Stać się znakiem nadziei w eSwatini – Lesotho – RPA po 130 latach

W sercu Afryki Południowej, wśród naturalnego piękna i wyzwań społecznych eSwatini, Lesotho i RPA, Salezjanie świętują 130 lat obecności misyjnej. W tym czasie Jubileuszu, Kapituły Generalnej i historycznych rocznic, Inspektoria Afryki Południowej dzieli się swoimi znakami nadziei: wiernością charyzmatowi Księdza Bosko, zaangażowaniem wychowawczym i duszpasterskim wśród młodzieży oraz siłą międzynarodowej wspólnoty, która świadczy o braterstwie i odporności. Mimo trudności, entuzjazm młodzieży, bogactwo lokalnych kultur i duchowość Ubuntu nadal wskazują drogi przyszłości i komunii.

Braterskie pozdrowienia od Salezjanów z najmniejszej Wizytatorii i najstarszej obecności w Regionie Afryka-Madagaskar (od 1896 roku, pierwszych 5 współbraci wysłał Ksiądz Rua). W tym roku dziękujemy za 130 salezjanów, którzy pracowali w naszych 3 krajach i którzy teraz wstawiają się za nami z nieba. „Małe jest piękne”!

Na terytorium AFM mieszka 65 milionów ludzi, którzy komunikują się w 12 językach urzędowych, wśród wielu cudów natury i wielkich zasobów podziemnych. Żyjemy wśród nielicznych krajów Afryki Subsaharyjskiej, gdzie katolicy stanowią niewielką mniejszość w porównaniu z innymi Kościołami chrześcijańskimi, z zaledwie 5 milionami wiernych.

Jakie są znaki nadziei, których szuka nasza młodzież i społeczeństwo?
Przede wszystkim staramy się przezwyciężyć osławione światowe rekordy rosnącej przepaści między bogatymi a biednymi (100 000 milionerów wobec 15 milionów bezrobotnych młodych ludzi), braku bezpieczeństwa i rosnącej przemocy w życiu codziennym, załamania systemu edukacji, które doprowadziło do powstania nowej generacji milionów analfabetów, zmagających się z różnymi uzależnieniami (alkohol, narkotyki…). Ponadto, 30 lat po zakończeniu reżimu apartheidu w 1994 roku, społeczeństwo i Kościół są nadal podzielone między różne wspólnoty pod względem gospodarki, możliwości i wielu jeszcze niezagojonych ran. W rzeczywistości wspólnota „Kraju Tęczy” zmaga się z wieloma „lukami”, które mogą być „wypełnione” tylko wartościami Ewangelii.

Jakie są znaki nadziei, których szuka Kościół katolicki w RPA?
Uczestnicząc w trymestralnym spotkaniu „Joint Witness” przełożonych zakonnych i biskupów w 2024 roku, zauważyliśmy wiele oznak upadku: mniej wiernych, brak powołań kapłańskich i zakonnych, starzenie się i zmniejszanie liczby zakonników, niektóre diecezje w bankructwie, ciągła utrata/zmniejszanie się instytucji katolickich (opieka medyczna, edukacja, dzieła społeczne lub media) z powodu gwałtownego spadku liczby zaangażowanych zakonników i świeckich. Konferencja Episkopatu Katolickiego (SACBC – obejmująca Botswanę, eSwatini i RPA) wskazuje jako priorytet pomoc młodzieży uzależnionej od alkoholu i innych różnych substancji.

Jakie są znaki nadziei, których szukają salezjanie z Afryki Południowej?
Codziennie modlimy się o nowe powołania salezjańskie, aby móc przyjąć nowych misjonarzy. Rzeczywiście, skończyła się era Inspektorii Anglo-Irlandzkiej (do 1988 roku), a „Projekt Afryka” nie obejmował południowego krańca kontynentu. Po 70 latach w eSwatini (Suazi) i 45 latach w Lesotho, mamy tylko 4 lokalne powołania z każdego Królestwa. Dziś mamy tylko 5 młodych współbraci i 4 nowicjuszy w formacji początkowej. Jednak najmniejsza Wizytatoria Afryki-Madagaskaru, poprzez swoje 7 lokalnych wspólnot, jest odpowiedzialna za edukację i opiekę duszpasterską w 6 dużych parafiach, 18 szkołach podstawowych i średnich, 3 centrach kształcenia zawodowego (TVET) i różnych programach pomocy społecznej. Nasza wspólnota inspektorialna, z 18 różnymi narodowościami wśród 35 salezjanów mieszkających w 7 wspólnotach, jest wielkim darem i wyzwaniem do przyjęcia.

Jako mniejszościowa i krucha wspólnota katolicka Afryki Południowej…
Wierzymy, że jedyną drogą do przyszłości jest budowanie większej liczby mostów i komunii między zakonnikami a diecezjami: im słabsi jesteśmy, tym bardziej staramy się współpracować. Ponieważ cały Kościół katolicki stara się skupić na młodzieży, Ksiądz Bosko został wybrany przez biskupów na Patrona Duszpasterstwa Młodzieży, a Nowenna ku jego czci jest z przeżywana z zapałem w większości diecezji i parafii na początku roku duszpasterskiego.

Jako Salezjanie i Rodzina Salezjańska, nieustannie zachęcamy się nawzajem: „work in progress” (prace w toku).
W ciągu ostatnich dwóch lat, po zaproszeniu Przełożonego Generalnego, staraliśmy się ożywić nasz charyzmat salezjański, z mądrością wspólnej wizji i kierunku (począwszy od dorocznego zgromadzenia inspektorialnego), z serią małych i prostych codziennych kroków we właściwym kierunku oraz z mądrością osobistego i wspólnotowego nawrócenia.

Jesteśmy wdzięczni za zachętę ks. Pascuala Cháveza na naszej niedawnej Kapitule Inspektorialnej w 2024 roku: Dobrze wiecie, że trudniej, ale nie niemożliwe, jest „odnowić” niż założyć [charyzmat], ponieważ istnieją nawyki, postawy lub zachowania, które nie odpowiadają duchowi naszego Świętego Założyciela, Księdza Bosko, i jego Projektowi Życia, i mają „prawo obywatelstwa” [w Inspektorii]. Naprawdę potrzebne jest prawdziwe nawrócenie każdego współbrata do Boga, traktując Ewangelię jako najwyższą regułę życia, i całego Inspektoratu do Księdza Bosko, przyjmując Konstytucje jako prawdziwy projekt życia.

Została przegłosowana rada ks. Pascuala i zobowiązanie: „Stać się bardziej zafascynowani Jezusem i oddanymi młodzieży”, inwestując w nawrócenie osobiste (tworząc świętą przestrzeń w naszym życiu, aby pozwolić Jezusowi ją przemienić), w nawrócenie wspólnotowe (inwestując w systematyczną miesięczną formację stałą według tematu) oraz w nawrócenie inspektorialne (promując mentalność inspektorialną poprzez „Jedno Serce Jedna Dusza” – owoc naszego zgromadzenia inspektorialnego) oraz z miesięcznymi spotkaniami online dyrektorów.

Na pamiątkowym obrazku naszej Wizytatorii Błogosławionego Michała Rua, obok twarzy wszystkich 46 współbraci i 4 nowicjuszy (35 mieszka w naszych 7 wspólnotach, 7 jest w formacji za granicą, a 5 salezjanów czeka na wizę, z jednym w katakumbach San Callisto i jednym misjonarzem, który przechodzi chemioterapię w Polsce). Jesteśmy również pobłogosławieni rosnącą liczbą współbraci misjonarzy, którzy są wysyłani przez Przełożonego Generalnego lub na określony czas z innych Inspektorii afrykańskich, aby nam pomóc (AFC, ACC, ANN, ATE, MDG i ZMB). Jesteśmy bardzo wdzięczni każdemu z tych młodych współbraci. Wierzymy, że z ich pomocą nasza nadzieja na charyzmatyczne odrodzenie staje się namacalna. Nasza Wizytatoria – najmniejsza w Afryce-Madagaskarze, po prawie 40 latach od założenia, nadal nie ma prawdziwego domu inspektorialnego. Budowa rozpoczęła się, z pomocą Przełożonego Generalnego, dopiero w zeszłym roku. Również tutaj mówimy: „prace w toku…”

Chcemy również podzielić się naszymi skromnymi znakami nadziei ze wszystkimi pozostałymi 92 Inspektoriami w tym cennym okresie Kapituły Generalnej. AFM ma unikalne doświadczenie 31 lat lokalnych wolontariuszy misyjnych (zaangażowanych w Duszpasterstwo Młodzieży w Centrum Młodzieżowym Bosco w Johannesburgu od 1994 roku), program „Love Matters” dla zdrowego rozwoju seksualnego młodzieży od 2001 roku. Nasi wolontariusze, zaangażowani przez cały rok w życie naszej wspólnoty, są najcenniejszymi członkami naszej Misji i nowych grup Rodziny Salezjańskiej, które powoli rosną (VDB, Salezjanie Współpracownicy i Byli Wychowankowie Księdza Bosko).

Nasz dom macierzysty w Kapsztadzie będzie obchodził już w przyszłym roku swoje sto trzydzieste urodziny, a dzięki sto pięćdziesiątej rocznicy Misji Salezjańskich, z pomocą Inspektoratu Chin, stworzyliśmy specjalną „Salę Pamięci Świętego Alojzego Versiglii”, gdzie nasz Protomęczennik spędził jeden dzień podczas powrotu z Włoch do Chin-Makau w maju 1917 roku.

Ksiądz Bosko „Ubuntu” – droga synodalna
„Jesteśmy tutaj dzięki wam!” – Ubuntu to jeden z wkładów kultur Afryki Południowej w globalną wspólnotę. Słowo w języku Nguni oznacza „Jestem, ponieważ wy jesteście” („I’m because you are!”). Inne możliwe tłumaczenia: „Jestem dzięki wam!”). W zeszłym roku podjęliśmy projekt „Eco Ubuntu” (3-letni projekt podnoszenia świadomości ekologicznej), który obejmuje około 15 000 młodych ludzi z naszych 7 wspólnot w eSwatini, Lesotho i RPA. Oprócz wspaniałej celebracji i dzielenia się Synodem Młodzieży 2024, nasi 300 młodych ludzi [którzy uczestniczyli] zachowują przede wszystkim Ubuntu w swoich wspomnieniach. Ich entuzjazm jest źródłem inspiracji. AFM potrzebuje was: Jesteśmy dzięki wam!

Marco Fulgaro




Salezjanie w Ukrainie (wideo)

Salezjańska Wizytatoria pw. Maryi Wspomożycielki Wiernych obrządku bizantyjskiego (UKR) od początku rosyjskiej inwazji w 2022 roku przekształciła swoją misję wychowawczo-duszpasterską. Wśród syren alarmowych, prowizorycznych schronów i szkół w podziemiach, salezjanie stali się konkretną bliskością: przyjmują przesiedleńców, udzielają pomocy, towarzyszą duchowo żołnierzom i cywilom, przekształcają dom w ośrodek dla uchodźców i animują modułowe miasteczko „Mariapolis”, gdzie codziennie wydają tysiąc posiłków, organizują oratorium i zajęcia sportowe, a nawet pierwszą ukraińską drużynę Ampfutbolu. Osobiste świadectwo jednego ze współbraci odsłania rany, nadzieje i modlitwy tych, którzy stracili wszystko, ale nadal wierzą, że po tej długiej narodowej Drodze Krzyżowej dla Ukrainy nadejdzie Wielkanoc pokoju.

