyzmatu w różnych kontekstach i w różnych sytuacjach. Tylko wzmacniając naszą tożsamość charyzmatyczną, będziemy mogli zaoferować Kościołowi i społeczeństwu wiarygodne świadectwo oraz propozycję wychowawczo-duszpasterską znaczącą i istotną dla dzisiejszej młodzieży.

3. Droga trwa
            W tej trzeciej części chciałbym zachęcić wszystkie Inspektorie do podtrzymywania uwagi w niektórych sektorach, w których poprzez różne Uchwały i konkretne zobowiązania chcieliśmy dać znak ciągłości.
            Animacja i koordynacja pola marginalizacji oraz problemów młodzieży jest obszarem, w którym w ostatnich dziesięcioleciach Zgromadzenie bardzo się angażowało. Uważam, że odpowiedź Inspektorii na rosnące ubóstwo jest proroczym znakiem, który nas wyróżnia i który sprawia, że wszyscy jesteśmy zdeterminowani, aby nadal wzmacniać salezjańską odpowiedź na rzecz najuboższych.
            Zaangażowanie Inspektorii w dziedzinie promocji bezpiecznego środowiska znajduje coraz większą i bardziej profesjonalną odpowiedź w Inspektorach. Wysiłek w tej dziedzinie jest świadectwem, że ta droga jest właściwa, aby potwierdzić zaangażowanie na rzecz godności wszystkich, zwłaszcza tych najbardziej bezbronnych.
            Dziedzina ekologii integralnej jawi się jako wezwanie do większej pracy wychowawczej i duszpasterskiej. Rosnąca uwaga we wspólnotach wychowawczo-duszpasterskich na tematy związane z ochroną środowiska wymaga od nas systematycznego zaangażowania w promowanie zmiany mentalności. Różne propozycje formacyjne w tym zakresie, już obecne w Zgromadzeniu, należy uznać, wspierać i dalej wzmacniać.
            Są jeszcze dwa obszary, które chciałbym, aby Zgromadzenie uważnie rozważyło w nadchodzących latach. Stanowią one część szerszej wizji zaangażowania Zgromadzenia. Uważam, że są to dwa obszary, które będą miały istotny wpływ na nasze procesy wychowawczo-duszpasterskie.

