26 wrz 2025, pt.

⏱️ Czas czytania: 4 min.

image_pdfimage_print

Mamy marzenie. I jest ono naszym największym bogactwem


Dwieście lat temu dziewięcioletni chłopiec, biedny i bez przyszłości innej niż bycie rolnikiem, miał sen. Opowiedział go rano swojej matce, babci i rodzeństwu, którzy go wyśmiali. Babcia podsumowała: Nie zwracaj uwagi na sny. Wiele lat później ów chłopiec, Jan Bosko, napisał: Byłem zdania mojej babci, ale nigdy nie mogłem wyrzucić tego snu z głowy.
Bo nie był to sen, jak wiele innych, które umierają o świcie.
Wracał i wracał wiele razy. Z przeszywającym ładunkiem energii. Dla Jana Bosko było to źródło radosnego bezpieczeństwa i niewyczerpanej siły. Źródłem jego życia.
Podczas procesu diecezjalnego w sprawie beatyfikacji księdza Bosko, ksiądz Rua, jego pierwszy następca, zeznał: Zostałem poinformowany przez Łucję Turco, członka rodziny, w której ks. Bosko często przebywał ze swoimi braćmi, że pewnego ranka zobaczyli go przybywającego bardziej radosnego niż zwykle. Zapytany o przyczynę, odpowiedział, że w nocy miał sen, który go rozweselił. Poproszony o jego opowiedzenie, powiedział, że widział zbliżającą się do niego Panią, która miała za sobą bardzo dużą trzodę, która podeszła do niego, zawołała go po imieniu i powiedziała: „Janku: całą tę trzodę powierzam twojej opiece”. Słyszałem potem od innych, że zapytał Jej: „Jak będę się opiekował tyloma owcami? I tyloma jagniętami? Gdzie znajdę pastwiska, by je utrzymać?” Pani odpowiedziała mu: „Nie bój się, pomogę ci”, a potem zniknęła.
Od tego momentu jego pragnienia, by studiować, by zostać księdzem, stały się bardziej żarliwe; ale pojawiły się poważne trudności z powodu trudnej sytuacji jego rodziny, a także z powodu sprzeciwu jego przyrodniego brata Antoniego, który chciałby, aby wykonywał pracę na wsi tak jak on…
Rzeczywiście, wszystko wydawało się niemożliwe, ale polecenie Jezusa było „nakazujące”, a pomoc Matki Bożej była pewna.
Ks. Lemoyne, pierwszy historyk księdza Bosko, podsumował sen w następujący sposób: Wydawało mu się, że widział Boskiego Zbawiciela ubranego na biało, opromienionego najwspanialszym światłem, w momencie prowadzenia niezliczonego tłumu młodych mężczyzn. Odwróciwszy się do niego, powiedział: „Podejdź tutaj: stań na czele tych młodzieńców i sam ich poprowadź”. „Ale ja nie jestem do tego zdolny” – odpowiedział Jan. Boski Zbawiciel nalegał tak długo, aż Jan stanął na czele tego tłumu chłopców i zaczął ich prowadzić tak, jak mu polecono.
W seminarium ksiądz Bosko, podając motywację swojego powołania, napisał tekst o godnej podziwu pokorze: Sen z Morialdo zawsze wywierał na mnie wrażenie; więcej, odnawiał się w innych czasach w znacznie jaśniejszy sposób, przez co, jeśli chciałbym w niego uwierzyć, musiałbym wybrać stan kościelny, do którego czułem pewną skłonność, ale nie chciałem wierzyć w sny, a mój sposób życia, zupełny brak cnót potrzebnych do tego powołania, sprawiały, że wątpiłem i ta decyzja była dla mnie bardzo trudna.  
Możemy być pewni: on rozpoznał Pana i Jego Matkę. Pomimo swojej skromności, nie wątpił, że został odwiedzony przez Niebo. Nie wątpił też, że te wizyty miały na celu objawienie mu jego przyszłości i przyszłości jego dzieła. Sam to powiedział: Zgromadzenie Salezjańskie nie uczyniło żadnego kroku, jeśli nie zostało do tego zachęcone przez fakt nadprzyrodzony. Nie dotarło do punktu rozwoju, w którym się znajduje, bez specjalnego polecenia od Pana. Całą naszą przeszłą historię moglibyśmy napisać z wyprzedzeniem w jej najskromniejszych szczegółach….
Dlatego Konstytucje Salezjańskie rozpoczynają się „aktem wiary”: Z poczuciem pokornej wdzięczności wierzymy, że Towarzystwo św. Franciszka Salezego zrodziło się nie z ludzkiego zamysłu, ale z inicjatywy Boga.