Duszpasterstwo w Wizytatorii pw. Maryi Wspomożycielki Wiernych obrządku bizantyjskiego (UKR) podczas wojny
Nasze duszpasterstwo musiało się zmienić wraz z rozpoczęciem wojny. Nasze działania wychowawczo-duszpasterskie musiały dostosować się do zupełnie innej rzeczywistości, często naznaczonej nieustannym dźwiękiem syren ogłaszających niebezpieczeństwo ataków rakietowych i bombardowań. Za każdym razem, gdy włącza się alarm, jesteśmy zmuszeni przerwać zajęcia i zejść z dziećmi do podziemnych schronów lub bunkrów. W niektórych szkołach lekcje odbywają się bezpośrednio w podziemiach, aby zapewnić uczniom większe bezpieczeństwo.

Od samego początku bez wahania przystąpiliśmy do pomocy i ratowania cierpiącej ludności. Otworzyliśmy nasze domy, aby przyjąć uchodźców, zorganizowaliśmy zbiórkę i dystrybucję pomocy humanitarnej: wraz z naszymi podopiecznymi i młodzieżą przygotowujemy tysiące paczek z żywnością, odzieżą i wszystkim, co potrzebne, aby wysłać je potrzebującym na terenach przyfrontowych lub w strefach walk. Ponadto niektórzy nasi współbracia salezjanie pracują jako kapelani w strefach walk. Udzielają tam wsparcia duchowego młodym żołnierzom, ale także niosą pomoc humanitarną ludziom, którzy pozostali w miejscowościach pod ciągłym ostrzałem, pomagając niektórym z nich przenieść się w bezpieczniejsze miejsce. Jeden ze współbraci, diakon, który był w okopach, podupadł na zdrowiu i stracił kostkę. Kiedy kilka lat temu czytałem w Biuletynie Salezjańskim w języku włoskim artykuł o salezjanach w okopach podczas pierwszej lub drugiej wojny światowej, nie sądziłem, że stanie się to rzeczywistością w czasach współczesnych w moim kraju. Poruszyły mnie kiedyś słowa bardzo młodego ukraińskiego żołnierza, który, cytując historyka i wybitnego oficera, obrońcę i bojownika o niepodległość naszego narodu, powiedział: „Walczymy, broniąc naszej niepodległości, nie dlatego, że nienawidzimy tych, którzy stoją przed nami, ale dlatego, że kochamy tych, którzy stoją za nami”.

W tym okresie przekształciliśmy również jeden z naszych Domów Salezjańskich w ośrodek dla uchodźców.

Aby wesprzeć proces rehabilitacji fizycznej, psychicznej, psychologicznej i społecznej młodych ludzi, którzy stracili kończyny na wojnie, stworzyliśmy drużynę Ampfutbolu, pierwszą tego typu drużynę na Ukrainie.
Od początku inwazji w 2022 roku udostępniliśmy lwowskiej Radzie Miasta nasz teren, przeznaczony pod budowę szkoły salezjańskiej, aby stworzyć modułowe miasteczko dla uchodźców wewnętrznych: „Mariapolis”, gdzie my, salezjanie, działamy we współpracy z Centrum Departamentu Społecznego Rady Miasta. Udzielamy wsparcia socjalnego i towarzyszenia duchowego, czyniąc środowisko bardziej przyjaznym. Wspierani pomocą naszego Zgromadzenia, różnych organizacji, w tym VIS i Missioni Don Bosco, różnych prokur misyjnych i innych fundacji charytatywnych, a także agencji rządowych z innych krajów, mogliśmy zorganizować kuchnię dla miasteczka wraz z odpowiednim personelem, co pozwala nam oferować codziennie obiad dla około 1000 osób. Ponadto, dzięki ich pomocy, możemy organizować różne zajęcia w stylu salezjańskim dla 240 dzieci i młodzieży przebywających w miasteczku.

Małe doświadczenie i skromne osobiste świadectwo
Chciałbym podzielić się tutaj moim małym doświadczeniem i świadectwem… Naprawdę dziękuję Panu, że przez mojego Inspektora powołał mnie do tej szczególnej posługi. Od trzech lat pracuję w miasteczku, które przyjmuje około 1000 uchodźców. Od samego początku jestem blisko ludzi, którzy w jednej chwili stracili wszystko oprócz godności. Ich domy są zniszczone i splądrowane, oszczędności i dobra gromadzone z trudem przez lata życia przepadły. Wielu straciło znacznie więcej i coś cenniejszego: swoich bliskich, zabitych na ich oczach przez rakiety lub miny. Niektóre osoby przebywające w miasteczku musiały miesiącami żyć w piwnicach zawalonych budynków, żywiąc się tym, co znalazły, nawet jeśli było przeterminowane. Pili wodę z kaloryferów i gotowali obierki ziemniaków, aby się wyżywić. Następnie, przy pierwszej okazji, uciekli lub zostali ewakuowani, nie wiedząc, dokąd idą, bez pewności, co ich czeka. Ponadto niektórzy widzieli, jak ich miasta, takie jak Mariupol, zostały zrównane z ziemią. Właśnie na cześć tego pięknego miasta Maryi my, salezjanie, nazwaliśmy miasteczko dla uchodźców „Mariapolis”, zawierzając to miejsce i jego mieszkańców Maryi Pannie. A Ona, jak matka, jest blisko każdego w tych chwilach próby. W miasteczku urządziłem kaplicę Jej poświęconą, gdzie znajduje się ikona napisana przez panią z miasteczka, pochodzącą z udręczonego Charkowa. Kaplica stała się dla wszystkich mieszkańców, niezależnie od wyznania chrześcijańskiego, miejscem spotkania z Bogiem i z samym sobą.

Bycie z nimi, okazywanie im miłości, przyjmowanie ich, słuchanie, pocieszanie, dodawanie otuchy, modlenie się za nich i z nimi oraz wspieranie ich w tym, co mogę, to chwile, które są częścią mojej posługi, która stała się moim życiem w tym okresie. To prawdziwa szkoła życia, duchowości, gdzie uczę się bardzo wiele, towarzysząc ich cierpieniu. Prawie wszyscy mają nadzieję, że wojna wkrótce się skończy i nadejdzie pokój, aby mogli wrócić do domu. Ale dla wielu to marzenie jest już nierealne: ich domy już nie istnieją. Staram się więc, jak mogę, ofiarować im jakąś iskierkę nadziei, pomagając im spotkać Tego, który nikogo nie opuszcza, który jest blisko w cierpieniach i trudnościach życia.

Czasami proszą mnie, abym przygotował ich do Pojednania: z Bogiem, z samym sobą, z trudną rzeczywistością, w której są zmuszeni żyć. Innym razem pomagam im w bardziej konkretnych potrzebach: leki, ubrania, pieluchy, wizyty w szpitalu. Wykonuję również pracę administratora wraz z moimi trzema świeckimi współpracownikami. Codziennie o 17:00 modlimy się o pokój, a mała grupa nauczyła się odmawiać Różaniec, modląc się nim codziennie.

Jako salezjanin staram się być wrażliwy na potrzeby dzieci: od samego początku, z pomocą animatorów, stworzyliśmy oratorium na terenie miasteczka. Ponadto organizujemy zajęcia, wycieczki, obozy w górach latem. Jednym z zadań, które realizuję, jest również nadzór nad stołówką, aby zapewnić, że nikt z mieszkańców miasteczka nie pozostanie bez ciepłego posiłku.

Wśród mieszkańców miasteczka jest mały Maksym, który budzi się w środku nocy, przerażony każdym głośnym dźwiękiem. Maria, matka, która straciła wszystko, w tym męża, i codziennie uśmiecha się do dzieci, aby nie obciążać ich bólem. Jest też Petro, 25 lat, który był w domu ze swoją dziewczyną, gdy rosyjski dron zrzucił bombę. Eksplozja amputowała mu obie nogi, a jego dziewczyna zmarła wkrótce potem. Petro przez całą noc walczył o życie, dopóki rano nie znaleźli go żołnierze i nie uratowali. Karetka nie mogła podjechać z powodu walk.
Wśród tak wielkiego cierpienia kontynuuję mój apostolat z pomocą Bożą i wsparciem moich współbraci.

My, salezjanie obrządku bizantyjskiego, wraz z naszymi 13 współbraćmi obrządku łacińskiego obecnymi na Ukrainie – w większości pochodzenia polskiego i należącymi do salezjańskiej Inspektorii Krakowskiej (PLS) – głęboko dzielimy ból i cierpienia narodu ukraińskiego. Jako synowie Księdza Bosko kontynuujemy z wiarą i nadzieją naszą misję wychowawczo-duszpasterską, dostosowując się każdego dnia do trudnych warunków narzuconych przez wojnę.

Jesteśmy blisko młodych, rodzin i wszystkich, którzy cierpią i potrzebują pomocy. Pragniemy być widzialnymi znakami miłości Boga, aby życie, nadzieja i radość młodych nigdy nie zostały zduszone przez przemoc i ból.

W tym wspólnym świadectwie potwierdzamy żywotność naszego salezjańskiego charyzmatu, który potrafi odpowiadać nawet na najbardziej dramatyczne wyzwania historii. Nasze dwie specyfiki, obrządku bizantyjskiego i łacińskiego, uwidaczniają tę nierozerwalną jedność Charyzmatu Salezjańskiego, jak stwierdzają Konstytucje Salezjańskie w art. 100: „Charyzmat Założyciela jest zasadą jedności Zgromadzenia i, dzięki swojej płodności, jest źródłem rozmaitych sposobów przeżywania jedynego powołania salezjańskiego”.

Wierzymy, że ból i cierpienie nie mają ostatniego słowa: i że w wierze każdy Krzyż zawiera już ziarno Zmartwychwstania. Po tym długim Wielkim Tygodniu nieuchronnie nadejdzie Zmartwychwstanie dla Ukrainy: nadejdzie prawdziwy i sprawiedliwy POKÓJ.

Kilka informacji
Niektórzy współbracia kapitulni prosili o informacje na temat wojny w Ukrainie. Pozwólcie, że powiem kilka słów w formie krótkiej informacji. Wyjaśnienie: wojny w Ukrainie nie można interpretować jako konfliktu etnicznego ani sporu terytorialnego między dwoma narodami o przeciwstawnych roszczeniach lub prawach do określonego terytorium. Nie jest to spór między dwiema stronami walczącymi o kawałek ziemi. A zatem nie jest to walka równych sobie. To, co dzieje się na Ukrainie, to inwazja, jednostronna agresja. Chodzi tu o naród, który bezprawnie zaatakował drugi. Naród, który sfabrykował bezpodstawne motywacje, wymyślając rzekome prawo, łamiąc porządek i prawo międzynarodowe, postanowił zaatakować inne państwo, naruszając jego suwerenność i integralność terytorialną, prawo do decydowania o własnym losie i kierunku rozwoju, okupując i anektując jego terytoria. Niszcząc miasta i wsie, wiele z nich zrównując z ziemią, odbierając życie tysiącom cywilów. Jest tu agresor i ofiara: to właśnie jest specyfika i horror tej wojny.
Wychodząc z tego założenia, powinien być również w ten sposób pojmowany pokój, którego oczekujemy. Pokój, który ma posmak sprawiedliwości i opiera się na prawdzie, nie tymczasowy, nie oportunistyczny, nie pokój oparty na ukrytych interesach i korzyściach handlowych, unikający tworzenia precedensów dla autokratycznych reżimów na świecie, które pewnego dnia mogłyby zdecydować się na inwazję na inne kraje, okupację lub aneksję części sąsiedniego lub odległego kraju, po prostu dlatego, że tego pragną, bo tak im się podoba, lub dlatego, że są silniejsze.
Kolejnym absurdem tej niesprowokowanej i niewypowiedzianej wojny jest to, że agresor zabrania ofierze prawa do obrony, próbuje zastraszać i grozić wszystkim tym – w tym przypadku innym krajom – które stają po stronie bezbronnych i pomagają bronić się i stawiać opór niesprawiedliwie zaatakowanej ofierze.

Kilka smutnych statystyk
Od początku inwazji w 2022 roku do dziś (08.04.2025), ONZ zarejestrowała i potwierdziła dane dotyczące 12 654 zabitych i 29 392 rannych wśród CYWILÓW na Ukrainie.