3.1 Sztuczna inteligencja – realna misja w sztucznym świecie
            Jako Salezjanie Księdza Bosko jesteśmy wezwani do kroczenia z młodzieżą w każdym środowisku, w którym żyją i dorastają, także w rozległym i złożonym świecie cyfrowym. Dziś Sztuczna Inteligencja (AI) jawi się jako rewolucyjna innowacja, zdolna kształtować sposób, w jaki ludzie się uczą, komunikują i budują relacje. Jednak, jakkolwiek rewolucyjna by nie była, AI pozostaje dokładnie tym samym: jest sztuczna. Nasza posługa, zakorzeniona w autentycznym ludzkim połączeniu i kierowana Systemem Prewencyjnym, jest głęboko realna. Sztuczna inteligencja może nam pomagać, ale nie może kochać tak jak my. Może organizować, analizować i uczyć w nowy sposób, ale nigdy nie zastąpi wymiaru relacyjnego i duszpasterskiego, które definiują naszą salezjańską misję.
            Ksiądz Bosko był wizjonerem, który nie bał się innowacji, zarówno na poziomie kościelnym, jak i wychowawczym, kulturalnym i społecznym. Kiedy ta innowacja służyła dobru młodzieży, Ksiądz Bosko szedł naprzód z zaskakującą prędkością. Wykorzystywał druk, nowe metody edukacyjne i warsztaty, aby podnosić poziom młodzieży i przygotowywać ją do życia. Gdyby był dziś wśród nas, bez wątpienia patrzyłby na AI krytycznym i kreatywnym okiem. Widziałby ją nie jako cel, ale jako środek, narzędzie do wzmacniania skuteczności duszpasterskiej, nie tracąc z oczu osoby ludzkiej, zawsze w centrum.
            AI to nie tylko narzędzie: to część naszej misji Salezjanów żyjących w erze cyfrowej. Wirtualny świat nie jest już oddzielną przestrzenią, ale integralną częścią codziennego życia młodych ludzi. AI może pomóc nam odpowiadać na ich potrzeby w bardziej efektywny i kreatywny sposób, oferując spersonalizowane ścieżki uczenia się, wirtualny mentoring i platformy, które sprzyjają wartościowym kontaktom.
            W tym sensie AI staje się zarówno narzędziem, jak i misją, ponieważ pomaga nam dotrzeć do młodych ludzi tam, gdzie się znajdują, często zanurzonych w świecie cyfrowym. Akceptując AI, musimy uznać, że jest to tylko jeden aspekt szerszej rzeczywistości, która obejmuje media społecznościowe, społeczności wirtualne, narrację cyfrową i wiele innych. Razem te elementy tworzą nową granicę duszpasterską, która wzywa nas do obecności i proaktywności. Naszą misją nie jest po prostu wykorzystywanie technologii, ale ewangelizacja świata cyfrowego, wnoszenie Ewangelii w przestrzenie, w których inaczej mogłaby być nieobecna.
            Nasza odpowiedź na AI i wyzwania cyfrowe musi być zakorzeniona w salezjańskim duchu optymizmu i proaktywnego zaangażowania. Kontynuujmy kroczenie z młodzieżą, także w rozległym świecie cyfrowym, z sercami pełnymi miłości, ponieważ jesteśmy oddani Chrystusowi i zakorzenieni w charyzmacie Księdza Bosko. Przyszłość jest świetlana, gdy technologia służy ludzkości i gdy obecność cyfrowa jest pełna autentycznego salezjańskiego ciepła i zaangażowania duszpasterskiego. Podejmijmy to nowe wyzwanie, ufając, że duch Księdza Bosko poprowadzi nas w każdej nowej okazji.

3.2 Papieski Uniwersytet Salezjański
            Papieski Uniwersytet Salezjański (UPS) jest Uniwersytetem Zgromadzenia Salezjańskiego, Uniwersytetem, który należy do nas wszystkich. Stanowi strukturę o wielkim i strategicznym znaczeniu dla Zgromadzenia. Jego misją jest prowadzenie dialogu między charyzmatem a kulturą, energią doświadczenia edukacyjnego i duszpasterskiego Księdza Bosko a badaniami akademickimi, tak aby opracować propozycję formacyjną wysokiego profilu w służbie Kongregacji, Kościoła i społeczeństwa.
            Od samego początku nasz Uniwersytet odgrywał niezastąpioną rolę w formacji wielu współbraci do pełnienia funkcji animacji i zarządzania i nadal pełni to cenne zadanie. W epoce charakteryzującej się powszechną dezorientacją co do gramatyki człowieczeństwa i sensu istnienia, rozpadem więzi społecznych i fragmentacją doświadczenia religijnego, kryzysami międzynarodowymi i zjawiskami migracyjnymi, Zgromadzenie takie jak nasze jest pilnie wzywane do podjęcia misji edukacyjnej i duszpasterskiej, korzystając z solidnych zasobów intelektualnych, które są opracowywane w ramach uniwersytetu.
            Jako Przełożony Generalny i Wielki Kanclerz UPS pragnę powtórzyć, że dwoma podstawowymi priorytetami dla Uniwersytetu Zgromadzenia są formacja wychowawców i duszpasterzy, salezjanów i świeckich, w służbie młodzieży oraz pogłębienie kulturalne – historyczne, pedagogiczne i teologiczne – charyzmatu. Wokół tych dwóch osi, które wymagają dialogu interdyscyplinarnego i uwagi międzykulturowej, UPS jest wezwany do rozwijania swojego zaangażowania w badania, nauczanie i przekazywanie wiedzy. Dlatego cieszę się, że w związku z 150. rocznicą napisania przez Księdza Bosko dzieła o Systemie Prewencyjnym, we współpracy z Wydziałem „Auxilium” Córek Maryi Wspomożycielki, rozpoczęto poważny projekt badawczy, aby skupić się na pierwotnej inspiracji praktyki wychowawczej Księdza Bosko i zbadać, jak inspiruje ona dziś praktyki pedagogiczne i duszpasterskie w różnorodności kontekstów i kultur.
            Zarząd i animacja Zgromadzenia i Rodziny Salezjańskiej z pewnością odniosą korzyści z pracy kulturalnej Uniwersytetu, podobnie jak studia akademickie otrzymają cenny impuls, utrzymując bliski kontakt z życiem Kongregacji i jej codzienną służbą najuboższej młodzieży na całym świecie.