Testament Księdza Bosko
Sam papież poprosił księdza Bosko, aby zapisał ten sen dla swoich synów. Zaczął: Do czego mogą posłużyć te strony? Do wyciągnięcia nauki z przeszłości, aby łatwiej pokonywać bieżące trudności. Pomogą nam zrozumieć, jak sam Bóg prowadził nas w każdej chwili. Będą przyjemną lekturą dla moich synów, kiedy mnie już nie będzie, bo Bóg mnie wezwie do siebie, bym zdał rachunek ze swego życia.
Ksiądz Bosko wyraźnie ujawnia swój zamiar zaangażowania czytelnika w opowiadaną przygodę, do tego stopnia, że uczestniczy w niej jako historia, która jego też dotyczy i że on, wciągnięty w opowieść, jest wezwany do jej kontynuowania. Narracja snu wyraźnie staje się „testamentem” księdza Bosko.
Jest misja: przemiana świata, począwszy od najmniejszych, najmłodszych, najbardziej opuszczonych. Jest metoda: dobroć, szacunek, cierpliwość. Jest zapewnienie o silnej opiece Trójcy Świętej oraz czułej i macierzyńskiej opiece Maryi.
We Wspomnieniach Oratorium ksiądz Bosko wspomina, że dwadzieścia lat po pierwszym śnie, w 1824 roku, miał nowy sen, który wydaje się być dodatkiem do tego, który miałem w Becchi, gdy miałem dziewięć lat. Śniło mi się, że widzę siebie pośród mnóstwa wilków, kóz i koźląt, jagniąt, owiec, baranów, psów i ptaków. Wszyscy razem robili hałas, zgiełk, a raczej diabelski hałas, który przeraziłby najodważniejszych. Chciałem uciekać, gdy pewna Dama, pięknie ubrana jak pasterka, skinęła na mnie, abym podążył za nią i towarzyszył temu dziwnemu stadu, podczas gdy ona poszła przodem…
Po długim spacerze znalazłem się na łące, gdzie zwierzęta skakały i jadły razem, nie próbując skrzywdzić drugiego.
Zmęczony chciałem usiąść przy pobliskiej drodze, ale pasterka zaprosiła mnie do kontynuowania wędrówki. Po krótkiej drodze znalazłem się na rozległym dziedzińcu z otaczającym go portykiem, na końcu którego znajdował się kościół. Wtedy zdałem sobie sprawę, że cztery piąte tych zwierząt stało się jagniętami. Ich liczba stała się bardzo duża. W tym momencie przybyło kilku pasterzy, aby ich pilnować. Zatrzymali się jednak i wkrótce odeszli. Wtedy stał się cud. Wiele jagniąt zamieniło się w pasterzy, a gdy urośli, zaopiekowali się pozostałymi. Chciałem odejść, ale pasterka zaprosiła mnie, abym popatrzył w południe. „Spójrz jeszcze raz” – powiedziała, a ja spojrzałem jeszcze raz. Wtedy zobaczyłem piękny, wysoki kościół. Wewnątrz tego kościoła była biała wstęga, na której dużymi literami było napisane: „Hic domus mea, inde gloria mea”.
Dlatego, kiedy wchodzimy do Bazyliki Maryi Wspomożycielki, wchodzimy do snu Księdza Bosko.
On prosi, aby stał się „naszym” snem.

By Kard. Ángel FERNÁNDEZ ARTIME

Przełożony Generalny Salezjanów Księdza Bosko