Według najnowszych dostępnych zweryfikowanych danych UNICEF, co najmniej 2 406 DZIECI zostało zabitych lub rannych w wyniku eskalacji wojny na Ukrainie od 2022 roku. Ofiary wśród dzieci obejmują 659 ZABITYCH DZIECI i 1 747 RANNYCH – czyli co najmniej 16 dzieci zabitych lub rannych każdego tygodnia. Życie milionów dzieci jest nadal zakłócone z powodu trwających ataków lub konieczności ucieczki i ewakuacji do innych miejsc i krajów. Dzieci Donbasu cierpią z powodu wojny już od 11 lat.
Rosja, wraz z planem inwazji na Ukrainę, rozpoczęła również program przymusowych deportacji ukraińskich dzieci. Najnowsze dane mówią o 20 000 dzieci zabranych z domów, przetrzymywanych miesiącami i poddawanych przymusowej rusyfikacji poprzez intensywną propagandę przed przymusową adopcją.

ks. Andrii Platosh, sdb






Wywiad z nowym inspektorem, księdzem Peterem Končanem

Krótka biografia
Nowicjat odbył we wspólnocie w Pinerolo we Włoszech, pierwsze śluby złożył 8 września 1993 roku w Lublanie Rakovniku, a śluby wieczyste sześć lat później. Wykształcenie teologiczne zdobył na Papieskim Uniwersytecie Salezjańskim w Rzymie w latach 1997–2000, a święcenia kapłańskie przyjął w Lublanie 29 czerwca 2001 roku.
Jako kapłan większość swojej pracy wychowawczej i duszpasterskiej wykonywał w salezjańskim dziele w Želimlje. W latach 2000–2003 pełnił funkcję wychowawcy, a następnie, do 2020 roku, był dyrektorem internatu. W tym okresie uczył również religii w tamtejszym liceum oraz odpowiadał za salezjańską formację świeckich.
Od 2010 do 2016 roku był dyrektorem wspólnoty w Želimlje, a od 2021 do 2024 roku dyrektorem Wspólnoty Salezjańskiej w Lublanie Rakovniku. W latach 2018–2024 sprawował funkcję Wikariusza Inspektora i jego Delegata ds. Formacji. W 2021 roku przejął także koordynację tego obszaru na poziomie europejskim jako koordynator RECN.
6 grudnia 2023 roku został mianowany 15. Inspektorem Inspektorii Świętych Cyryla i Metodego w Lublanie.

Czy może się Ksiądz przedstawić?
Urodziłem się 30 maja 1974 roku w Lublanie w Słowenii, w rodzinie rolniczej w małej wiosce o nazwie Šentjošt. Jestem najmłodszy z 4 dzieci, które obecnie wszystkie mają rodziny, więc mam 11 bratanków, z którymi jesteśmy bardzo związani. Moja rodzinna wioska, a także moja rodzina, zostały mocno naznaczone terrorem komunistycznym podczas i po II wojnie światowej, niektórzy z krewnych zostali zabici, a domy zniszczone… W bardzo trudnej sytuacji moi rodzice musieli zaczynać budowę gospodarstwa od nowa, musieli użyć całej swojej pracowitości i pomysłowości, aby zapewnić nam, dzieciom, wszystko, co potrzebne. Rodzice angażowali nas, dzieci, w codzienne prace i w ten sposób ja również nauczyłem się, że aby osiągnąć coś ważnego, trzeba ciężko pracować.

Kto pierwszy opowiedział Księdzu o Jezusie?
Moi rodzice zawsze otwarcie wyrażali swoją tożsamość chrześcijańską, nawet jeśli w tamtych czasach bycie chrześcijaninem nie było dobrze widziane i mieli z tego powodu niemałe problemy. Każdego wieczoru, po wykonanej pracy, spotykaliśmy się jako rodzina, aby odmawiać różaniec, litanie i inne modlitwy. Lubiłem być ministrantem i dlatego często chodziłem pieszo do kościoła, który był oddalony o 2 kilometry od mojego domu, aby uczestniczyć we Mszy. Przykład rodziców, życie chrześcijańskie w rodzinie i w parafii są więc podstawowymi powodami, dla których od małego czułem powołanie Boże.

Jak Ksiądz poznał Księdza Bosko?
Moi rodzice często pielgrzymowali do Lublany Rakovnika, gdzie byli salezjanie, i w ten sposób ja również poznałem Księdza Bosko, który od razu mnie zafascynował. Zacząłem uczęszczać na rekolekcje organizowane przez salezjanów, a po szkole podstawowej, w wieku 14 lat, naturalne było dla mnie pójście do niższego seminarium prowadzonego przez salezjanów w Želimlje. Moi rodzice również byli bardzo zadowoleni z mojej decyzji i zawsze wspierali mnie na mojej drodze. Jestem im naprawdę bardzo wdzięczny za całą miłość, za spokojną rodzinę, w której dorastałem, i za wiele ważnych wartości, które mi przekazali. Ksiądz Bosko zafascynował również ich tak, że podczas mojej formacji również oni złożyli obietnice jako salezjanie współpracownicy.

Doświadczenie formacji początkowej
Uczęszczałem do szkoły średniej w czasach, gdy upadł komunizm, a Słowenia stawała się niepodległa i wtedy również salezjanie mogli wznowić swoją typową pracę. Dlatego byłem podekscytowany wieloma możliwościami pracy z młodzieżą, które się otwierały, a w latach spędzonych w międzynarodowych domach formacyjnych we Włoszech poszerzyły się również moje horyzonty, ponieważ miałem możliwość poznania wielu salezjanów z całego świata i wiele nowych doświadczeń. W tym okresie dużo pracowałem nad swoim rozwojem ludzkim i duchowym, a także nauczyłem się bardzo kochać Księdza Bosko i jego sposób bycia i pracy z młodzieżą. Coraz bardziej przekonywałem się, że to jest droga pomyślana przez Boga dla mnie i że charyzmat salezjański jest ogromnym darem dla młodych ludzi naszych czasów.

Jakie jest Księdza najpiękniejsze doświadczenie?
20 lat spędzonych w internacie w Želimlje, a potem w Rakovniku, mieszkając z prawie 300 młodymi ludźmi każdego dnia, było naprawdę bardzo piękne i mocno naznaczyło moje życie. Miałem przywilej śledzić ich rozwój ludzki, intelektualny i duchowy oraz dotykać z bliska ich radości, nadziei i ran. Młodzi ludzie nauczyli mnie, jak ważne jest „tracenie” czasu spędzając go z nimi. W tym okresie nauczyłem się i doświadczyłem również, jak cenni są współpracownicy świeccy, bez których nie możemy prowadzić naszej misji.

Jacy są młodzi ludzie z tego miejsca i jakie są najważniejsze wyzwania?
W dziełach salezjańskich i wokół naszych programów wciąż jest wielu hojnych młodych ludzi, z otwartym sercem i gotowych czynić dobro swoim rówieśnikom. Jestem bardzo dumny z ich entuzjazmu i cieszę się również, że wielu w Księdzu Bosko znajduje wzór i siłę dla swojego rozwoju ludzkiego i duchowego.
Z drugiej strony prawdą jest również, że są oni mocno naznaczeni wirtualnym światem i wszystkimi innymi wyzwaniami naszych czasów. Na szczęście tradycyjne wartości nie zniknęły całkowicie, ale prawdą jest również, że nie są już wystarczająco silne, aby kierować młodymi ludźmi. Dlatego my, salezjanie, staramy się pomagać młodym ludziom konkretnymi propozycjami wsparcia i krocząc z nimi. Na ostatniej kapitule inspektorialnej zidentyfikowaliśmy kilka ubóstw (wyzwań) naszego kontekstu: słaba rodzina, letniość duchowa, relatywizm i poszukiwanie tożsamości, pasywność, apatia i brak konkretnego przygotowania młodych ludzi do życia.

Gdzie znajduje Ksiądz siłę, aby iść naprzód?
Po pierwsze, we współbraciach. Na szczęście mam wokół siebie bardzo dobrych i hojnych współbraci, którzy są dla mnie ogromnym wsparciem. Inspektor sam nie może zrobić wiele. Jestem przekonany, że jedynym właściwym sposobem prowadzenia spraw jest to, że wszyscy (salezjanie, młodzi i świeccy) wkładamy swoje dary i siły dla dobra wspólnego. A po drugie, my wszyscy i nasza misja jesteśmy tylko małą częścią w wielkim planie Bożym. To On jest prawdziwym protagonistą i ta świadomość daje mi wielki wewnętrzny spokój.

Jakie miejsce zajmuje w Księdza życiu Maryja Wspomożycielka Wiernych?
Już w rodzinie nauczyłem się, że Maryja jest wielkim wsparciem dla życia codziennego. Bardzo chętnie i z wielką ufnością udaję się na pielgrzymki do różnych sanktuariów maryjnych, gdzie Maryja napełnia mnie pokojem i wewnętrzną siłą na wszystkie wyzwania mojego życia. Mogę świadczyć o wielu łaskach, które za pośrednictwem Maryi zostały udzielone mnie lub moim bliskim.

Ksiądz Peter KONČAN,
inspektor Słowenii




Wywiad z nowym inspektorem księdzem Domingosem LEONG

Ks. Domingos Leong jest Przełożonym Inspektorii Chińskiej „Maryi Wspomożycielki” (CIN) wybranym na kadencję 2024-2030. Zastępuje on księdza Josepha Ng Chi Yuena, który pełnił funkcję Inspektora Chin od 2018 roku. Przeprowadziliśmy z nim wywiad.

Czy może się nam Ksiądz przedstawić?
Nazywam się Domingos Leong, urodziłem się w katolickiej rodzinie, która mieszkała w Makau, ówczesnej portugalskiej kolonii w Chinach. Mam dwie siostry i jestem jedynym mężczyzną w rodzinie. Oboje moi rodzice byli nauczycielami w szkołach prowadzonych przez Salezjanów i Salezjanki. Całą moją edukację odbyłem w szkołach salezjańskich w Makau i w Hongkongu. Wstąpiłem do Salezjanów po ukończeniu liceum i odbyłem formację w Hongkongu. Zostałem wysłany na studia filozoficzne do Stanów Zjednoczonych (Newton, New Jersey), gdzie otworzyła się moja globalna wizja na Zgromadzenie. Po moich święceniach pojechałem do Rzymu, aby kontynuować studia liturgiczne w na Anselmianum w Rzymie.

O czym marzył Ksiądz jako dziecko?
Ponieważ moi rodzice byli nauczycielami, a niektórzy z moich krewnych również pracowali na polu edukacji, marzyłem o tym, aby w przyszłości zostać nauczycielem.

Czy pamięta Ksiądz jakiegoś szczególnego nauczyciela?
Podczas lat spędzonych w szkole chodziłem w niedzielę do Oratorium. Pamiętam, że gdy miałem zaledwie 12 lat, ku mojemu zaskoczeniu, poproszono mnie o zajęcie się grupą dzieci, zorganizowanie zabaw dla nich i uczenie ich katechizmu. Wierzę, że to było ziarno powołania salezjańskiego zasiane w moim sercu.

Jakie jest Księdza najlepsze doświadczenie?
Po moich święceniach mieliśmy okazję zorganizować „grupę wolontariuszy”, która służyła w Chinach kontynentalnych podczas wakacji letnich. Młodzież z naszych szkół, zarówno w Hongkongu, jak i w Makau, poszła służyć na obszarach wiejskich. Razem z lokalną młodzieżą dzieliliśmy się pięknymi doświadczeniami, nie tylko służąc, ale także świadcząc o naszej wierze w zupełnie innym środowisku. Wierzę, że to najlepszy sposób na promowanie powołania religijnego.