3.3 150 lat – podróż trwa
            Jesteśmy wezwani do składania dziękczynienia i chwały Bogu w tym jubileuszowym roku nadziei, ponieważ w tym roku wspominamy zaangażowanie misyjne Księdza Bosko, które w roku 1875 znajduje bardzo znaczący moment rozwoju. Refleksja, którą w Wiązance 2025 zaoferował nam Wikariusz Przełożonego Generalnego, ksiądz Stefano Martoglio, przypomina nam centralny temat 150. rocznicy pierwszej wyprawy misyjnej Księdza Bosko: dziękować, przemyśleć i odnowić.
            W świetle 29 Kapituły Generalnej, którą kończymy, pomaga nam to utrzymać to zaproszenie przy życiu w sześcioleciu, które nas czeka. Jak mówi tekst Wiązanki 2025, jesteśmy wezwani do bycia wdzięcznymi, ponieważ „wdzięczność wyraźnie wskazuje na ojca każdego pięknego dokonania. Bez wdzięczności nie ma zdolności do przyjmowania”.
            Do wdzięczności dodajemy obowiązek przemyślenia naszej wierności, ponieważ „wierność łączy się ze zdolnością do posłusznego wprowadzenia zmiany w kontekście wizji, która pochodzi od Boga i wynika z odczytywania «znaków czasu»… Owo przemyślenie staje się zatem aktem twórczym, w którym wiara i życie łączą się ze sobą; momentem, w którym zadajemy sobie pytanie: co chcesz nam powiedzieć, Panie?”
            Wreszcie odwaga, by odnowić, zaczynać od nowa każdego dnia. Tak jak robimy to w tych dniach, patrzymy daleko, aby „podejmować nowe wyzwania, wznowić misję z nadzieją. Misją tą jest niesienie nadziei Chrystusa z jasną i przejrzystą świadomością”, połączoną z wiarą.

4. Zakończenie
            Na zakończenie tego podsumowania chciałbym przedstawić refleksję Tomáša Halíka, zaczerpniętą z jego książki „Popołudnie chrześcijaństwa” (HALÍK Tomáš, Popołudnie chrześcijaństwa. Odwaga do zmiany (Wydawnictwo WAM, Kraków 2022). W przedostatnim rozdziale książki, zatytułowanym „Wspólnota drogi”, autor przedstawia cztery koncepty eklezjologiczne.

            Wierzę, że te cztery koncepty eklezjologiczne mogą pomóc nam pozytywnie zinterpretować wielkie możliwości duszpasterskie, które nas czekają. Proponuję tę refleksję ze świadomością, że to, co proponuje autor, jest głęboko związane z sercem charyzmatu salezjańskiego. Uderza i zaskakuje fakt, że im bardziej zagłębiamy się w lekturę charyzmatyczno-duszpasterską, a także pedagogiczną i kulturową obecnej rzeczywistości, tym bardziej utwierdzamy się w przekonaniu, że nasz charyzmat zapewnia nam solidną podstawę, aby różne procesy, którym towarzyszymy, znalazły swoje właściwe miejsce w świecie, w którym młodzi ludzie czekają, aż zaoferuje im się nadzieję, radość i optymizm. Dobrze, że z wielką pokorą, ale jednocześnie z wielkim poczuciem odpowiedzialności uznajemy, jak charyzmat księdza Bosko nadal dostarcza wskazówek dzisiaj, nie tylko dla nas, ale dla całego Kościoła.