Jakie są najpilniejsze potrzeby lokalne i potrzeby młodzieży?
Lokalna młodzież, mimo że nie brakuje jej rzeczy, czuje się samotna i potrzebuje towarzyszenia, zarówno ze strony rówieśników, jak i dorosłych. Młodzież jest ofiarą dysfunkcyjnych rodzin i nie jest słuchana.

Co by Ksiądz powiedział młodym ludziom w tym momencie?
Bądźcie odważni! My, Salezjanie, jesteśmy zawsze dostępni i gotowi, aby pomóc wam za każdym razem, gdy tego potrzebujecie, szczególnie w tym roku Nadziei. Razem z członkami Rodziny Salezjańskiej jesteśmy waszym WIELKIM wsparciem i nie wahajcie się o nie prosić.

ks. Domingos LEONG




Wywiad z nowym przełożonym, ks. Eric CACHIA, Inspektorem Malty

Malta, ziemia pobłogosławiona przez św. Pawła Apostoła, to wyspa położona w sercu Morza Śródziemnego, między Europą a Afryką Północną. Na przestrzeni wieków przyjęła wpływy wielu kultur, co wzbogaciło jej urok. To małe państwo, jedno z najgęściej zaludnionych na świecie, gości Salezjanów Księdza Bosko od 1903 roku, którzy z pasją angażują się w wychowanie młodzieży. Przeprowadziliśmy wywiad z ks. Eric, który niedawno został mianowany, aby przewodzić wspólnocie salezjańskiej na Malcie.

Czy może Ksiądz się przedstawić?
Nazywam się ks. Eric Cachia, urodziłem się 4 sierpnia 1976 roku na Malcie. Jestem najstarszym z trojga rodzeństwa: mam dwie młodsze siostry i dwie urocze bratanice. Uczęszczałem do przedszkola w państwowej szkole w moim rodzinnym mieście, ħaż-Żebbuġ, przez sześć lat. W ostatnim roku trzeba było zdać egzamin, aby dostać się do wymarzonej szkoły. Marzyłem o wstąpieniu do niższego seminarium, ale aby uszczęśliwić moją matkę, zdałem również egzamin do liceum państwowego oraz inny do Savio College, szkoły salezjańskiej, o której wtedy prawie nic nie wiedziałem i do której początkowo nie chciałem uczęszczać. Podszedłem do tego egzaminu z niechęcią, ale plany Boże chciały, abym został przyjęty przez salezjanów.

Po siedmiu latach nauki uzyskałem świadectwo maturalne i rozpocząłem nowicjat w Lanuvio, niedaleko Rzymu, składając pierwsze śluby zakonne na ręce nowo wybranego Przełożonego Generalnego, ks. Juana E. Vecchiego, w Sacro Cuore w Rzymie. Byłem najmłodszy w grupie: miałem zaledwie 19 lat. Po powrocie na Maltę uzyskałem licencjat z filozofii i socjologii, a następnie przez dwa lata odbywałem asystencję jako odpowiedzialny za Oratorium w Tas-Sliema.

Przeniosłem się na studia teologiczne do Rzymu, uczęszczając na Papieski Uniwersytet Salezjański (UPS) i mieszkając w wspólnocie Gerini. Zostałem wyświęcony na diakona w 2004 roku, a następnie kontynuowałem moją formację w Dublinie, w Irlandii, uzyskując tytuł magistra w zakresie Holistic Development in Family Pastoral Ministry. Po powrocie na Maltę, 21 lipca 2005 roku, razem z innymi dziewięcioma zakonnikami i diecezjanami, zostałem wyświęcony na kapłana.

Moim pierwszym posłannictwem była odpowiedzialność za Oratorium w Tas-Sliema oraz bycie ekonomem wspólnoty. Po kilku miesiącach zostałem mianowany delegatem ds. Duszpasterstwa Młodzieży w Radzie Delegatury Malty. Pełniłem tę funkcję przez rok, po czym zostałem mianowany ekonomem Delegatury, rolę tę pełniłem przez 10 lat, a następnie przez kolejne 6 lat, kiedy w 2018 roku Malta stała się Wizytatorią.

W międzyczasie pełniłem również inne funkcje: dyrektora Savio College, odpowiedzialnego za formację postnowicjuszy na Malcie przez sześć lat oraz przez cztery lata asystenta koordynatora Stowarzyszenia Szkół Katolickich na Malcie. Aby odpowiedzieć na potrzeby duszpasterskie, uzyskałem tytuł magistra w zakresie Psychoterapii Systemowej i Rodzinnej i zostałem wybrany sekretarzem Komitetu Krajowego Stowarzyszenia Psychoterapii na Malcie. W 2017 roku zostałem dyrektorem St. Patrick’s, dzieła, które obejmuje szkołę, internat i kościół publiczny, a także pełniłem rolę dyrektora szkoły. Wreszcie, w grudniu 2023 roku zostałem mianowany Inspektorem, a urząd objąłem w lipcu 2024 roku.

O czym Ksiądz marzył jako dziecko?
W wieku 7 lat zostałem ministrantem i do dziś nie potrafię wyjaśnić doświadczenia, jakie przeżyłem podczas mojej pierwszej Mszy jako ministrant. Poczułem obecność miłości w sercu, która zapraszała mnie do zostania kapłanem. Już w domu bawiłem się w „księdza”, a w szkole, mimo napięć między Kościołem a Państwem w tamtych czasach, często dyskutowałem na tematy religijne.

Pragnienie zostania kapłanem obejmowało w sobie także chęć dania głosu tym, którzy go nie mieli. Lubiłem pisać historie, przemawiać publicznie i organizować wydarzenia. Już w wieku 14 lat, na przykład, organizowałem wyjścia dla ministrantów.

Jaka jest historia Księdza powołania?
Moje powołanie zrodziło się ze spotkań z różnymi kapłanami, których uważałem za wzory życia. Jednak to w szkole salezjańskiej znalazłem nową energię: tam odkryłem swoje ukryte talenty i przeżyłem doświadczenia, które sprawiły, że poczułem się częścią wielkiej rodziny. W tym radosnym i inspirującym kontekście Pan przemówił do mojego serca.

W ostatnim roku szkolnym zrozumiałem, że moją drogą będzie droga salezjańska. Po roku rozeznawania i rozmów z moją rodziną oraz jednym z kapłanów, znalazłem spokój w decyzji: „Oddaję się w przyszłości dla młodzieży. Będę salezjaninem, aby kontynuować to, co otrzymałem”.

Ciekawą anegdotę opowiedziała mi babcia ze strony ojca, gdy byłem już blisko diakonatu. Mój ojciec był jednym z 18 dzieci w dużej i skromnej rodzinie. Pewien angielski salezjanin, ks. Patrick McLoughlin, znany z opinii świętości, miał w zwyczaju po Mszy odwiedzać siostry, aby przynieść kawałek ciasta babci. Wieczorem wracał z resztkami posiłków, aby pomóc nakarmić rodzinę w trudnej sytuacji. Pewnego dnia babcia zapytała go: „Jak mogę odpłacić za tyle dobroci i opatrzności?”. On odpowiedział: „Ty tylko módl się: kto wie, może jedno z twoich dzieci zostanie salezjaninem”. Spośród 51 kuzynów byłem pierwszym – i jednym z dwóch – którzy wybrali życie zakonne… i salezjańskie.

Jak zareagowała Księdza rodzina?
Moja rodzina zawsze była wielkim wsparciem. Moi rodzice nigdy nie narzucali swoich pomysłów, ale zawsze starali się wspierać moje decyzje. Mój ojciec był murarzem, a moja matka gospodynią domową. Prostota i jedność rodzinna były jednymi z najważniejszych wartości, które nas charakteryzowały. Podejmowali poświęcenia, które tylko jako dorosły zrozumiałem jako wyraz miłości przeżywanej w sposób konkretny. Nie było łatwo opuścić kraj i rozpocząć swoją drogę w wieku 18 lat, ale dziś moi rodzice są dumni, a w pewnym sensie również oni są częścią Rodziny Salezjańskiej. Od ponad 30 lat przygotowują posiłki dla młodzieży podczas obozów letnich. Kto wie, ile razy mój ojciec, mimo że pozostał analfabetą, rozmawiał z mądrością serca z jakimś młodym człowiekiem lub rodzicem. I ile razy wysyłali ulotki na poziomie inspektorii, aby wspierać nasze dzieła salezjańskie!

Księdza najpiękniejsza radość i największy trud…
Jest wiele radości, które nosi się w sercu, ale jedną z największych jest, gdy spotykam byłego ucznia, który mówi: „W tobie odnalazłem ojca, którego nigdy nie miałem”. Pełne przeżywanie swojego powołania oznacza również oferowanie tego, co mogłoby być równie piękne, jak budowanie rodziny. To czasami wiąże się z koniecznością cierpienia w milczeniu z powodu tej ofiary. Największym trudem jest natomiast widzieć dzieci cierpiące z powodu wojen, przemocy i nadużyć… widzieć je pozbawione zdolności marzenia o świecie pełnym nadziei i możliwości. Również trudno jest pozostać wiarygodnym i optymistycznym w kontekście bezwzględnego sekularyzmu, który często pochłania energię i stara się zgasić entuzjazm.

Lokalne potrzeby i potrzeby młodzieży…
Malta żyje w bardzo szczególnym czasie. Kulturowo pozostaje głęboko katolicka, ale w codziennej praktyce nie jest już tak samo. W ostatnich latach wybory polityczne, głównie ukierunkowane na wzmocnienie gospodarki, spowodowały głęboki kryzys w rodzinach. Wiele dzieci dorasta z brakiem punktów odniesienia i wzorów, które towarzyszyłyby im z miłością. Brakuje stabilnych punktów orientacyjnych, a jednocześnie wielu młodych ludzi poszukuje nowego sensu w swoim życiu. Wiara, coraz bardziej relegowana do sfery prywatnej, może jednak wzbudzić zainteresowanie, gdy potrafi mówić językiem, który wyzywa i zaprasza do dążenia do wyższych celów. W takich przypadkach młodzi ludzie chętnie gromadzą się, aby przeżywać doświadczenia, które wymagają towarzyszenia. Około 20% populacji to nie są Maltańczycy. Gospodarka, która przyciągnęła ludzi z całego świata, zmienia oblicze wyspy. Wielu młodych ludzi spoza Malty czuje się samotnych, podczas gdy inni zaczynają lub wznawiają swoją drogę wiary. To nowe granice i wschodzące formy ubóstwa, naznaczone wyzwaniami psychologiczno-emocjonalnymi i problemami zdrowia psychicznego. Te sytuacje podkreślają pilną potrzebę zajęcia się izolacją, niepewnością i brakami relacyjnymi, które charakteryzują tę złożoną rzeczywistość.

Wielkie wyzwania ewangelizacji…
Wszystko można podsumować jednym słowem: wiarygodność. Młodzi ludzie, dziś bardziej niż kiedykolwiek, nie potrzebują jedynie prostych przekazicieli treści, ale osób z autentycznymi sercami i uszami zdolnymi do słuchania bicia serc poszukujących sensu w swoim życiu. Potrzebują wychowawców, którzy potrafią tworzyć procesy, towarzyszy, którzy nie boją się pokazać swojej słabości i ograniczeń, ale którzy są autentycznymi przewodnikami. Potrzebują przewodników, którzy proponują to, co sami przeżyli: spotkanie z Jezusem jako cel i powołanie dla każdej osoby. Przewodników, którzy prowadzą do odkrycia siebie jako części Kościoła w drodze ku peryferiom, gotowego objąć i uzdrowić rany, zanim wskaże, co należy zrobić. Prawdziwym wyzwaniem, przynajmniej dla Europy, jest znalezienie młodych ludzi, którzy mają odwagę postawić swoje życie na Jezusa. Jak wynika z Synodu, niektóre struktury, konteksty i języki Kościoła nie są już tak skuteczne. Do tego dochodzi Kościół, który w niektórych przypadkach wydaje się zmęczony i rozproszony, zbyt skoncentrowany na auto-zachowaniu. Ta sytuacja odzwierciedla również sytuację rodzin, które muszą być ponownie postawione w centrum priorytetów w każdym kraju: są przyszłością państwa i Kościoła. Dlatego środowiska salezjańskie, z ich humanizmem, który docenia piękno obecne w każdej osobie, muszą proponować się nie tylko jako natychmiastowe odpowiedzi, ale także jako wzory dla innych grup i rzeczywistości. Może dopiero dziś rozumiemy, że radość i nadzieja Księdza Bosko wykraczają daleko poza proste emocje: są fundamentami, na których można zbudować odnowioną i odkupioną przez Chrystusa ludzkość.

Jak widzi Ksiądz przyszłość?
Patrzę w przyszłość z nadzieją. Obecny czas, moim zdaniem, jest naznaczony licznymi kryzysami na różnych frontach: powiedziałbym, że nie mogłoby być gorzej. To zatem czas odnowy; polegamy na Chrystusie w tym czasie oczyszczenia i przemiany. Tak, są wyzwania, które z pewnością ukształtują przyszłość.

Jakie miejsce zajmuje Maryja Wspomożycielka w Księdza życiu?
Jako dziecko codziennie modliłem się na różańcu w rodzinie. Jednak dla mnie była to może tylko praktyka pobożności ludowej. Z biegiem czasu, zwłaszcza podczas lat jako salezjanin, mogłem dostrzec, jak bardzo ta Niebieska Mama jest mi bliska. Pamiętam wiele momentów, w których, zmagając się z praktycznymi trudnościami i troskami związanymi z duszpasterstwem, byłem bliski poddania się. Ale Ona zawsze interweniowała w odpowiednim momencie. Każdego dnia zdaję sobie sprawę, jak naprawdę „to Ona wszystko uczyniła”. Żywię głęboką miłość do błogosławieństwa Maryi Wspomożycielki. Każdego ranka powierzam Jej wszystkich młodych ludzi i świeckich współpracowników, ale szczególnie tych, którzy znajdują się na peryferiach społeczeństwa. Rok temu, z okazji święta Matki Bożej z Guadalupe, podzieliłem się w mediach społecznościowych zdaniem, które Maryja powiedziała Juanowi Diego: „Nie bój się niczego. Czyż nie jestem twoją Matką? Czyż nie jesteś pod moim cieniem i ochroną? Czyż nie jestem źródłem twojej radości? Czy nie jesteś pod moim płaszczem, w objęciach moich rąk? Czy potrzebujesz czegoś więcej? Nie pozwól, aby cokolwiek innego cię niepokoiło”. Dwie godziny później otrzymałem telefon od Przełożonego Generalnego z prośbą o przyjęcie lub odrzucenie nominacji na Inspektora.

Co by Ksiądz powiedział młodym?
Aby się nie poddawali! Przytoczyłbym słowa Papieża Franciszka skierowane do młodych w kwietniu 2024 roku: „Wstań, aby stać na nogach wobec życia, a nie siedzieć na kanapie. Są różne kanapy, które nas przyciągają i nie pozwalają nam wstać”. Gdyby tylko młodzi zrozumieli, że są nadzieją dzisiaj i jutro, że są jak delikatne i kruche nasiona, ale jednocześnie bogate w nieskończone możliwości! Zachęciłbym ich do wezwania Chrystusa, ale także do pozwolenia Chrystusowi na wezwanie ich: tylko w ten sposób można zrozumieć, że z Nim buduje się intymną relację z żywym Bogiem, a nie z obrazem uformowanym przez lęki czy niepokoje. Wezwałbym tych młodych, którzy już doświadczyli Księdza Bosko: to niezwykłe rzucić się w Serce Chrystusa, oddając swoje życie dla młodych, którzy przyjdą. „Kogo poślę?”, zapytał Chrystus swoich uczniów. Może wielu innych miałoby tę samą determinację: „Poślij mnie!”

ks. Eric CACHIA sdb
przełożony Malty




Wywiad z nowym przełożonym, księdzem Vincentiusem Prastowo

Ksiądz Vincentius Prastowo jest nowym inspektorem salezjańskim dla Indonezji, kraju, który z 279 milionami mieszkańców i ponad 700 językami zajmuje czwarte miejsce na świecie pod względem liczby ludności. Indonezja jest największym państwem-archipelagiem na świecie, składającym się z 17 508 wysp, i jest domem dla największej społeczności muzułmańskiej na świecie. Obecność salezjańska w tym kraju sięga 1985 roku, chociaż pierwsza działalność w obecnym Timorze Wschodnim rozpoczęła się już w 1927 roku. Przeprowadziliśmy z nim rozmowę.

Czy może nam się Ksiądz przedstawić?
Nazywam się Vincentius Prastowo. Urodziłem się 28 listopada 1980 roku w Magelang, na wyspie Jawa. Należę do drugiego pokolenia mojej rodziny, które przyjęło wiarę katolicką. Moi rodzice byli pierwszymi w naszej rodzinie, którzy przyjęli sakrament chrztu, co głęboko zmieniło bieg naszych żyć. Dzięki nim poznałem Jezusa Chrystusa i wartości katolickie, które były mi przekazywane od dzieciństwa. Uczęszczałem do katolickiej szkoły podstawowej prowadzonej przez Siostry Niepokalanego Poczęcia (SPM), gdzie moja wiara rosła dzięki wychowaniu religijnemu, działalności liturgicznej i bliskim interakcjom z siostrami zakonnymi.

Jaka jest historia Księdza powołania?
Moje zainteresowanie życiem zakonnym zaczęło się w okresie dojrzewania, było inspirowane przez jezuitów, którzy posługiwali w mojej parafii. Ich szczere poświęcenie dla służby, głębia intelektualna i duchowość wywarły na mnie trwałe wrażenie. Ta inspiracja skłoniła mnie do kontynuowania mojej formacji w Małym Seminarium Stella Maris w Bogor, prowadzonym przez Franciszkanów, w latach 1994-1998.
W seminarium nie tylko nauczyłem się podstaw teologii i filozofii, ale także pogłębiłem swoje zrozumienie życia modlitwy, dyscypliny i życia wspólnotowego. Te lata były kluczowe w kształtowaniu mojej drogi i wyjaśnieniu mojego pragnienia dążenia do życia w służbie Bogu i innym.

Jak spotkał Ksiądz salezjanów?
Każdego roku Seminarium Stella Maris gościło wizyty różnych zgromadzeń zakonnych, wprowadzając seminarzystów w różne duchowości i misje. Podczas jednej z tych wizyt spotkałem księdza Jose Llopiza Carbonella i księdza Andressa Calejję, dwóch salezjanów, którzy często przyjeżdżali do seminarium. Przynosili roczne kalendarze z wizerunkiem Maryi Wspomożycielki Wiernych, co natychmiast przykuło moją uwagę.
Dzięki rozmowom z nimi zainteresowałem się misją salezjańską i postanowiłem bliżej poznać ich wspólnotę. Moja ciekawość skłoniła mnie do regularnych wizyt w wspólnocie salezjańskiej w Dżakarcie pod koniec każdego roku. Byłem głęboko poruszony ich podejściem do edukacji i zaangażowaniem w towarzyszenie młodym ludziom.
Nie tylko głosili wiarę; praktykowali ją, będąc mentorami dla młodych z ubogich środowisk.
Ciepło i miłość, które doświadczyłem w wspólnocie salezjańskiej, ostatecznie umocniły moją decyzję o wyborze tej drogi.

Jakie trudności Ksiądz napotkał?
Wybór drogi salezjańskiej nie był wolny od wyzwań. Moja formacja początkowa odbywała się w Timorze Wschodnim, regionie zaangażowanym w konflikt polityczny w tamtym czasie z powodu walki o niepodległość od Indonezji. Sytuacja ta stworzyła znaczące napięcia, zarówno dla mnie, jak i dla mojej rodziny. Moi rodzice byli głęboko zaniepokojeni moim bezpieczeństwem i nawet zasugerowali rozważenie „bezpieczniejszego” zgromadzenia.
Jednak moja determinacja była niezłomna. Wierzyłem, że to powołanie to życie, które Bóg zaplanował dla mnie. W obliczu trwającego konfliktu stawiłem czoła licznym próbom, w tym groźbie przemocy, adaptacji kulturowej i tęsknocie za rodziną. A jednak w każdej trudności znajdowałem siłę poprzez modlitwę i ochronę Boga.
To doświadczenie nauczyło mnie przezwyciężać strach i wzmocniło moją wiarę. Jedną z moich największych radości była wolność i odwaga do określenia mojego powołania, mimo przeszkód na drodze.

Jako salezjanin dostrzegłem ogromne wyzwania, przed którymi stoją wspólnoty w wyspiarskich regionach Indonezji. Nasz kraj, składający się z tysięcy wysp, boryka się z nierównościami w dostępie do edukacji i możliwości ekonomicznych. W odległych obszarach najpilniejsze potrzeby młodych ludzi to jakość edukacji i dostęp do godnych miejsc pracy.
Głęboko wierzę, że współpraca między rządem centralnym a lokalnymi jest kluczowa dla złagodzenia ubóstwa w tych regionach. Priorytetowe traktowanie rozwoju infrastruktury edukacyjnej, oferowanie stypendiów dla dzieci żyjących w trudnych warunkach oraz tworzenie równych możliwości zatrudnienia to kluczowe kroki.
Jako część wspólnoty salezjańskiej czuję się wezwany do przyczynienia się do tych wysiłków, szczególnie poprzez programy edukacji zawodowej mające na celu wyposażenie młodych ludzi w umiejętności, które przygotują ich do wejścia na rynek pracy i promują samowystarczalność.

Jak wygląda wasza praca salezjańska w kontekście całego kraju?
Indonezja jest znana jako kraj z największą populacją muzułmańską na świecie. Jednak jestem wdzięczny, że ludzie są generalnie umiarkowani i otwarci na różnorodność. W tym kontekście salezjanie pracują w obszarach przeważnie muzułmańskich z duchem braterstwa i współpracy. Nasza misja stara się budować mosty poprzez edukację i służbę, szanując indywidualne przekonania, jednocześnie broniąc uniwersalnych wartości, takich jak miłość, sprawiedliwość i pokój.
Ta świadomość różnorodności jest skarbem, który musimy nadal celebrować. W codziennym życiu uczymy się szanować siebie nawzajem i współpracować z różnymi wspólnotami. Wierzę, że różnorodność kulturowa, religijna i tradycyjna Indonezji jest błogosławieństwem, które należy zachować i docenić.

Jak widzi Ksiądz przyszłość młodych ludzi i edukację salezjańską?
Przewiduje się, że Indonezja doświadczy boomu demograficznego od 2030 roku. Oznacza to znaczący wzrost populacji w wieku produkcyjnym, co stwarza zarówno możliwości, jak i wyzwania. Chociaż ten wzrost stwarza potencjał do postępu gospodarczego, niesie również ryzyko powszechnego bezrobocia, jeśli nie zostanie odpowiednio zarządzany.
Jako wspólnota skoncentrowana na edukacji, salezjanie odgrywają kluczową rolę w przygotowywaniu młodych ludzi do stawienia czoła przyszłości. Koncentrujemy się na kształceniu zawodowym, które odpowiada potrzebom przemysłu, jednocześnie promując silny charakter i dyscyplinę. Jednym z naszych głównych projektów jest podniesienie godności młodych ludzi na odległych wyspach, wyposażając ich w umiejętności potrzebne w erze cyfrowej i technologicznej.
Aby prosperować w erze 5.0, młodzi Indonezyjczycy potrzebują elastyczności, kreatywności i umiejętności współpracy. Programy szkoleniowe, które oferujemy, mają na celu zaspokojenie tych potrzeb, dając młodym ludziom moc nie tylko do konkurowania na rynku pracy, ale także do stawania się promotorami przemian w swoich wspólnotach.