4.1 Kościół jako lud Boży pielgrzymujący przez dzieje. Ten obraz ukazuje Kościół w ruchu, w procesie nieustannych zmian. Bóg kształtuje Kościół w biegu historii i za pośrednictwem historii mu się objawia, uczy go przez kolejne wydarzenia. Bóg dzieje się w historii (Tenże. s. 278).

            Nasze powołanie do bycia wychowawcami i duszpasterzami polega właśnie na kroczeniu z trzodą w tej fazie historii, w tym ciągle zmieniającym się społeczeństwie. Nasza obecność na różnych „podwórkach życia ludzi” jest sakramentalną obecnością Boga, który chce spotkać tych, którzy Go szukają, nie wiedząc o tym. W tym kontekście „sakrament obecności” nabiera dla nas nieocenionej wartości, ponieważ splata się z wydarzeniami historycznymi naszych młodych ludzi i wszystkich tych, którzy zwracają się do nas w różnych przejawach misji salezjańskiej – PODWÓRKO.

4.2 Drugim obrazem Kościoła jest szkoła – szkoła życia i szkoła mądrości. W przestrzeni publicznej wielu krajów europejskich nie dominują dziś ani tradycyjna religia, ani ateizm – przeważają agnostycyzm, apateizm i analfabetyzm religijny… Współczesne społeczności chrześcijańskie powinny zmienić się w „szkoły”, realizować ideał uniwersytetu w jego pierwotnej średniowiecznej postaci. Uniwersytety były wówczas społecznościami nauczycieli i studentów, których łączyło wspólne życie, modlitwa i nauka (Tenże. s. 280-281).

            Powracając do projektu wychowawczo-duszpasterskiego Księdza Bosko od jego początków, odkrywamy, jak ta druga propozycja dotyka bezpośrednio doświadczenia, które obecnie oferujemy naszym młodym ludziom: szkoła i wykształcenie zawodowe, zarówno jako miejsca, jak i jako proces doświadczenia. Są to ścieżki edukacyjne, które są niezbędnym narzędziem do ożywienia integralnego procesu, w którym spotykają się kultura i wiara. Dla nas dzisiaj ta przestrzeń jest doskonałą okazją, gdzie możemy świadczyć o dobrej nowinie w ludzkim i braterskim, wychowawczym i duszpasterskim spotkaniu z wieloma osobami, a zwłaszcza z wieloma dziećmi i młodzieżą, aby czuli się wspierani w drodze do godnej przyszłości. Doświadczenie wychowawcze dla nas, duszpasterzy, jest stylem życia, który przekazuje mądrość i wartości w kontekście, który spotyka się i wykracza poza opór i który roztapia obojętność empatią i bliskością. Wspólne kroczenie promuje przestrzeń integralnego wzrostu inspirowaną mądrością i wartościami Ewangelii – SZKOŁA.

4.3 Kościół jako szpital polowy… Zbyt długo Kościół nie miał do zaoferowania właściwe niczego poza moralizatorstwem, teraz jednak stoi przed zadaniem odkrycia i wprowadzenia w życie terapeutycznego potencjału wiary. Diagnostyczne zadania przypisać należy do wspomnianej już dyscypliny, którą proponuję nazwać kariologią –,sztuka czytania i interpretowania znaków czasu, teologiczna hermeneutyka działania w społeczeństwie i kulturze. Powinna ona zwracać szczególną uwagę na epoki kryzysowe i zmiany kulturowych paradygmatów i postrzegać je jako elementy „Bożej pedagogiki”, jako okazję do pogłębiania refleksji nad wiara i do odnowy praktyki wiary. Kariologia to w pewnym sensie rozwinięcie metody ćwiczeń duchowych, która jest ważną częścią duchowości św. Ignacego i jego uczniów; sięgam po nią, kiedy chcę zrozumieć i ocenić współczesny świat i zadania, które przed nim stawia (Tenże. ss. 282-283).