Jakie miejsce w Księdza życiu zajmuje Maryja Wspomożycielka Wiernych?
Maryja zawsze zajmowała szczególne miejsce na mojej drodze. Od dzieciństwa znałem ją i kochałem poprzez modlitwę różańcową, którą często odmawialiśmy w naszej okolicy. Jej wizerunek jako Maryi Wspomożycielki Wiernych nieustannie umacniał mnie i prowadził przez życiowe wyzwania.
W tradycji salezjańskiej szczególnie podkreśla się nabożeństwo do Maryi. Wierzymy, że Ona zawsze jest obecna, towarzysząc nam i chroniąc nas na każdym kroku naszej drogi. Moje osobiste doświadczenia potwierdzają, że poprzez modlitwę i zaufanie do Maryi, pozornie nieprzezwyciężone trudności mogą zostać pokonane.

Co powiedziałby Ksiądz młodym ludziom w tym momencie?
Do młodych ludzi moje przesłanie brzmi: nigdy nie traćcie nadziei. Nie pozwólcie, aby trudności, wyzwania czy przeszkody przygniotły wasze marzenia. Wierzcie, że zawsze jest droga do przebycia, szczególnie gdy polegamy na Bogu i szukamy wstawiennictwa Maryi.
Życie jest darem pełnym możliwości. Nie bójcie się wychodzić ze swojej strefy komfortu, stawiać czoła wyzwaniom i dążyć do swojego prawdziwego powołania. W każdej podróży Bóg daje siłę, a Maryja zawsze będzie obecna jako kochająca i wierna matka.
Niech młodzi Indonezyjczycy wstaną, rozwijają się i stają się promotorami przemian, przynosząc nadzieję narodowi i światu. Idźmy razem w wierze, miłości i służbie.

ks. Vincentius Prastowo
Inspektor Indonezji




Wywiad z nowym inspektorem, ks. Simonem Zakerianem

Złożył swoją Pierwszą Profesję w Damaszku 8 września 2002 roku, a Profesję Wieczystą w Aleppo 2 sierpnia 2008 roku. Został wyświęcony na kapłana w swoim rodzinnym mieście, Qamishli, 11 września 2010 roku. Po ukończeniu formacji wstępnej posługiwał w Inspektorii na różnych stanowiskach, zajmując się różnymi odpowiedzialnościami. Od 2010 do 2014 roku w Aleppo, w Syrii, był duszpasterzem; od 2015 do 2017 roku w Damaszku był Dyrektorem domu. Od 2017 do 2018 roku w Aleksandrii, w Egipcie, ponownie pełnił rolę Dyrektora, a od 2018 do lipca 2024 roku w Al-Fidar i El Houssoum, w Libanie, również miał odpowiedzialność Dyrektora. Na poziomie inspektorialnym służył jako delegat ds. Duszpasterstwa Młodzieży przez około 12 lat, kończąc tę posługę w czerwcu 2024 roku, rozpoczynając nową posługę 6 lipca 2024 roku jako inspektor. Inspektoria Bliskiego Wschodu obejmuje Palestynę – Izrael, Syrię, Egipt i Liban.

Czy może nam się Ksiądz przedstawić?
Urodziłem się w Syrii, w mieście, które nazywa się al-Qamishli (na północnym wschodzie Syrii), 2 lipca 1978 roku w rodzinie ormiańskiej, i jak wszyscy Ormianie z diaspory, którzy przeżyli ludobójstwo osmańskie z 1915 roku, kiedy to moi dziadkowie uciekli i dotarli do Qamishli. Mój tata ma na imię Aram, a mama Araxi; tworzymy rodzinę wraz z dwoma braćmi i sześcioma siostrami.

Kto pierwszy opowiedział Księdzu historię Jezusa?
Moja rodzina zawsze miała głęboką wiarę chrześcijańską, którą moi rodzice przekazywali mi od dzieciństwa, także z pomocą mojej babci, która mówiła mi o Jezusie. Kościół Ormiański także mi pomógł, ponieważ jako dziecko byłem ministrantem i służyłem do Mszy. Potem zacząłem uczęszczać do oratorium Księdza Bosko w moim mieście, od piątej klasy. Ponieważ bardzo lubiłem grać w piłkę nożną, przez lata nadal chodziłem do oratorium, a potem, stopniowo moja przynależność do oratorium rosła, angażując mnie nie tylko w działalność sportową, ale także w animację i służbę.

Jaka jest historia Księdza powołania?
Moje powołanie zrodziło się z pragnienia, które Bóg złożył w moim sercu. Kiedy służyłem do Mszy, mówiłem sobie: kiedy dorosnę, też będę przy ołtarzu jak ten kapłan. Po poznaniu Salezjanów to pragnienie coraz bardziej dojrzewało, a przykład tych Salezjanów, którzy byli z nami na podwórku, w kościele i w różnych momentach naszego życia, skłonił mnie do poważnego zastanowienia się nad moim życiem i jego sensem. Tak więc zacząłem głębiej się zastanawiać i zadawać sobie pytania o sens mojej egzystencji i sens mojego życia. Zaczynałem więc pytać, jak mogę rozpoznać moje powołanie, co Bóg chce ode mnie. Z tymi myślami, modlitwą i pełniąc służbę, szedłem dalej w poszukiwaniu woli Pana dla mnie. W Qamishli był włoski misjonarz, który zawsze był z nami na podwórku; organizował turnieje piłkarskie, zachęcał nas, towarzyszył nam w drodze do kościoła, aby uczestniczyć we Mszy i adoracji eucharystycznej, a także pokazywał nam filmy o życiu świętych, aby potem zachęcać nas do czynienia dzieł miłosierdzia i służby w oratorium i poza nim. Jego świadectwo skłoniło mnie do refleksji, że mogę również żyć i działać jak on. Z jego pomocą i pomocą innych salezjanów rozpocząłem moje rozeznawanie. Zafascynowało mnie życie tego salezjanina, ponieważ był blisko Boga, ludzi i młodzieży, jak Ksiądz Bosko, z radosnym i pięknym, prostym i głębokim przesłaniem. Było widać, że to nie była jedynie praca, ale Boże powołanie!

Jak zareagowała Księdza rodzina?
Moja rodzina jest prosta i na początku nie chciała, żebym opuszczał dom, ale potem zrozumiała, że to było wezwanie od Pana, więc pozwolono mi rozpocząć tę drogę. Od tego momentu moja rodzina zawsze wspierała moje powołanie z miłością i modlitwą.

Jakie były największe wyzwania?
Największym wyzwaniem było opuszczenie świata, aby podążać za Chrystusem w życiu konsekrowanym. Nie było to łatwe, ponieważ moje życie było związane z wieloma przyjaciółmi i piłką nożną. Byłem piłkarzem i grałem w drużynie z mojej miasta w lidze A, więc porzucenie tego wszystkiego było trudne.

Jakie jest Księdza najpiękniejsze doświadczenie?
Muszę powiedzieć, że kiedy rozpocząłem tę drogę, doświadczyłem tego, co mówi Jezus w Ewangelii, że kto Go naśladuje, otrzyma w zamian wielu braci, sióstr, przyjaciół, współbraci, młodych i świeckich, z którymi można dzielić życie i misję. To jest naprawdę piękny dar.

Jaka jest młodzież w Księdza regionie?
Młodzi w naszej inspektorii to bohaterowie, są wspaniali. Jak zawsze mówię wszystkim, to oni są prawdziwymi bohaterami historii naszych ziem, ponieważ zawsze żyli w bardzo trudnych i wojennych sytuacjach, ponieważ nauczyli się żyć w tych sytuacjach jako chrześcijanie i świadkowie, z wielką wiarą i nadzieją. Dla mnie byli i są nadal pięknym przykładem.

Co można by zrobić więcej i lepiej?
Przyszłość młodzieży w naszych ziemiach dzisiaj jest bardzo niepewna i niełatwa, ale oni mogą zrobić wiele, i modlę się do Boga, aby dał nam pokój, aby mogli budować przyszłość w tych ziemiach i patrzeć na jutro z nadzieją i bez strachu, ponieważ On jest z nami i nas nie opuszcza.

Jakie miejsce zajmuje w Księdza życiu Maryja Wspomożycielka?
W naszych domach na Bliskim Wschodzie jesteśmy przyzwyczajeni, że my salezjanie razem z młodzieżą często wzywamy Maryję Wspomożycielkę, ponieważ wiemy, że to Ona pomogła Księdzu Bosko szczególnie w najtrudniejszych momentach. I my właśnie w tych momentach wojny nie przestajemy prosić o Jej matczyną opiekę, Ona jest naszym schronieniem, Ona jest Madonną trudnych czasów, jak mówił Ksiądz Bosko.

Co by Ksiądz powiedział młodzieży w tym momencie?
Mówię młodzieży, aby nie bała się życia i trudności, ale aby stawiała czoła wszystkiemu z miłością i nadzieją; nie sama, ale z Bogiem i z braćmi i siostrami, ponieważ razem możemy zmienić siebie i świat; tak żyli i działali nasi święci oraz nasz ojciec założyciel, Ksiądz Bosko. Zachęcam więc młodzież do otwarcia serca na wezwanie Boga, aby nie była obojętna, gdy słyszy Jego głos… nie zatwardzajcie serca!
I kończę, mówiąc do siebie i do wszystkich młodych, te same słowa papieża Franciszka z Cristus Vivit: „On żyje i chce, abyś żył!”

ks. Simon ZAKERIAN
inspektor Bliskiego Wschodu




Wywiad z nowym inspektorem, księdzem Milanem Ivančevićem

Chorwacja salesiańska stanowi część Kongregacji Salesian, która zasługuje na szczególną uwagę. W kraju liczącym prawie 4 miliony mieszkańców pojawia się wiele powołań, nie tylko wśród salesian, ale także wśród Córek Marii Pomocniczki. Niedawno społeczność przywitała nowego inspektora salesiańskiego: ojca Milana Ivančevića. Mieliśmy przyjemność przeprowadzić z nim wywiad i chcemy podzielić się jego świadectwem.

Czy może się Ksiądz przedstawić?
Milan Ivančević, salezjanin, urodzony 25 października 1962 roku w Šlimacu (Rama – Prozor, Bośnia i Hercegowina). Mam trzech braci i trzy siostry, którzy mają 29 wnuków. Ukończyłem szkołę podstawową i średnią w moim rodzinnym mieście. Po studiach z matematyki i fizyki w Mostarze oraz dwóch latach nauczania w szkole podstawowej, wstąpiłem do wspólnoty salezjańskiej jesienią 1989 roku. Złożyłem śluby wieczyste 8 września 1997 roku i zostałem wyświęcony na kapłana 27 czerwca 1998 roku.
Jako salezjanin pełniłem następujące posługi:
– 1998 – 1999: wikariusz parafialny w parafii Maryi Wspomożenia Wiernych w Knežiji;
– 1999 – 2002: nauczyciel religii w Žepče;
– 2002 – 2003: radca Wspólnoty ds. Edukacji Powołań Salezjańskich w Podsusedzie;
– 2003 – 2005: studia specjalistyczne w Rzymie na UPS (licencjat z duchowości);
– 2005 – 2006: radca Wspólnoty ds. Edukacji Powołań Salezjańskich w Podsusedzie;
– 2006 – 2015: dyrektor w tej samej wspólnocie i członek Rady inspektorialnej;
– 2015 – 2021: dyrektor wspólnoty salezjańskiej w Žepčach i dyrektor KŠC Don Bosco;
– 2021 – 2024: proboszcz i dyrektor wspólnoty w Splicie;
– 2024 –: inspektor.

Kto pierwszy opowiedział Księdzu historię Jezusa?
Moja matka nauczyła mnie pierwszych kroków w wierze, słowem i przykładem. Później, dorastając, wszyscy inni członkowie rodziny również formowali nas w wierze, ponieważ w rodzinie była regularna modlitwa: modlitwa poranna i wieczorna, przed i po posiłkach.
Mieszkaliśmy w wiosce 7 km od kościoła, ale regularnie chodziliśmy na niedzielną Mszę Świętą. Wszystko było przesiąknięte wiarą, ale także wieloma cierpieniami. Mój region bardzo cierpiał podczas drugiej wojny światowej. Pewnego dnia matka, mając zaledwie 11 lat, straciła dwóch braci, którzy zostali zabici przez Serbów jesienią 1942 roku tylko dlatego, że byli Chorwatami. Ta rana na zawsze naznaczyła rodzinę, razem z biedą.

Jak poznał Ksiądz Księdza Bosko i salezjanów?
O salezjanach usłyszałem dość późno. Podczas studiów z matematyki wyraziłem mojej zmarłej ciotce, która była zakonnicą w Niemczech, pragnienie zostania księdzem. Przekazała mi cztery adresy z Niemiec, do których można się zwrócić w związku z powołaniem do kapłaństwa. Wśród nich był adres salezjanów w Niemczech. Zacząłem więc korespondować z nimi, a listy były tłumaczone przez chorwackiego salezjanina, księdza Franjo Crnjakovicia, który wtedy pracował w Niemczech. Kiedy nadszedł czas, aby wstąpić do wspólnoty, pojawił się problem braku znajomości języka niemieckiego. Potem ksiądz Franjo wysłał mi adres salezjanów w Zagrzebiu i tak stałem się chorwackim salezjaninem.

Miał Ksiądz ukończone studia z matematyki. Dlaczego więc salezjanin?
Uwielbiałem matematykę i pracę z dziećmi w szkole. Lubiłem pomagać młodym w rozwiązywaniu problemów matematycznych. Od dzieciństwa powołanie kapłańskie w jakiś sposób tliło się we mnie. Pierwsze, co pamiętam, to doświadczenie z starszym krewnym, który był jednym z nielicznych krewnych otrzymujących emeryturę. Kiedy byłem w trzeciej klasie podstawowej, pewnego dnia zobaczył mnie szczęśliwego z powodu moich doskonałych ocen i powiedział: „Obiecaj mi, że będziesz się uczył, aby zostać księdzem, a od teraz dam ci 5 stoi z każdej mojej emerytury” (aktualna wartość 10 euro). I oczywiście obiecałem, ponieważ dla mnie jako dziecka miało to ogromną wartość. Wiele lat później, gdy już pracowałem w szkole i byłem blisko decyzji o wstąpieniu do Zgromadzenia, byłem na jego pogrzebie i przy otwartym grobie podziękowałem mu i obiecałem, że zostanę księdzem. Wśród dzieci, którym uczyłem matematyki, były także te porzucone przez rodziców. Obserwowanie ich sytuacji pomogło mi zdecydować się na drogę służby młodzieży jako salezjanin.

Księdza najpiękniejsza radość i największy trud…
Najbardziej cieszą mnie doświadczenia spowiedzi. Kiedy widzę przed sobą przemianę ludzkiej duszy i rozpoznaję siebie jako środek, przez który to się dzieje, nie można tego porównać z niczym na ziemi, to wydarzenie niebiańskie. Szczególnie gdy chodzi o młodych, ale w tych sytuacjach każda dusza jest młoda, ponieważ jest piękna. A to, co najbardziej mnie rani, to rozpacz dzieci i młodzieży, gdy ich rodzice się rozstają. Zawsze głęboko porusza mnie ich cierpienie. I także świadomość, gdy ludzie lekceważą decyzję o aborcji. Przechodzi mnie dreszcz z powodu ślepoty, w której ludzie nie są świadomi, jak wielki błąd popełniają. Te rzeczy przenikają głęboko w ludzkość i stawiają ją pod znakiem zapytania.

Jakie są najpilniejsze potrzeby lokalne i młodzieży? Co można by zrobić więcej i lepiej?
Najpilniejszą potrzebą naszej populacji jest przywrócenie nadziei ludziom, aby nie bali się życia i wzmocnienie ich w wierze, że Bóg prowadzi i wspiera ten świat. Życie jest o wiele piękniejsze i bogatsze, gdy jest przesiąknięte wiarą, ponieważ właśnie w wierze ma ono oczywisty sens i zawsze może znaleźć powody do radości. Współczesna kultura kradnie tę wartość młodym i zastępuje ją wartościami krótkotrwałymi, które łatwo i szybko się wyczerpują, pozostawiając pustkę w duszy. Mamy szczęście, że wiele młodych osób potrafi pielęgnować i żyć swoją wiarą, czasami nawet wbrew prądowi. Ale niestety wielu wciąż jest daleko od wiary i szuka sensu w czymś mniejszym od siebie.
Może moglibyśmy jeszcze bardziej wyjść i zacząć szukać bezdomnych. Ale trzeba wyjść przygotowanym, jeśli przyniesiemy tylko nasze siły, uda nam się trochę, ale jeśli pójdziemy z siłą Boga, to On czyni wiele dla naszych małych rzeczy. Myślę, że w naszych sercach, które są poświęcone Bogu, musimy odzyskać tę pierwotną miłość i świadczyć z nową siłą, że Bóg jest naprawdę żywy i zaprasza nas do uczestnictwa w Jego życiu. A tego nie można ukryć, dusze to widzą.

Jak widzi Ksiądz przyszłość?
Przyszłość, jak teraźniejszość, jest w rękach Boga. Biblia uczy nas, że świat jest w dobrych rękach. Dlatego nie musimy się bać. „Jeśli Bóg jest z nami, któż przeciwko nam?” (Rz 8,31). Prawda jest taka, że zmiany zachodzą w niesamowitym tempie, świat staje się coraz mniejszy, ponieważ wszystko jest łatwe i szybkie do osiągnięcia. Kultury i tradycje mieszają się, a nikt nie może sobie wyobrazić, jakie będą konsekwencje. Ale jeśli mamy zaufanie do Pana, który jest źródłem życia, On wszystko doprowadzi do dobra. To od nas zależy, aby słuchać, rozróżniać i szukać naszego miejsca i roli w tym, co On od nas wymaga. A jeśli jesteśmy na tej drodze, to jesteśmy gotowi na wspaniałe niespodzianki, które Pan przygotowuje dla nas.

Jakie miejsce zajmuje w Księdza życiu Maryja Wspomożycielka Wiernych?
Maryja, Matka Jezusa, ma ważne miejsce w moim życiu. Moja matka przez całe życie wskazywała na obecność Matki Bożej i szeptała oraz modliła się na różańcu aż do ostatniego tchu. Chętnie pielgrzymuję do sanktuariów Matki Bożej i świadczę, jak Jej spojrzenie napełnia ludzi nadzieją. Ksiądz Bosko zostawił nam nabożeństwo do Maryi Wspomożycielki Wiernych i obiecał, że zobaczymy, czym są cuda, jeśli będziemy mieli dziecięce zaufanie do Niepokalanej Wspomożenia. Tajemnica Bożego Narodzenia i Eucharystii nie może być zrozumiana bez zanurzenia się w głębię, a najprostszym sposobem, aby to osiągnąć, jest modlitwa różańcowa.

Co by Ksiądz powiedział młodym w tym momencie?
Moje przesłanie do młodych jest takie, aby nie bali się być wierzącymi, nawet jeśli moda nazywa to zacofaniem. I rzeczywiście nikt nie jest tak zainteresowany naszym jutrem jak Bóg, który w swoich przykazaniach daje nam siłę na przyszłość. Przygotowuje nas na przyszłość swoimi przykazaniami. Jeśli każdego dnia staramy się harmonizować nasze życie według Dekalogu, to możemy już powiedzieć o sobie: błogosławieni, którzy idą za nami, bo będą mieli przed sobą ludzi. Dlatego młodzi, bądźcie odważni, nie bójcie się życia, to najpiękniejszy dar Boga.

ks. Milan Ivančević sdb
Inspektor Chorwacja




Wywiad z nowym przełożonym, ks. Gabrielem NGENDAKURIYO

Przeprowadziliśmy wywiad z nowym przełożonym Wizytatorii Afryki Wielkich Jezior (AGL), obejmującej Ugandę, Rwandę i Burundi, ks. Gabrielem NGENDAKURIYO.Nazwa Wizytatorii nawiązuje do bliskości Jeziora Wiktorii, największego w Afryce i drugiego co do wielkości na świecie.

Czy może się Ksiądz przedstawić?
Nazywam się Gabriel NGENDAKURIYO, jestem salezjaninem Księdza Bosko i księdzem. Urodziłem się 3 lipca 1954 r. w Burundi, gdzie uczęszczałem do szkoły aż do ukończenia szkoły średniej. Wkrótce potem wstąpiłem do Zgromadzenia Salezjańskiego: odbyłem nowicjat w Butare w Rwandzie (1978-1979), a następnie studiowałem filozofię w międzydiecezjalnym seminarium w Nyakibanda (Rwanda).
W 1981 r. przeniosłem się do Lubumbashi (wówczas Zair) na asystencję. Teologię ukończyłem w Kolwezi, w tym samym kraju, a święcenia kapłańskie przyjąłem 11 sierpnia 1987 r. w Lubumbashi. Miesiąc później byłem już w Rukago, w Burundi, jako wikariusz parafialny.
W 1991 r. zostałem wysłany do Rzymu, a następnie do Jerozolimy na studia przygotowujące mnie do roli formatora w naszym Instytucie Teologicznym św. Franciszka Salezego w Lubumbashi. Przebywałem tam od 1994 do 2006 r., do czasu, gdy Przełożony Generalny (ks. Pascual Chávez) mianował mnie Przełożonym nowego Okręgu o nazwie Afryka Wielkie Jeziora (AGL), z działalnością w trzech krajach: Burundi, Rwandzie i Ugandzie.
Pod koniec mojej sześcioletniej kadencji (2006-2012) i po roku szabatowym w Ziemi Świętej, zostałem mianowany dyrektorem w Buterere (Burundi). Następnie przez dwa lata kierowałem wspólnotą Don Rua w UPS (Rzym). Sześć lat później (sierpień 2021 r.) powróciłem do Buterere jako rektor sanktuarium poświęconego Maryi Wspomożycielce. Stamtąd wyjechałem do Kigali na nową kadencję przełożonego prowincjalnego. Obecnie jestem w Rzymie na sesji formacyjnej dla „nowych” inspektorów.

Kto pierwszy opowiedział Księdzu historię Jezusa?
Pochodzę z głęboko chrześcijańskiej i praktykującej rodziny. Poznałem Jezusa w „żywotny i konkretny” sposób, zanim jeszcze zostałem teoretykiem: codziennie odmawialiśmy różaniec, w niedziele chodziliśmy na Mszę świętą (dwie godziny marszu), byłem ministrantem i poszedłem za moją starszą siostrą do katechumenatu przed rozpoczęciem szkoły podstawowej. Tak więc to moi rodzice pierwsi powiedzieli mi o Jezusie.

Jaka jest historia Księdza powołania?
Pod koniec szkoły podstawowej poprosiłem o przyjęcie do niższego seminarium diecezjalnego, ponieważ chciałem zostać księdzem. Nie było to dla mnie możliwe, więc zostałem skierowany do szkoły w tzw. krótkim cyklu, prowadzonej przez Braci Matki Bożej Miłosierdzia, aby szkolić nauczycieli szkół podstawowych. Tutaj znalazłem ludzi, którzy bardzo mnie zbudowali. Następnie, w wieku 17 lat, przybyłem do szkoły salezjańskiej i poczułem „ogień” Księdza Bosko w moim sercu.

Jakie jest Księdza najmilsze wspomnienie?
Moment moich święceń kapłańskich jest jednym z moich najcenniejszych wspomnień. Inne wiąże się z moim pierwszym przyjazdem do Ziemi Świętej, a później do Lourdes.