            To trzecie kryterium eklezjologiczne trafia w samo serce podejścia salezjańskiego. Nie jesteśmy obecni w życiu dzieci i młodzieży, aby ich potępiać. Udostępniamy im zdrową przestrzeń komunii (kościelnej), oświeconą obecnością miłosiernego Boga, który nie stawia nikomu warunków. Opracowujemy i komunikujemy różne propozycje duszpasterskie właśnie z tą wizją ułatwienia młodym ludziom spotkania z propozycją duchową zdolną do oświetlenia czasów, w których żyją, do zaoferowania im nadziei na przyszłość. Propozycja osoby Jezusa Chrystusa nie jest owocem jałowego konfesjonalizmu lub ślepego prozelityzmu, ale odkryciem relacji z osobą, która oferuje bezwarunkową miłość wszystkim. Nasze świadectwo i świadectwo wszystkich tych, którzy żyją doświadczeniem wychowawczo-duszpasterskim, jako wspólnota, jest najbardziej wymownym znakiem i najbardziej wiarygodnym przesłaniem wartości, które chcemy przekazywać, aby móc się nimi dzielić – KOŚCIÓŁ.

4.4 Czwarty model Kościoła… Kościół powinien tworzyć centra duchowe – miejsca adoracji i kontemplacji, ale i spotkań oraz rozmów – w których można dzielić się doświadczeniem wiary. Wielu chrześcijan niepokoi, że coraz wyraźniej rwie się w kolejnych krajach sieć parafii, tworzona przed kilkuset laty w zupełnie innych społeczno-kulturowych i duszpasterskich realiach (Tenże. s. 287).

            Czwartą koncepcją jest „dom” zdolny do komunikowania przyjęcia, słuchania i towarzyszenia. „Dom”, w którym rozpoznaje się ludzki wymiar historii każdej osoby i jednocześnie oferuje się możliwość umożliwienia tej ludzkości osiągnięcia jej dojrzałości. Ksiądz Bosko słusznie nazywa „domem” miejsce, w którym wspólnota żyje swoim powołaniem, ponieważ, przyjmując naszą młodzież, potrafi zapewnić warunki i propozycje duszpasterskie niezbędne, aby ta ludzkość wzrastała w sposób integralny. Każda nasza wspólnota, „dom”, jest powołana do bycia świadkiem oryginalności doświadczenia Valdocco: „dom”, który przechwytuje historię naszej młodzieży, oferując im godną przyszłość – DOM.

            W naszych Konstytucjach, w artykule 40 znajdujemy syntezę wszystkich tych „czterech konceptów eklezjologicznych”. Jest to synteza, która służy jako zaproszenie, a także jako zachęta dla teraźniejszości i przyszłości naszych wspólnot wychowawczo-duszpasterskich, naszych inspektorii, naszego ukochanego Zgromadzenia Salezjańskiego:

Oratorium Księdza Bosko jako trwałe kryterium
Ksiądz Bosko przeżył znamienne doświadczenie duszpasterskie w swoim pierwszym Oratorium. Było ono dla chłopców domem, który przygarnia; parafią, która ewangelizuje; szkolą, która przygotowuje do życia i podwórkiem, gdzie spotykają się przyjaciele i żyje się radośnie.
W pełnieniu naszego posłannictwa dzisiaj doświadczenie z Valdocco pozostaje trwałym kryterium oceny i odnowy każdej naszej pracy i każdego dzieła.

            Dziękuję.
            Rzym, 12 kwietnia 2025