Jakie są najpilniejsze lokalne potrzeby i jakie są potrzeby młodych ludzi?
W mojej Wizytatorii AGL najpilniejszym priorytetem jest formacja do autentycznych wartości ludzkich i chrześcijańskich. Dzisiaj jest tak wielu „nauczycieli” wszelkiego rodzaju i stało się skomplikowane odróżnienie chwastów od dobrej pszenicy. Dlatego pracujmy nad głęboką ewangelizacją, opartą na zasadach „systemu prewencyjnego” Księdza Bosko.

Czy chrześcijanie w Księdza regionie są prześladowani?
Absolutnie nie. Obecnie chrześcijanie cieszą się wystarczającą swobodą życia i głoszenia swojej wiary, oczywiście z poszanowaniem porządku publicznego.

Czy ma Ksiądz relacje z ludźmi innych religii w swoim regionie?
Relacje między katolickimi a niektórymi nowymi formami protestantyzmu nie zawsze są idealne, ale te nieporozumienia nigdy nie prowadzą do przemocy.

Jak widzi Ksiądz przyszłość?
Patrzę w przyszłość z optymizmem i realizmem. Historia ludzkości jest dynamiczna, składa się ze wzlotów i upadków. Dzisiaj z pewnością przechodzimy przez delikatny okres, który wymaga od nas dobrego odczytania „znaków czasu” i obrania właściwego kierunku.

Jakie miejsce zajmuje Maryja Wspomożycielka w Księdza życiu?
Odkąd byłem dzieckiem, zawsze miałem bardzo ważną relację z Maryją (tytuł „Wspomożycielki” poznałem dopiero później). Kiedy odkryłem, że Ona mnie słucha i troszczy się o mnie, zwracam się do Niej z szacunkiem, ale także ze spontanicznością i zażyłością. Robię wszystko, by była znana i kochana. Czuję się jej „synem”, „powiernikiem” i „uczniem”.

Co powiedziałby Ksiądz młodym ludziom w tym czasie?
Powiedziałbym im, że życie jest piękne i warto je przeżyć w pełni. I że to „życie w pełni”, choć cudowne, wymaga również wysiłku (w sensie ascetycznym), zdolnego uszlachetnić osobę ludzką. Naprzód, młodzi!

ks. Gabriel NGENDAKURIYO,
Przełożony Wizytatorii Afryki Wielkich Jezior




Projekt Misyjny Basilicata – Kalabria

All’interno del “Progetto Europa”, l’Italia Meridionale ha lanciato un nuovo progetto missionario nelle regioni della Calabria e della Basilicata accogliendo i primi missionari “ad gentes”, segno di generosità missionaria e opportunità di crescita nell’apertuW ramach „Projektu Europa” Inspektoria Południowych Włoch uruchomiła nowy projekt misyjny w regionach Kalabrii i Basilicaty, przyjmując pierwszych misjonarzy „ad gentes”, co jest znakiem misyjnej hojności i szansą na wzrost globalnego otwarcia się na charyzmat św. Jana Bosko.

Europa jako ziemia misji: w nowej salezjańskiej perspektywie misyjnej misje coraz mniej mają charakter geograficzny, jako ruch w kierunku „ziem misyjnych”, dzisiaj misjonarze pochodzą z pięciu kontynentów i są wysyłani na pięć kontynentów. Ten wielokierunkowy ruch misyjny ma już miejsce w wielu diecezjach i zgromadzeniach. W ramach „Projektu Europa” salezjanie zmierzyli się z tą zmianą paradygmatu misyjnego, dla którego konieczna jest droga nawrócenia umysłu i serca. „Projekt Europa”, w myśli ks. Pascuala Cháveza, jest aktem apostolskiej odwagi i szansą na charyzmatyczne odrodzenie w Europie, które należy umieścić w szerszym kontekście nowej ewangelizacji. Celem jest zaangażowanie całego Zgromadzenia Salezjańskiego w umocnienie charyzmatu salezjańskiego w Europie, zwłaszcza poprzez głęboką odnowę duchową i duszpasterską współbraci i wspólnot, aby kontynuować projekt św. Jana Bosko na rzecz młodzieży, szczególnie najuboższej.

Zaangażowane inspektorie salezjańskie są wezwane do przemyślenia swoich dzieł salezjańskich w celu bardziej efektywnej ewangelizacji, odpowiadającej dzisiejszemu kontekstowi. Wśród nich inspektoria Południowych Włoch opracowała nowy projekt misyjny, który obejmuje regiony Basilicaty i Kampanii.
Zaczynając od analizy terytorium, można zauważyć, że Południowe Włochy charakteryzują się dość znaczną obecnością młodzieży, z mniejszym spadkiem urodzeń w porównaniu do innych regionów Włoch, oraz że emigracja jest bardzo mocnym zjawiskiem, które sprawia, że wielu młodych ludzi wyjeżdża, aby studiować lub pracować gdzie indziej. Tradycje religijne i rodzinne, które od zawsze stanowiły ważny punkt odniesienia dla społeczności, są mniej istotne niż w przeszłości, a wielu młodych ludzi postrzega wiarę jako oddaloną od swojego życia, mimo że nie okazują całkowitego sprzeciwu wobec niej. Salezjanie odznaczają się dobrą przynależnością do duchowych doświadczeń młodzieżowych, ale jednocześnie niskim przyjęciem systematycznych i definitywnych propozycji.  
Inne problemy dotykające świat młodzieżowy to analfabetyzm emocjonalny i afektywny, kryzysy relacyjne w rodzinach, porzucanie szkoły i bezrobocie. Wszystko to sprzyja zjawiskom powszechnej biedy i wzrostowi organizacji przestępczych, które znajdują żyzny grunt do angażowania i gorszenia młodych ludzi.
W tym kontekście wielu młodych wyraża silne pragnienie zaangażowania społecznego, szczególnie w obszarach politycznych i ekologicznych oraz w świecie wolontariatu.

Inspektoria salezjańska w ostatnich latach zastanawiała się, jak działać, aby być widzialną w terenie, i podjęła kilka ważnych decyzji, w tym rozwój dzieł i projektów dla najuboższych młodych, takich jak domy dziecka i ośrodki dzienne, które bezpośrednio i wyraźnie wyrażają opcję na rzecz młodzieży zagrożonej. Całościowa opieka nad młodzieżą powinna dążyć do kształcenia nie tylko teoretycznego, aby młody człowiek mógł odkryć lub uświadomić sobie swoje zdolności. Ponadto potrzebna jest odważniejsza praktyka misyjna, aby realizować ścieżki edukacji w wierze, które pomogą młodym ludziom w realizacji ich chrześcijańskiego powołania.
Wszystko to ma być realizowane z aktywnym zaangażowaniem wszystkich: osób konsekrowanych, świeckich, młodzieży, rodzin, członków Rodziny Salezjańskiej… w stylu w pełni synodalnym, który promuje współodpowiedzialność i uczestnictwo.

Basilicata i Kalabria zostały wybrane jako obszary znaczące charyzmatycznie i potrzebujące wzmocnienia oraz nowego impulsu wychowawczo-duszpasterskiego, terytoria, na które warto postawić, otwierając nowe granice pastoralne i redefiniując niektóre już istniejące. Chodzi o sześć dzieł salezjańskich: Potenza, Bova Marina, Corigliano Rossano, Locri, Soverato i Vibo Valentia. Jakich salezjanów potrzebujemy do tego projektu misyjnego? Salezjanów gotowych do pracy w ubogich, ludowych i zaludnionych terenach, z trudnościami ekonomicznymi i czasami brakiem bodźców kulturowych, szczególnie potrzebujących pierwszego przepowiadania Ewangelii. Salezjanów, którzy są dobrze przygotowani, na poziomie duchowym, salezjańskim, kulturowym i charyzmatycznym. Należy mieć na uwadze powód, dla którego ten projekt został opracowany, a mianowicie troskę o Basilicatę i Kalabrię, dwa ubogie regiony z niewieloma systematycznymi propozycjami duszpasterskimi na rzecz najbardziej potrzebujących młodych ludzi, w których głoszenie kerygmatyczne staje się coraz większą potrzebą, także w kontekstach tradycji katolickiej. Wychowawczo-duszpasterska praca salezjanów stara się dać nadzieję wielu młodym ludziom, którzy często są zmuszeni do opuszczenia swoich domów i przeniesienia się na północ w poszukiwaniu lepszego życia. Kontrast tej rzeczywistości z dalekowzrocznymi ofertami pastoralnymi i formacyjnymi, szczególnie kształceniem zawodowym, uwagą na problemy młodzieżowe, współpracą z instytucjami w celu znalezienia odpowiedzi staje się coraz bardziej pilny. Oprócz salezjanów konsekrowanych, ten teren wzbogacony jest piękną obecnością świeckich i członków Rodziny Salezjańskiej, a lokalny Kościół, jak również rzeczywistość społeczna, darzy wielkim szacunkiem i uznaniem synów św. Jana Bosko.

Przyjęcie nowych misjonarzy ad gentes jest błogosławieństwem i wyzwaniem, które wpisuje się w ten projekt pastoralny. Inspektoria Południowych Włoch (IME) w tym roku przyjęła czterech misjonarzy, wysłanych w 155. salezjańskiej wyprawie misyjnej. Wśród nich dwóch stało się członkami nowej delegatury inspektorialnej AKM (Albania, Kosowo, Czarnogóra), a pozostali dwaj zostali przeznaczeni na Południe Włoch i wezmą udział w nowym projekcie misyjnym IME dla Basilicaty i Kampanii: Henri Mufele Ngankwini i Guy Roger Mutombo, z Demokratycznej Republiki Konga (Inspektoria ACC).
Aby jak najlepiej towarzyszyć przybywającym misjonarzom, Inspektoria IME zobowiązuje się, aby czuli się jak w domu i mieli stopniowe wprowadzenie w nową rzeczywistość wspólnotową i społeczną. Misjonarze są stopniowo wprowadzani w historię i kulturę miejsca, które stanie się ich domem, a od pierwszych dni uczestniczą w kursach języka i kultury włoskiej, trwających co najmniej dwa lata, co pomoże im w pełnej inkulturacji. Równolegle są wprowadzani w procesy formacyjne i stawiają pierwsze kroki w działaniach edukacyjno-pastoralnych inspektorii z młodzieżą i dziećmi. Fundamentalnym wymiarem jest uwaga na osobistą duchową drogę: każdemu misjonarzowi zapewnione są odpowiednie momenty modlitwy osobistej i wspólnotowej, towarzyszenie i duchowe prowadzenie, spowiedź, najlepiej w języku, który rozumieją, oraz czas na aktualizację i formację. W późniejszym etapie misjonarzowi zapewniona jest ciągła formacja, aby jeszcze pełniej włączyć się w dynamikę inspektorialną, zachowując pewne specyficzne uwagi. Doświadczenie misyjne będzie okresowo oceniane, aby zidentyfikować mocne strony, słabości i ewentualne korekty, w duchu braterskim.

Jak przypomina nam ks. Alfred Maravilla, Radca Generalny ds. Misji, „bycie misjonarzem w zsekularyzowanej Europie stawia znaczne wyzwania wewnętrzne i zewnętrzne. Dobra wola to za mało.” „Patrząc wstecz oczami wiary, uświadamiamy sobie, że poprzez uruchomienie ‘Projektu Europa’ Duch Święty przygotowywał Towarzystwo Salezjańskie do stawienia czoła nowej rzeczywistości Europy, abyśmy mogli być bardziej świadomi naszych zasobów, jak również wyzwań, i z nadzieją na ponowne ożywienie charyzmatu salezjańskiego na Kontynencie.”
Módlmy się, aby w regionach Basilicaty i Kalabrii obecność salezjańska była inspirowana Duchem Świętym dla dobra najbardziej potrzebujących młodych ludzi.

Marco Fulgaro